Czy Jezioro Sławskie warte jest nadal miana... morza?

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Filip Pobihuszka, Dariusz Chajewski (oprac. Michał Korn)

Czy Jezioro Sławskie warte jest nadal miana... morza?

Filip Pobihuszka, Dariusz Chajewski (oprac. Michał Korn)

Na każdym kroku udowadniamy, że lubuskie jeziora są naprawdę piękne. Dziś bierzemy wiosła w dłonie i ruszamy na podbój śląskiego morza, czyli okolic jeziora Sławskiego.

Pisanie o Jeziorze Sławskim stojąc jedynie na jego brzegu, byłoby swego rodzaju profanacją tego akwenu, noszącego wszak dumne miano Śląskiego Morza. Na szczęście znalazł się ktoś, kto nie tylko zna jezioro jak własną kieszeń, ale był na tyle miły, że zgodził się pokazać je nam z perspektywy tafli wody. Z Andrzejem Borkowskim ze sławskiego WOPR-u spotykamy się w dawnym gospodarstwie rybackim. Podczas gdy ratownik woduje motorówkę, ja rozglądam się po przybrzeżnej wiacie. Moją uwagę przykuwa zegar z logo... „Gazety Lubuskiej”. - Pewnie przed naszym przyjazdem powieszony? - żartuję. - Nie no, długo wisi, zobaczcie która już godzina! - śmieje się woprowiec.

Chwilę później z rykiem silnika płyniemy na zachód, w stronę Ptasiej Wyspy.

Pan Andrzej przy okazji pilnuje, by krnąbrni turyści nie tracili resztek zdrowego rozsądku wypływając na środek jeziora. - Są tacy, którzy twierdzą, że po jeziorze powinno pływać jak najwięcej motorówek, bo wtedy woda się napowietrza. OK, napowietrza się, ale tylko na powierzchni - opowiada nasz przewodnik. - A tak w ogóle, to żeby wymieniła się woda w całym jeziorze potrzeba półtora roku. A i tak cała się nie wymieni, bo są dwie takie dziury, na dwanaście metrów, gdzie ta woda ciągle kotłuje się na głębokości - wyjaśnia.

"Istna Amazonia!" I coś w tym jest, bo podmokła „dżungla” skutecznie utrudnia zwiedzenie wyspy. Sądząc po nazwie, chyba faktycznie tylko ptaki czują się tu dobrze.

Wpływamy do niewielkiej zatoczki po zachodniej stronie Ptasiej Wyspy

Na próżno szukać tu jakiejkolwiek infrastruktury dla wodniaków, po drodze mijamy jedynie sterczący samotnie z wody mały pomost dla zapuszczających się tu z rzadka wędkarzy. Cumować trzeba przy brzegu, tam gdzie nie ma trzcin. W oczy rzuca się miejsce na ognisko i ledwo widoczne ścieżki prowadzące w głąb wyspy, które jednak szybko nikną w gąszczu bujnej roślinności. - Istna Amazonia! - mówi pan Andrzej. I coś w tym jest, bo podmokła „dżungla” skutecznie utrudnia zwiedzenie wyspy. Sądząc po nazwie, chyba faktycznie tylko ptaki czują się tu dobrze. Odbijamy od brzegu i płyniemy dalej.

Na środku jeziora

- Ma pan jakieś ulubione miejsce na jeziorze? - pytam A. Borkowskiego. Ten gasi silnik i zatrzymuje motorówkę. - Właśnie tu - odpowiada. - Widać stąd najwięcej wody i najmniej budynków - wyjaśnia.

Rozglądam się i faktycznie, jedyny ślad cywilizacji (nie licząc kilku żaglówek), to drewniany pomost w oddali. - To są tzw. brzózki. Taka nieoficjalna nazwa miejscówki wędkarzy - wyjaśnia woprowiec. Rozmowa szybko schodzi na temat nieoficjalnych nazw geograficznych, których nie sposób znaleźć na mapach jeziora. - Tam za nami - nasz przewodnik obraca się w kierunku z którego przypłynęliśmy, w stronę Ptasiej Wyspy - to jest miejsce znane jako „zasrany kąt” - śmieje się. - Skąd taka nazwa? Ludzie mówią, że przez śmieci, które tu wiatr zagania. Ale dla mnie to trochę dziwne bo akurat w tą stronę wiatr wieje bardzo rzadko... - wyjaśnia pan Andrzej. - Tak czy siak, każdy wie o które miejsce na jeziorze chodzi - dodaje z uśmiechem.

Sławę, od której nazwę bierze jezioro, wzmiankowano już w 1312 roku, i to od razu jako miasto. Od XV wieku była to miejscowość prywatna, należąca do rodu Rechenbergów. Bogata i długa historia miaasteczka pozostawiła w nim wiele interesujących zabytków. Schodząc na ląd w Sławie warto więc rzucić okiem m.in. na:
  • Kościół pw. Michała Archanioła ufundowany najprawdopodobniej w XIII wieku. Wielokrotnie przebudowywany, m.in. w 1604, 1724 czy 1888. We wnętrzu znajdziemy kamienną ambonę z 1619 czy XVI-wieczną figurę Chrystusa.
  • Zespół pałacowy, którego główną część stanowi pałac zbudowany w latach 1832 - 35. Budowlę poprzedza ogromny dziedziniec przyozdobiony figurą św. Jana Nepomucena i XVIII-wieczną bramą. Całość otacza park, gdzie rosną m.in. platany, a całość jest największym w zachodniej Polsce skupiskiem bluszczu”.

25 km brzegu

  • Jezioro Sławskie, to największy akwen Pojezierza Sławskiego. Jego długość efektywna wynosi 9,2 km, szerokość to zaś 1,5 km, choć różne źródła podają różne dane. Dalej jest równie imponująco. Długość linii brzegowej to 24.650 metrów, a powierzchnia 817 ha. Z kolei łączna powierzchnia występujących na jeziorze wysp, to 10,6 ha.

Całe pojezierze charakteryzuje się łagodnym klimatem. Generalnie więc zimy są krótkie i łagodne, a lata nie są upalne. Opady są niskie, ok. 500 mm w ciągu roku. Średnia roczna temperatura powietrza wynosi tu 8,1 stopni Celsjusza, zaś średnia temperatura latem to powyżej 15 stopni. Samo lato trwa około 100 dni i jest najdłuższe w województwie. Z kolei okres zalodzenia jezior jest najkrótszy w Polsce - to zaledwie ok. 65 dni.

Silnik motorówki znów zaczyna warczeć, a my płyniemy dalej na zachód. Gdybyśmy skręcili za Wyspą Kormoranów na północ, wpłynęlibyśmy do Zatoki Krępińskiej. My jednak wybieramy się w stronę Lubiatowa.

Jezioro Sławskie, które w swojej centralnej i wschodniej części jest szerokie na grubo ponad kilometr, gwałtowanie się zwęża. Wpływając do Zatoki Lubiatowskiej można nawet odnieść wrażenie, że oto płynie się w górę zasilającej jezioro rzeki. To oczywiście jedynie złudzenie, choć prawdą jest, że Śląskie Morze zasilają dwie niewielkie rzeczki a jedna, większa ma tu swój początek. Te dwie pierwsze to Czernica i Cienica, obie przepływają przez Sławę i wpadają do jeziora w Zatoce Miejskiej.

A swój bieg na wysokości wspomnianego Lubiatowa zaczyna rzeka Obrzyca, popularny szlak kajakowy. - Kiedyś spojrzałem na taką mapę z zaznaczonymi wszystkimi kanałami, jakie wpadają do jeziora i tak naprawdę to jest tego pełno - opowiada A. Borkowski. - Ale dużych wahań stanu wody raczej tu nie ma? - dopytuję. - Nie, ale muszę przyznać, że w naprawdę upalne dni, to od rana do wieczora może nawet kilka centymetrów odparować. I to wtedy faktycznie widać - tłumaczy woprowiec, podczas gdy motorówka mknie już z powrotem w stronę Sławy.

- A kiedy ostatnio jezioro zamarzło? - zmieniam nieco temat, bo słońce grzeje niemiłosiernie.

- Ostatnio ze dwa lata temu. Zdarza się to co jakiś czas, jak mocniejsza zima chwyci, ale nawet jak kilka dni pomrozi, to chodzenie po jeziorze nie jest do końca bezpieczne, bo są takie miejsca gdzie lód jest słabszy przez wodorosty - wyjaśnia A. Borkowski. - A skąd wiemy gdzie są wodorosty? Bo nam się w śruby wplątują. Jest takie miejsce np. niedaleko Ptasiej Wyspy - dodaje woprowiec.

I choć motorówka kierowana przez Andrzeja Borkowskiego, gnała jak wiatr, a droga wodna jest zdecydowanie najszybsza, by odwiedzić wszystkie najciekawsze zakątki jeziora, to i tak na przemykaniu od zatoki do zatoki i od wyspy do wyspy zeszło nam dobre półtorej godziny. A z moich obliczeń wynika, że na wodzie zrobiliśmy niemal 20 kilometrów! I choć brzeg był wciąż w zasięgu wzroku, to Jezioro Sławskie zdecydowanie zasłużyło na swoje morskie miano.

Tymi szlakami warto się wybrać na przejażdżkę:

Tak w ogóle i kto mówi, że nie ma Pojezierza Sławskiego?

Tylko w najbliższej okolicy Sławy znajduje się czternaście mniejszych i większych akwenów. Nie zawsze zasłużenie znajdują się w cieniu śląskiego morza.

Alfred Rősler nie może się nadziwić dlaczego co i rusz słyszy, że Pojezierze Sławskie jest nazwą umowną, że takiego „tworu” nie ma. Oczywiście, że jest. I powołuje się na jedną z biblii nie tylko geografów - regionalizację fizycznogeograficzną Polski. Z niej dowiemy się, że na Niżu Europejskim, Pojezierzach Południowobałtyckich znajduje się makroregion Pojezierze Leszczyńskie... - ...a jego częścią jest mezoregion Pojezierze Sławskie, na którym wyróżniamy dwie grupy jezior: ptrzemęcko-wieluńskie i sławskie - dodaje Alfred Rősler. - Tutaj możemy naliczyć około 40 jezior z największymi Dominickim, Przemęckim i oczywiście ze Sławą.

Od południa pojezierze zamknięte jest zespołem moren czołowych i kemów ostatniego zlodowacenia.

Wyspy, mierzeje i morskie fale

Na mapie naszych akwenów Jezioro Sławskie jest zdecydowanie największe. Nie jest jednak ani najgłębsze, ani nie ma największych zasobów wody. Ale na szczęście jest coraz czyściejsze.

W Lubiatowie mieszkańcy nie kryją satysfakcji. Pokazują nam wyłowione przed chwilą raki. Tak, tak, jezioro jeszcze do niedawna uchodzące za - delikatnie mówiąc - brudne z roku na rok jest czyściejsze. I nie tylko w Lubiatowie cieszą się, gdyż pianka na brzegu i gęsta zieleń zakwitów wreszcie przestaną odstraszać gości. A przecież właśnie z turystów ludzie mieszkający nad Sławą żyją. Używanie tej nazwy sugerują nie tylko miłośnicy śląskiego morza. Każde duże jezioro ma przecież nazwę rzeczownikową.

Wracając do wody...

- Jest coraz lepiej i to nie jest tylko moja opinia - zapewnia Alfred Rösler. - Wystarczy spojrzeć na przejrzystość wody. Teraz mamy około 1,7 m. W maju, gdy ta przejrzystość jest największa były nawet 3 metry.

Sławskie ukochali żeglarze. Tutaj bywają morskie fale i wspaniałe wiatry. Ale zdarza się także biały szkwał...

Ludziom pomogło samo jezioro - okazało się, że ma znacznie większe możliwości samooczyszczania niż naukowcy się spodziewali.

Wprawdzie nadal trzeba będzie uporać się z gromadzącymi się przez lata na dnie akwenu związkami chemicznymi, przede wszystkim azotu i fosforu, ale do rekultywacji nie będzie trzeba użyć aż tak wielu substancji chemicznych. Jezioro jest w dobrym stanie.

Wszystko się zmienia

A teraz kilka słów o jeziorze. Trudno precyzyjnie określić jego powierzchnię. Jedno jest pewne - zmniejsza się.

Przez wieki miało powierzchnię około 1.000 ha. W latach 60. minionego stulecia było 817 ha, ostatnie pomiary Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej mówią o 830. Jakby tego było mało, geodeci upierają się przy powierzchni 860 ha. Ta ostatnia rozbieżność wynika z innej metody pomiaru - dla geodetów najważniejsza jest linia brzegowa, meteorolodzy i geografowie zaczynają pomiar od środka jeziora.

Zmienia się też jego mapa. Niegdyś na Sławskim było siedem wysp, zostały cztery, z których jedna z wolna staje się półwyspem. Na największą gospodarze niegdyś wywozili krowy. Dziś to busz i rezerwat ornitologiczny. Jest też półwysep nieco przypominający helską mierzeję. Jak prognozowali niemieccy przedwojenni geografowie, nanoszenie piasku miało skończyć się odcięciem zatoki i stworzeniem drugiego akwenu.

W 2011 roku w Sławie świętowano 60-lecie miejscowego rybactwa...

- Ta data jest bardzo umowna - mówi szefujący gospodarstwu rybackiemu Piotr Olechnowski. - Po prostu mamy zapisy w księgach jeziorowych od 1951, a 29 czerwca to dzień rybaka. Jednak już przed wojną było tutaj rybactwo. Ba, archeolodzy znaleźli w Lubogoszczy ślady prowadzenia tego typu gospodarki już z okresu kultury łużyckiej.

Dziś gospodarstwo pracuje na 1.580 ha wód 14 jezior, w trzech obwodach rybackich i dwóch województwach. Na stałe zatrudnionych jest sześciu rybaków.

- Niestety coraz mniej ryb pozyskujemy, a zajmujemy się głównie... budową pomostów - smutno dodaje Olechnowski będący także wiceprezesem związku rybaków jeziorowych polskich. - Staramy się oczywiście Sławskie zarybiać. Wpuszczamy głównie sandacze, szczupaki, węgorze, a z ryb białych liny i trochę karpi.

A teraz przejdźmy do minusów. Niestety nie wybierzemy się na spacer wokół naszego morza. To wszystko przez obsesję grodzenia brzegów. I o ile zdaje się, że udało nam się uporać ze ściekami, o tyle w konfrontacji z plotami jesteśmy bezradni.

TUTAJ WARTO SIĘ ZATRZYMAĆ

Czy wiesz, że…
Jezioro zasilane jest przez rzeki i strumienie. Największym dopływem jest przepływająca przez Sławę Czernica. Cienica, która swoje źródła ma na łąkach pod Krążkowem, przepływa przez jeziora tarnowskie, Kuźnicę Głogowską, osiągając Jezioro Sławskie koło Radzynia. W Lubiatowie wypływa z Jeziora Sławskiego Obrzyca, która po 60 km wpada do Odry koło Cigacic. Jezioro Sławskie wraz z Obrzycą tworzy początek 200-kilometrowego szlaku kajakowego do podgorzowskiego Santoka.

WODY W BRÓD

KRAJOBRAZ W PARKU

KRAINA 19 JEZIOR

Filip Pobihuszka, Dariusz Chajewski (oprac. Michał Korn)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.