Agato, trzymaj się dzielnie! Fala, lawina pomocy już rusza

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Agaty Woźniak
Szymon Kozica

Agato, trzymaj się dzielnie! Fala, lawina pomocy już rusza

Szymon Kozica

Agata, 14-letnia harcerka z Zielonej Góry, leży w szpitalu. Przed tygodniem na biwaku spadła podczas zjazdu na linie. Stała się tragedia... Ale rodzina szybko przekonała się, że może liczyć na wielkie wsparcie

Jak czuje się córka? - pytam Iwonę i Andrzeja Woźniaków z Zielonej Góry, rodziców Agaty, gdy spotykamy się w środowe popołudnie w redakcji „Gazety Lubuskiej”.

- Dziś ma lepszy dzień, choć jeszcze odczuwa ból po operacji. Już pozwoliła koleżankom przyjść, ale zrobiła im harmonogram, bo chętnych, żeby odwiedzić Agatkę, jest mnóstwo - nie ukrywają rodzice. I oni, i córka w ostatnich dniach czują wielkie wsparcie.

- A Wy jak sobie radzicie?

- Czasami mam wrażenie, że nad podziw dobrze - odpowiada pan Andrzej. I wraz z żoną przyznają, że absolutnie nie spodziewali się takiej fali, takiej lawiny pomocy, jaka właśnie ruszyła. - Tak nas ludzie mobilizują, tak wspierają - podkreślają.

„Jedźcie na SOR”

Sobota, 19 sierpnia. Agata jest na biwaku rocznicowym swojej drużyny harcerskiej w Krzywej pod Nowogrodem Bobrzańskim. Jest gra terenowa, a także atrakcja w postaci zjazdu na linie. Agata jedzie jako ostatnia. I nagle spada z wysokości. Na ziemię...

Rodzice są wtedy w domu. Pani Iwona zauważa, że ma nieodebrane połączenie w swoim telefonie komórkowym. I SMS: „Proszę o pilny kontakt”. Oddzwania natychmiast. Z potoku słów, który słyszy, nie dowiaduje się, co właściwie stało się córce. Najbardziej konkretny komunikat brzmi: „Jedźcie na SOR”.

- Od razu ruszyliśmy. Zameldowaliśmy się, zostaliśmy poproszeni - wspomina pan Andrzej. - Agusia była już po badaniu tomograficznym, przytomna, szykowana do operacji. Dowiedzieliśmy się, że ma złamany kręgosłup...

Rodzice pojechali na policję, zeznania składali ponad dwie godziny. Później do kościoła, wreszcie do domu. - Nie było żadnego spania, bo człowiek się martwi o dziecko - mówi pan Andrzej. - Po godzinie 23 odebraliśmy telefon ze szpitala, że operacja dobiega końca... - dodaje pani Iwona. W niedzielę od rana oboje byli już w szpitalu, przy łóżku córki.

- Dziewczynka trafiła na SOR, następnie pod opiekę lekarzy neurochirurgów i przeszła skomplikowaną operację kręgosłupa. Przebywa na oddziale neurochirurgii, jest pod stałą opieką lekarzy, pielęgniarek, psychologa i rehabilitantów - informuje Sylwia Malcher-Nowak, kierownik biura zarządu szpitala klinicznego w Zielonej Górze.

- Ma tam świetną opiekę. Nad Agusią czuwa także doktor Maciej Pilarczyk, neurochirurg, który przeprowadził operację, ratował nasze dziecko - zaznaczają rodzice.

Najlepsza przyjaciółka

Telefony państwa Woźniaków dzwonią niemal bez przerwy. Przyjaciółki, koleżanki chcą jak najszybciej zobaczyć się z Agatą. - W niedzielę już były, były w poniedziałek... A dziś jest już lista odwiedzin, bo coraz więcej dziewczyn przychodzi do Agusi - uśmiecha się pan Andrzej.

- Agata jest moją najlepszą przyjaciółką, od kilku lat. Jest bardzo życzliwa, tolerancyjna, pomaga wszystkim. Należymy do drużyny harcerskiej, jesteśmy zastępowymi. Druhny uwielbiają Agatę - opowiada Julia Dziubałka. - Lubię spędzać czas z Agatą, z nią nigdy nie można się nudzić.

Dziewczyny poznały się w szkole, chodziły razem do klasy, od pierwszej do czwartej. Zaprzyjaźniły się. - Moja mama bardzo lubi Agatę. Niedawno jechałam z rodzicami, siostrą i bratem nad morze. Agata pojechała z nami - dodaje Julia, która trenuje piłkę nożną i od poniedziałku jest na obozie w Wągrowcu. Przed wyjazdem odwiedziła Agatę w szpitalu. - Byłam u niej tylko raz, ale teraz codziennie do niej dzwonię. Gdy wrócę z obozu, to od razu idę do Agaty - podkreśla.

- Pracowita, ambitna, bardzo dobrze się uczy, jest ścisłowcem, ma predyspozycje do nauki języków obcych. Ma cele, do których dąży, ma zainteresowania, które rozwija. Koleżeńska, uczynna, pomocna, można na nią liczyć. Jest wartościową dziewczyną, skoro tyle osób dla niej się poświęca - stwierdza pani Iwona.

Uda się pokonać tę górę

Rodzice codziennie odbierają telefony ze słowami wsparcia i deklaracjami pomocy. Bo Agatę czeka długa i kosztowna rehabilitacja. A pomagać chcą wszyscy. - Rodzina, znajomi, koleżanki ze szkoły, harcerstwa, kursu języka niemieckiego, rodzice koleżanek, nauczyciele, proboszcz... - pan Andrzej zastanawia się, czy na pewno nikogo nie pominął. I wymienia jeszcze kolegę, który ma chore dziecko. I znajomych z pracy. - To uderzenie, fala, lawina pomocy, to jest niesamowite. Ludzie dzwonią, żeby doradzić, co robić, do jakiej fundacji się zgłosić, polecają jakiś ośrodek.

Akcję pomocy rozkręca także pan Paweł, który kiedyś uczył Agatę języka angielskiego. Nie chce nazwiska w gazecie. - Nie robię tego dla rozgłosu - tłumaczy. - Agata jest tak poukładana i grzeczna, że sobie nie wyobrażacie. Dzisiaj dzieci w gimnazjum są różne. Ona jest kulturalna, sympatyczna, uśmiechnięta, lubiana w klasie i szkole. Po prostu fajna dziewczynka - pan Paweł nie kryje emocji. - Uczyłem ją w klasach 4-6. Pamiętam, że dobrze się uczyła i choć nie musiała, chodziła na zajęcia dodatkowe.

O wypadku Agaty dowiedział się przypadkiem. - Spotkałem jej rodziców w szpitalu, gdy odwiedzałem znajomego. Oni mi powiedzieli... I szok, niedowierzanie, a potem chęć pomocy. U nas w szkole tak już chyba jest: jak dzieje się komuś krzywda, to się pomaga. Bo jak można być obojętnym, kiedy dziecku dzieje się krzywda!? - mówi z mocą.

Pan Paweł od razu zaczął działać. Napisał do senatora Roberta Dowhana i fundacji Falubazu z prośbą o zbiórkę pieniędzy wśród kibiców na trybunach podczas najbliższych meczów żużlowych w Zielonej Górze. Z puszkami chodziłyby harcerki. Zadzwonił do wiceprezydent miasta Wiolety Haręźlak, która zadeklarowała wsparcie Agaty i jej rodziców. Jest w kontakcie ze Związkiem Harcerstwa Polskiego... - Na pewno będziemy o tym rozmawiać też w szkole, podczas rady pedagogicznej. Będziemy działać! - gwarantuje pan Paweł.

Andrzej Woźniak jest już umówiony na spotkania z senatorem Dowhanem i wiceprezydent Haręźlak. Razem z żoną załatwiają wszelkie formalności, by Agata jak najszybciej znalazła się pod opieką fundacji. Gdy tylko uruchomione zostanie konto, na które będzie można wpłacać pieniądze na rehabilitację młodej harcerki, napiszemy o tym na łamach „Gazety Lubuskiej”. Do rodziców Agaty zgłaszają się przyjaciele, znajomi, którzy mają pomysł na zorganizowanie imprezy charytatywnej: festynu, koncertu...

- Stała się tragedia, ale nie mamy wehikułu, żeby cofnąć czas. Jakoś dajemy sobie radę. Przez to, że ci ludzie tak zareagowali - nie ma wątpliwości pan Andrzej. Rodzice Agaty mówią, że kilka górek i pagórków w swoim życiu już pokonali. Teraz wyrosła przed nimi największa góra. I ją też trzeba będzie pokonać.

Biegły określi przyczyny wypadku

- Zielonogórscy policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku, do jakiego doszło w miejscowości Krzywa niedaleko Nowogrodu Bobrzańskiego, gdzie na zakończenie obozu harcerskiego podczas zjazdu na linie wypadkowi uległa 14-letnia dziewczyna. Na miejsce pojechała policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza. Policjanci zabezpieczyli sprzęt, na którym młodzież i instruktorzy zjeżdżali po linie. Przesłuchaliśmy opiekunów, instruktorów odpowiedzialnych za organizację tej atrakcji, przesłuchaliśmy również świadków. Będzie wezwany biegły, który określi przyczyny tego wypadku - informuje podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Policja prowadzi postępowanie pod nadzorem prokuratury.

Szymon Kozica

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.