Awantura na bazarze w Słubicach. Kupcy: Nie pozwolimy sobą pomiatać

Czytaj dalej
Fot. Czytelnik
Renata Hryniewicz

Awantura na bazarze w Słubicach. Kupcy: Nie pozwolimy sobą pomiatać

Renata Hryniewicz

Niemiec pochodzenia arabskiego napadł na Bułgara. Poszkodowany ma złamany nos, a dwudziestolatek czeka na postawienie zarzutów.

- To, co tu się działo było straszne. Pięć radiowozów nie mogło ogarnąć tych ludzi. Strach było nawet stać i patrzeć, bo przez przypadek można było oberwać - opowiada Izabella Broda, sprzedająca na stoisku odzieżowym.

Do zdarzenia doszło w niedzielę, 14 lutego około godz. 15.00. Dwudziestolatek, jeden z obywateli Niemiec pochodzenia arabskiego, uderzył kastetem Bułgara sprzedającego na bazarze przy ul. Kupieckiej. Uderzył, bo ten nie chciał obniżyć ceny. W obronie stanęli inni kupcy bułgarscy z sąsiednich stoisk. Niemcy, wśród których był napastnik, schronili się na pobliskiej stacji paliw i zadzwonili po policję.

- Sami zaatakowali, a wręcz napadli na naszego kolegę, Bułgara, a potem się wystraszyli i uciekli - mówi bazarowicz. - Przychodzą tu kraść całymi rodzinami, kilkanaścioro dzieci ze sobą zabierają, by zrobić sztuczny tłok i potem kradną. Bratu przedwczoraj ukradli karton papierosów, a koleżance kurtkę. Tak jest codziennie - dodaje.

Będą zarzuty

Dzięki szybkiej interwencji policji, nikt więcej nie ucierpiał. - W związku ze zdarzeniem zatrzymaliśmy 20-letniego obywatela Niemiec. Pokrzywdzony 37-letni obywatel Bułgarii ma złamany nos - mówi Magdalena Jankowska, oficer prasowy policji w Słubicach. Dwudziestolatek czeka na postawienie zarzutów. - To są niedobrzy ludzie - mówi „GL” Hussein Jusmen, Bułgar, który ma stoisko na targowisku.

Bazar opustoszał, klienci uciekli

Bazarowicze są rozżaleni tym, że miejscowe portale opisały zdarzenie z plotek.

- Nikt z nami nie rozmawiał, więc po co mam rozmawiać z waszą gazetą skoro i tak napiszecie jak reszta. Jakby tu czemuś byli winni kupcy bułgarscy. Oni tylko chcieli pomóc swojemu koledze. A wyszło na to, że biedni Arabowie musieli się schować i zadzwonić po policję, bo się bali. A uderzyć kastetem to się nie bali? - pyta podniesionym głosem młody chłopak, który był świadkiem zdarzenia. W momencie, kiedy powstała awantura, alejki bazaru opustoszały. - Klieci tak się wystraszyli, że pouciekali. Szkoda bo to weekend i jeden z najlepszych dni w tygodniu na handel - mówi sprzedawca z baru gastronomicznego.

Kupcy nie dadzą sobą pomiatać

Część kupców z bazaru boi się zemsty. - Jak się zbierze ze dwustu Arabów, to przecież jak wpadną to cały bazar rozwalą - mówi pani Izabela Broda. Bułgarscy sprzedawcy jednak zachowują spokój. - My się nie boimy. Jest nas tu bardzo wielu i nie pozwolimy sobie, żeby nas tak traktowali jak wczoraj. Też potrafimy się bronić - mówi Hussein. Obok stojący bułgarski kolega przytakuje głową. - Tak, my się ich nie boimy - mówi niewyraźnie po polsku. - My się nie damy - dodaje.

Awantura przeniosła się z bazaru na pobliską stację paliw
Czytelnik Awantura przeniosła się z bazaru na pobliską stację paliw

Okradają bez skrupułów

Kupcy z targowiska mówią, że obywatele Niemiec pochodzenia arabskiego zawsze źle ich traktują. - Kiedy nie chcemy spuścić z ceny rzucają naszym towarem, wyzywaja nas - mówi młoda sprzedawczyni ze stoiska odzieżowego. - Oni są tacy cwani, że pojęcie ludzkie przechodzi. Podchodzą wszyscy razem, ponad dziesięć osób do stoiska, jedni robią zamieszanie, przewrócą manekin, a drugi już z boku po cichu nas okrada. Trzeba ich naprawdę pilnować i nie wdawać się z nimi w rozmowy - dodaje kolega ze stoiska obok.

Nie było takich przypadków

Jak dotąd policja poza zgłoszeniami kradzieży nie odnotowała przypadków pobicia kupców na targowisku przez obywateli innej narodowości.

Stoisko poszkodowanego Bułgara wczoraj było nieczynne. Bazar wrócił do codzienności. Gdy tam rozmawialiśmy sprzedawcy rozkładali towar, czuć było zapachy z punktów gastronomicznych. Jednak w trakcie rozmowy dało się wyczuć silne emocje kupców, którzy byli świadkami napaści na jednego z nich. - My tutaj sobie spokojnie handlujemy, Bułgarzy też. I nikt z nikim się nie kłóci - mówi słubicki sprzedawca z bazaru.

Renata Hryniewicz

Moje działania reporterskie skupiają się na terenie powiatu słubickiego i sulęcińskiego. Szukam tu ludzi, miejsc, wydarzeń, o których warto pisać i je pokazywać. Szukam tematów, które niosą jakiś przekaz, pokazują ciekawe działania, ale także takich, w których poprzez nagłośnienie mogę pomóc rozwiązać problem. Zawsze staram się dociec prawdy wysłuchując różnych wariantów, jeśli chodzi o spór – wysłuchuję i opisuję obie strony. Staram się, żeby Czytelnik sam ocenił, po której stronie leży prawda. Można zgłosić mi każdy temat, każdy problem, każdą inicjatywę.
Jestem zawsze blisko ludzi i staram się spotykać z nimi osobiście, by ocenić sytuację, a w temacie ująć także emocje. Lubię pisać o ludziach i ich przeżyciach, pokazywać to, co w moim rejonie dzieje się dobrego, ale nie uciekam od spraw kontrowersyjnych, o czym nie raz przekonali się moi Czytelnicy.
Jestem optymistką i nigdy się nie załamuję. Wierzę, że zawsze jest jakieś wyjście. Lubię dobry żart i ludzi wesołych z pozytywną energią. Nie znoszę smutasów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.