Zwiedź z nami Puszczę Tarnowską i poklep po pupie czerwoną małpę. Tak na szczęście...

Czytaj dalej
Dariusz Chajewski, (oprac. Michał Korn)

Zwiedź z nami Puszczę Tarnowską i poklep po pupie czerwoną małpę. Tak na szczęście...

Dariusz Chajewski, (oprac. Michał Korn)

Zwykle, szukając wytchnienia, jedziemy nad Jezioro Sławskie. Tymczasem tuż obok magiczne miejsca oferuje Puszcza Tarnowska. Znajdziemy w niej m.in. zachwycające urokiem krajobrazy, przepiękne ścieżki rowerowe, tajemnicze, prowadzące donikąd aleje pełne zieleni czy chociażby intrygującą czerwoną małpę, o której krąży wiele legend.

Z Janem Wojtasikiem, prokuratorem w stanie spoczynku i wielbicielem Puszczy Tarnowskiej, spotkaliśmy się przy niewielkim rondzie w centrum Jodłowa. Tutaj rozpoczynają się cztery trasy dla pieszych i rowerzystów przygotowane przez Stowarzyszenie Wspierania Rozwoju Letniska Jodłów oraz sławskie nadleśnictwo.

- Zielony i żółty to propozycje dla pieszych na krótki spacer - tłumaczy nasz przewodnik. - Dzisiaj proponuję wyprawę po najciekawszych miejscach Puszczy Tarnowskiej. Przede wszystkim szlakiem pomarańczowym.

Dwie ścieżki skręcają w prawo, jedna w lewo, a my jedziemy prosto.

Las, który ma wiele do opowiedzenia

Pierwszy przystanek to Ptasie Podwórko, czyli zachowany w stanie naturalnym wspaniały gaj bukowy. Wojtasik mówi, że nazywa podobne miejsca leśnymi oazami, gdyż tak wyglądałaby puszcza, gdyby na każdym kroku w jej życie nie ingerował człowiek. Nieco dalej jeden z leśnych punktów odpoczynkowych - daszek, stół, siedziska... Wymarzone miejsce na piknik. Jednak my jedziemy dalej.

Po lewej stronie nasz przewodnik pokazuje nam zroślaka, niesamowite połączenie sosny i grabu. Magia? Nie, przyroda.

- A tutaj mamy Krzywy Dąb - mówi. - W minionym roku jedna gałąź była jeszcze zielona, w tym niestety już nie. To pomnikowe drzewo, można je znaleźć, opisane jako okaz, już na przedwojennych mapach okolicy. Ja natomiast zwracam uwagę na jego dziwną podstawę, tworzy jakby stopę.

W wielu miejscach zachowane są wspaniałe aleje, które dziś prowadzą... donikąd.
Nasz przewodnik, Jan Wojtasik, jest także pasjonatem fotografii. Dlatego widzi więcej...

Borami Tarnowskimi nazywa się dziś kompleks leśny, graniczący od zachodu z doliną Odry między Siedliskiem a Stanami. Zasięg północny wyznaczają Lipiny, Lubięcin i Tarnów Jezierny, wschodni – Lipinki i Krążkowo, południowy – Grochowice i Borowiec. W nazewnictwie krajoznawczym teren ten nazywany jest Puszczą Tarnowską.

Wjeżdżamy coraz głębiej i okazuje się, że ten las ma wiele do opowiedzenia. Ścieżki opierają się w znacznej mierze na naturalnych, dawnych drogach łączące okoliczne miejscowości. Stąd w wielu punktach szlaku spotkamy aleje. Kasztanowców, dębów, grabów... Ale wróćmy do puszczańskich opowieści.

Puszcza Tarnowska – lista miejsc, do których warto udać się

Docieramy do Dębówka, czyli dawnej Glogaiche. Była to miejscowość licząca niespełna 50 osób mieszkających w kilku domach, których zarys fundamentów możemy dziś jeszcze znaleźć. Była tam gospoda, zabudowania gospodarcze, a po przeciwnej stronie drogi strzelnica. Prawdopodobnie do jej usytuowania tutaj wykorzystano fragment dawnych szańców szwedzkich. Tak naprawdę nikt nie wie, czy to ślad po potopie szwedzkim, czy po znacznie starszych konstrukcjach ziemnych. Podczas II wojny światowej mieścił się w Dębówku obóz jeniecki, a podczas walk o Głogów, w 1945 r., stacjonował tutaj sztab wojsk Armii Radzieckiej szturmujących to miasto.

- Żyje jeden z niemieckich mieszkańców wsi i kiedyś go tutaj przywieźliśmy - dodaje Wojtasik. - Był bardzo krytyczny wobec swoich rodaków, zwłaszcza opowiadając o obozie pracy. Zresztą okazało się, że teraz i to z wyboru zamieszkał w Polsce. Wieś przestała istnieć w 1945 roku. Jest kilka koncepcji jak do tego doszło. Mnie najbardziej przekonuje ta mówiąca o tym, że wiele obiektów zniszczono, aby pozbawić schronienia członków różnych band, także niedobitków Wehrmachtu.

Niewielki pagórek z niesamowitą historią

Warto zatrzymać się obok pałacu w Tarnowie Jeziernym nie tylko ze względu na niecodzienne położenie (znajduje się na wąskim przesmyku między dwoma jeziorami) i niezwykłe widoki. Ten niewielki pagórek ma niesamowitą historię.

W XIII wieku Tarnów Jezierny był kasztelanią należącą do książąt głogowskich. Nikt dokładnie nie wie kiedy powstały kasztelania i gród, ale przyjmuje się, że w końcu XIII wieku. Jednak wiele przemawia za tym, że umocnienia istniały tutaj wcześniej. Zespół obronny składał się z grodu wzniesionego na usypanym stożku o wysokości dwunastu metrów, który otoczony był fosą oraz z umocnionego podgrodzia. W XIV wieku Nickel von Rechenberg zbudował nową siedzibę na miejscu grodu. Jak wykazały badania archeologiczne budowla ta wzniesiona została w konstrukcji drewniano-ziemnej. Warownię zniszczono w XV wieku - najprawdopodobniej spaliły ją maszerujące tędy oddziały husyckie w 1433 roku.

W 1624 roku Jan von Schönaich na jej miejscu wybudował renesansowy dworek myśliwski. Założony został na planie nieregularnego ośmioboku z dziedzińcem w środku. Owa nieregularność została wymuszona przez ukształtowanie terenu i konieczność dostosowania do spadków stożka.

Również dziś budynek wygląda niezwykle. Przypomina, znajdując się na szczycie wzgórza, miniaturową twierdzę. Dziś działa tutaj pensjonat zarządzany przez Zespół Szkół Rolniczych.

- Gościmy sporo grup zakładowych, rodzin - mówi opiekująca się pałacem, a raczej dworem myśliwskim, Bożena Dzięcioł. - Do ideału sporo brakuje, ale czekamy na zgodę pani konserwator zabytków na remont. Pamiętam ten zabytek jako ruinę. Dwa lata temu była tutaj pani, która przyjechała do Tarnowa dwa lata po wojnie. Opowiadała, że w pobliskiej leśniczówce była podwójna piwniczka, a w niej kryształy, słoiki pełne pieniążków. Dzieciaki wzięły je i później Cyganie wykupywali ten skarb dając dzieciakom za monetę dużą torbę cukierków.

Leśnictwo spłonęło w latach 70.

Z niewielkiego tarasu rozciąga się wspaniały widok na jezioro, niewielką plażę, klimatyczny, rozklekotany z lekka pomost. I, jak dodaje pani Bożena, nie wyobraża sobie wakacji w Egipcie lub Tunezji. Tutaj jest najpiękniej...

W wielu miejscach zachowane są wspaniałe aleje, które dziś prowadzą... donikąd.
Dwór w Tarnowie Jeziernym - W 1624 roku na miejscu dawnej warowni, Jan von Schönaich wybudował renesansowy dworek myśliwski. Założony został na planie nieregularnego ośmioboku z dziedzińcem w środku. Nieregularność planu spowodowana była ukształtowaniem terenu i koniecznością dostosowania się do spadków stożka.

Użyj wyobraźni, a zobaczysz aportującego psa

Ścieżka prowadzi prosto. Aż się prosi, aby wytyczyć ją równoległą piękną dębową aleją. Okazuje się, że - mimo całego uroku - przejechanie tego odcinka byłoby trudne, ponieważ dziki systematycznie buchtując drogę zamieniają ją w kartoflisko.

Docieramy do miejsca opisanego na mapach jako "spalona leśniczówka". Widać jeszcze wyraźny ślad nasypu, jedynej pamiątki po kolejce wąskotorowej, która tędy kursowała. Tutaj także znajdziemy miejsce odpoczynku, ale nasz przewodnik nie pozwala nam odsapnąć, gdyż teraz mamy w planie jego ulubione miejsce.

Dla jednych to Hala Almy, dla innych Wysoka Hala lub Dębowiec. Łańcuch wzgórz, których grzbietem prowadzi droga. I gdy stajemy przy betonowym słupku znajdujemy się w najwyższym w okolicy punkcie. Drogą wiodącą grzbietami docieramy do miejsca, które nasz przewodnik nazywa kolonią drzew pomnikowych. To imponujące dęby. Jest ich około dwudziestu. A jeden ma nawet nazwę. To Aportujący Pies. Przy odrobinie wyobraźni...

Miejsce, które było natchnieniem dla artystów

Ale my znów ruszamy w drogę, teraz do zamku Geibla. Dla innych to po prostu pawilony myśliwskie. Niemcy nazywali to miejsce Heinrich Lust. Podobno był tutaj neogotycki pałacyk. Zbudowano go w sercu puszczy, mniej więcej w połowie odległości między Siedliskiem i Tarnowem Jeziernym. Na tym odludziu książę Heinrich Schönaich lubił spędzać czas. Uczynił z niego swoistą świątynię dumania.

Musiało tu być sympatycznie, skoro miejsce to upodobał też sobie niemiecki poeta romantyczny Emanuel Geibel. Gościł w tym miejscu wielokrotnie, tutaj odpoczywał i znajdował natchnienie do pisania.

„Siekierezada”

W latach 60. XX wieku Edward Stachura spędzał czas w lasach Nadleśnictwa Sława Śląska. Wraz z żoną wiele razy odwiedzał przyjaciela Jana Czopika-Leżachowskiego w miejscowości Kotla.

Jego pobyt w ówczesnym województwie zielonogórskim nie ograniczał się wyłącznie do szukania natchnienia literackiego. Stachura podjął pracę jako pomocnik drwala podczas wyrębu lasu. Swoje doświadczenia „zawodowe” uwiecznił właśnie na kartach „Siekierezady”, której akcję przeniósł w zupełnie inny region kraju, postaci bohaterów powieści wzorowane były na konkretnych, realnych osobach, w otoczeniu których żył. Do dziś w Grochowicach (literackie Bobrowice) znajduje się dom babci Oleńki, w którym faktycznie mieszkał. Nie odnajdziemy już co prawda legendarnej knajpy Hoplanka w Hopli (w rzeczywistości miejscowość Kotla), w której toczył się, „przy zimnych nóżkach i golonce”, jeden z najbardziej znamiennych i wyśmienitych w powieści dialogów, zawierający słynne powiedzonko „o zadrze w d…”, znakomicie przedstawiony w 1985 r. w filmowej adaptacji.

Śladów nie musimy szukać. Widać fundamenty, a nawet piwnicę dawnego budynku. Do tego studnia, przy której jeszcze niedawno była pompa. Obok betonowe koryto. Jednak to nie kolejny ze śladów dumnej przeszłości. Postawili je tam, już po ostatniej wojnie, myśliwi w celu zapewnienia zwierzętom leśnym dostępu do wody. Spełniało swoje zadanie do czasu kradzieży zabytkowej pompy.

Budynki pawilonów zniszczono wkrótce po przejściu frontu. Podobny los spotkał kilka innych obiektów puszczańskich.

W wielu miejscach zachowane są wspaniałe aleje, które dziś prowadzą... donikąd.
Zamek Geibla, czyli pawilony myśliwskie to miejsce dla romantyków. Dziś z zamku pozostały jedynie fragmenty piwnic. Były to pawilony myśliwskie.

Walka ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem

Kolejny punkt programu to poletka kasztanowców. Pomiędzy kasztanowcami możemy wypatrzyć pojedyncze wiekowe dęby. Tuż obok kilka dorodnych okazów daglezji i posiadających już status pomników przyrody buków. To fragment słynnego Gaju Wandy. Nazwa ta pojawia się na starych mapach oraz w przekazach historycznych. Według tych ostatnich ma oznaczać wyjątkowo urokliwy fragment dawnej puszczy.

Niestety, to miejsce jest zagrożone. Kasztanowce, przy wsparciu człowieka, zmagają się ze szkodnikiem - szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem, póki co z umiarkowanym powodzeniem…

Całujmy na szczęście Czerwoną Małpę w…

Aby odwiedzić chyba najsłynniejszą atrakcję okolicy musimy skorzystać z pętli szlaku zielonego. I oto przedstawiamy państwu słynną Czerwona Małpę.

- Tak, wiem, spodziewaliście się czegoś bardziej okazałego – komentuje nasz przewodnik.

Wskazuje na kamień z namalowaną małpą. Czerwoną oczywiście.

W wielu miejscach zachowane są wspaniałe aleje, które dziś prowadzą... donikąd.
[i]A oto nasza główna bohaterka, czyli czerwona małpa. Skąd się tutaj wzięła? Cóż, jest kilka wersji... Najczęściej usłyszymy, że w miejscu rozejścia się wspomnianych dróg stała niegdyś karczma. To właśnie tutaj niegdyś robotnica leśna miała zabić leśniczego. Pytanie tylko dlaczego?[/i]

Skąd się wzięła? Jest kilka wersji wydarzeń... Najczęściej usłyszymy, że w miejscu rozejścia się wspomnianych dróg stała niegdyś karczma. To tutaj robotnica leśna miała zabić leśniczego przy pomocy igły. Z miłości? Straszna śmierć.

Według innej legendy praktykant leśny zastrzelić miał w tym miejscu pochodzącego aż z Saksonii rozbójnika, którego firmowym znakiem był czerwony strój. Zbyt krwawo? To może bardziej romantyczna opowieść o zagubionej w lesie przecudnej księżniczce ocalonej przez młodzieńca. Ale gdzie w tych opowieściach miałaby pojawiać się małpa?

Tak, czy inaczej, w okolicy mówiono, że pocałowanie małpy w... No właśnie, w cztery litery, przynosi szczęście.

Już po powrocie, w Jodłowie, pytamy Mirosława Wojtczaka, prezesa Stowarzyszenia Wspierania Rozwoju Letniska Jodłów, o jego ulubione miejsca w Puszczy Tarnowskiej.

- Tutaj naprawdę jest wiele pięknych miejsc - mówi. - Są dziś niemal nieznane, mimo że już przed wojną były ulubionym miejscem rekreacyjnym mieszkańców okolicy. Aby nimi się pochwalić przygotowaliśmy trasy dla pieszych i rowerzystów. Cóż, zapraszamy.

Tarnów: drób - szczyt wiejskiej egzotyki

Droga z Lubięcina do Sławy sama doprowadzi nas nad Jezioro Tarnowskie Duże. Na końcu wsi znajdziemy niewielką plażę. Tutaj wszystko się zaczyna. Wody tego akwenu pochodzą przede wszystkim ze źródeł i dopiero później płyną do innych akwenów w okolicy. Dlatego z pomostu widać dno.

- Silne, czyste jezioro, którego wody w całości pochodzą ze źródeł - mówi o „swoim” akwenie sołtys Tarnowa Jeziernego Jan Kuchta. - Jest najczyściejsze w okolicy, gdyż od nas dopiero rzeka niesie wodę do Sławy i innych okolicznych zbiorników. W sezonie przez naszą wieś przewija się jakieś 20 tys. wczasowiczów. Większość mieszka w domkach letniskowych, których u nas się ostatnio nabudowało. Jest wesoło...

Zlokalizuj jezioro Tarnowskie Duże

Tarnów to typowe letnisko, w którym żadnych krów i koni nie uświadczysz. Szczytem wiejskiej egzotyki jest drób.

- Ale za to ryb do wyboru, do koloru, wszystko co żyje w słodkiej wodzie - dodaje Kuchta. - Od płotki, przez leszcza po szczupaka. Ja nie łowię, ale córka...

W wielu miejscach zachowane są wspaniałe aleje, które dziś prowadzą... donikąd.
Jak cieszą się turyści i mieszkańcy, nad Tarnowskim jest spokojnie.

W drodze do dworu spotykamy Adama Orzechowskiego z siatką pełną zakupów. Jest turystą, ale takim... tutejszym. Ten emerytowany nauczyciel z Legnicy ma tutaj domek, chociaż, jak sam twierdzi, mówienie o niewielkim pawiloniku per „domek” to lekka przesada.

- A zadecydował przypadek - opowiada. - Kolega pracował w nadleśnictwie i mówił, że fajne działki, nad jeziorem. Oczywiście, że tutaj mi się podoba, inaczej każdej wolnej chwili bym w Tarnowie nie spędzał. Martwię się tylko, że teren staje się coraz bardziej podmokły, drzewa giną. Nie wiem, może to sprawa bobrów, których w okolicy coraz więcej? Ale jest tutaj spokojniej, nie ma już domów wczasowych, są tylko turyści indywidualni. Nie ma też już tych imprez do białego rana.

Dariusz Chajewski, (oprac. Michał Korn)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.