Miał być plac budowy, jest plac boju. Hali jak nie było, tak nie ma

Czytaj dalej
Fot. Renata Hryniewicz
Renata Hryniewicz

Miał być plac budowy, jest plac boju. Hali jak nie było, tak nie ma

Renata Hryniewicz

- Chcę zapobiec nieszczęściu - mówi szef firmy budowlanej. Miał stawiać halę przy szkole, ale twierdzi, że projekt to gotowa katastrofa!

Jeszcze w tym roku uczniowie podstawówki mieli cieszyć się halą za 2,3 mln. Miała stanąć przy szkole w Rzepinie. Powstał projekt, ogłoszono przetarg na wykonawcę, gmina dostała 500 tys. zł dofinansowania z ministerstwa sportu. Nic, tylko budować. Prace ruszyły, ale kierownik budowy zauważył błędy w projekcie. - Pracuję w budownictwie 52 lata. 20 lat byłem biegłym sądowym do spraw budownictwa. Na początku prac zauważyłem nasypy niebudowalne, czyli piaski, gruz, namuły. Pod spodem były torfy i piaski próchnicze. Te czynniki absolutnie wykluczają - w mojej opinii - posadowienie bezpośrednie jakiejkolwiek budowli. To grozi katastrofą budowlaną! Zgłosiłem to natychmiast do wykonawcy - mówi Adolf Smorowiński, inżynier budownictwa.

Burmistrz każe budować

Wykonawca to firma Bud - Mat z Ośna. Właściciel Adam Matysiak: - Przekazałem obawy kierownika do inspektora nadzoru inwestorskiego, projektanta i gminy. Zażądaliśmy obliczeń i schematów, że posadzka jest zaprojektowana dobrze. Burmistrz tylko kazał budować zgodnie z projektem. Zamówiliśmy opinie biegłych, którzy - oprócz źle zaprojektowanej posadzki - wytknęli inne błędy uniemożliwiające dalsze prace. Burmistrz kazał budować według projektu. Dostarczyliśmy dokumenty niezależnych biegłych mówiące o tym, że budowa grozi katastrofą. Burmistrz kazał budować - mówi szef Bud - Matu. Przerwał prace, bo - jak podkreśla - w razie nieszczęścia grozi mu kryminał i wyrzuty sumienia do końca życia.

Matysiak pokazuje też szereg dokumentów, w tym obszerną opinię Instytutu Politechniki Poznańskiej. Czytamy w nim: projekt budowlany oraz wykonawczy posiadają liczne wady, błędy i nieprawidłowości. Obecne nie spełniają one wymagań stawianych projektom architektoniczno - budowlanym przeznaczonym do realizacji nowego obiektu i już na etapie wstępnym projektowym powinny zostać uzupełnione - napisali eksperci. Ich zalecenie to m.in. wykonanie nowego projektu „posadowienia budynku, wykonanie nowego projektu posadzki, usunięcie znacznych wad i błędów w konstrukcji drewnianej”.

Albo hala albo dotacja

Wykonawca pokazuje nam też opinię mgr. inż. Romana Busz-kiewicza, rzeczoznawcy budowlanego: „Z otrzymanego projektu budowlanego oraz dostarczonych schematów i obliczeń nie można stwierdzić, że warunki zostały zachowane. Zgadywanie jest dobre w teleturniejach a nie w inżynierii budowlanej”.

- Już na początku powiedzieliśmy, że na budowę hali mamy 2,5 mln zł. Oferta opiewała na na około 2,3 mln, także pan Matysiak wiedział, że jest pewna rezerwa w wysokości około 200 tys. zł. W naszym odczuciu firma chciała zarobić więcej - twierdzi burmistrz Sławomir Dudzis. Mówi nam, że jeszcze zanim wykonawca rozpoczął budowę, „dotarły do urzędu informacje, że firma chce zarobić na dodatkowych pracach”. - One obudziły w nas czujność. Powołaliśmy inspektora nadzoru budowy, co do którego mamy pewność, że będzie bardzo dokładny i skrupulatny. Opieramy się na tym, że projektant, który jest fachowcem w swojej dziedzinie i ma pełne uprawnienia w tym zakresie stwierdził, że można budować, to kazaliśmy budować, tym bardziej że mamy dofinansowanie, które przepadnie, jeżeli w tym roku nie wybudujemy hali. Mam oświadczenia, notatki stwierdzające prawidłowości, zresztą inspektor budowlany to potwierdził, nie mam żadnych wątpliwości - mówi burmistrz (z inspektorem nie udało się nam porozmawiać, nie odpowiadał na telefony i sms z prośbą o kontakt).

- Czy chciałem dodatkowo zarobić? Opinie biegłych, koszty placu budowy, postoju i inne to już kwota rzędu około 100 tys. Narażam się na ogromne koszty, żeby zapobiec nieszczęściu - mówi Matysiak.

Projektanta hali zapytaliśmy, czy zna opinie biegłych i czy nadal uważa swój projekt za bezpieczny. Odmówił wypowiedzi. Gmina odstąpiła od umowy z firmą Bud - Mat i będzie szukała wykonawcy.

Renata Hryniewicz

Moje działania reporterskie skupiają się na terenie powiatu słubickiego i sulęcińskiego. Szukam tu ludzi, miejsc, wydarzeń, o których warto pisać i je pokazywać. Szukam tematów, które niosą jakiś przekaz, pokazują ciekawe działania, ale także takich, w których poprzez nagłośnienie mogę pomóc rozwiązać problem. Zawsze staram się dociec prawdy wysłuchując różnych wariantów, jeśli chodzi o spór – wysłuchuję i opisuję obie strony. Staram się, żeby Czytelnik sam ocenił, po której stronie leży prawda. Można zgłosić mi każdy temat, każdy problem, każdą inicjatywę.
Jestem zawsze blisko ludzi i staram się spotykać z nimi osobiście, by ocenić sytuację, a w temacie ująć także emocje. Lubię pisać o ludziach i ich przeżyciach, pokazywać to, co w moim rejonie dzieje się dobrego, ale nie uciekam od spraw kontrowersyjnych, o czym nie raz przekonali się moi Czytelnicy.
Jestem optymistką i nigdy się nie załamuję. Wierzę, że zawsze jest jakieś wyjście. Lubię dobry żart i ludzi wesołych z pozytywną energią. Nie znoszę smutasów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.