Andrzej Flügel

Moim zdaniem: Niebiańskie stadiony

Moim zdaniem: Niebiańskie stadiony Fot. archiwum GL
Andrzej Flügel

Dostałem niedawno list - Parę lat temu na stadion przy ulicy Sulechowskiej wjechał na rowerze retro przysadzisty facet w skórzanej kurtce i z długą plerezą, ot taki kibic o wyglądzie lumpa - czytałem.

- Na stadionie jest więcej takich typów, bez urazy, ale pan także. Facet przez następne lata na wszystkie mecze dojeżdżał. Znał piłkarzy, trenerów, działaczy. Bywał także na treningach, również żużlowych. Objeżdżał okoliczne wioski gdzie grała jakaś liga.
Czytelnik pisze, że nazywano go Rumcjasem. Znał go jako kibica, ale człowieka z imienia i nazwiska - nie.

Kiedy nagle nie pojawił się na stadionie zaczął sprawdzać, rozpytywać. Okazało się, że Rumcajs ogląda już mecze na Niebiańskich Stadionach... Czytelnik pisze: "Być może to nie jest nic ważnego, ale mam do pana prośbę, aby w którymś z felietonów wspomnieć chociaż w dwóch zdaniach o takim Kibicu. Z poważaniem, kibic o wyglądzie lumpa, ale inteligent.” Z przyjemnością spełniam prośbę. Szkoda, że pokolenie kibiców takich jak ów Rumcajs, chodzących na wszystkie mecze, obojętnie od tego w jakiej lidze gra drużyna, niezależnie czy jest upał, leje, wieje czy też spadł pierwszy śnieg, jest już w zaniku. Cóż jednak możemy na to poradzić...

Zadzwonił do mnie trener jednego z zespołów zielonogórskiej klasy B. Powiedział, że fakt iż rezerwy trzecioligowego Falubazu wystawiły w meczu z Koroną Buków pięciu albo sześciu zawodników z pierwszej drużyny i pokonały rywala 25:0 wzbudził w nim jedynie niesmak. Takie dobijanie chłopaków z małej miejscowości, którzy sobie amatorsko kopią piłeczkę jest poniżające i niepotrzebne. Jaką wartość szkoleniową dla zawodników z trzecioligowej ekipy miało to spotkanie? Żadną. Po co więc tak wbijać w ziemię rywali? Nie mam pojęcia. Zresztą rezerwy silniejszych klubów, mających ambicje zrobić coś więcej, które kiedyś, zupełnie bezsensownie, wycofały rezerwy teraz muszą one zaczynać od klasy B.

W efekcie mamy potem takie 25:0, albo ostatnią sytuację z Gorzowa. Stilon II prowadził w drugiej połowie z Zorzą Rolewice 9:1. Mecz się jednak nie skończył, bo rywale gorzowian z minuty na minutę tracili ochotę do gry. Zawodnicy opuszczali boisko aż było ich tak mało, że sędzia musiał przerwać mecz. Z drugiej strony już słyszę reakcję klubów gdyby LZPN pozwolił rezerwom Falubazu i Stilonu na grę od razu na przykład w klasie A. Podniósł by się krzyk o równych i równiejszych, faworyzowaniu silniejszych itd. Tak więc na razie temat jest nie do rozwiązania i czekają nas pewnie jeszcze dziwne wyniki albo zejścia z boiska.

W niedzielny wieczór niespodziewanie nie oglądałem piłki tylko żużel. Nie żałuję, bo było co oglądać. Trzymałem kciuki za Stalą, nie zawiodłem się. Uważam, że zasłużenie została mistrzem. Świetne były fajerwerki (w pewnym momencie tak grzmotnęło, że omal nie zdmuchnęło telewizyjnych komentatorów), cała oprawa i radocha na stadionie. No i senator Władysław (przy okazji pozdrowienia) z nieodłącznym cygarem. To są wspaniałe chwile. Dla nich warto walczyć i wygrywać!

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.