Muchy ich zjedzą, jak myszy zjadły Popiela

Czytaj dalej
Fot. Artur Szymczak
Artur Szymczak

Muchy ich zjedzą, jak myszy zjadły Popiela

Artur Szymczak

Much jest tyle, że zajmą się nimi naukowcy - zdecydowała gmina Witnica.

W najbliższy wtorek sytuację ma zbadać na miejscu specjalny zespół burmistrza. W ślad za nim do Białczyka przyjadą naukowcy. - Każdego roku przeżywamy dramat! Moja roczna córeczka nie może nawet na dwór wychodzić, bo muchy ją zjedzą. Okna mamy osiatkowane, ale to wiele nie daje - płacze Magdalena Pyka. To m.in. dla niej naukowcy, mają określić „sposoby i możliwości zwalczania owadów”.

Na granicy wsi Białczyk i Pyrzany są dwie fermy norek. Gdy robi się ciepło, to nie tylko cuchnie, ale i muchy budzą się do życia. - Przyjechałem tu ze Śląska. Kupiłem dom pod lasem i jesteśmy z żoną załamani. Albo właściciele fermy nam pomogą, albo my coś zrobimy - mówi Bronisław Bachryś. Stefan Rakowski ponad 30 lat prowadził tu gospodarkę. - Miałem krowy, kury, kaczki, gęsi, indyki. A teraz nie można trzymać zwierząt, bo te muchy by je zjadły! - mówi zdenerwowany. Mieszkańcy twierdzą, że fermy dokuczają im już 16 lat. - I znikąd pomocy! - mówią.

- Przeprowadziliśmy kontrolę i potwierdziliśmy ten problem. Powiadomiliśmy odpowiednie organy, które zajmują się gospodarką odpadami w fermach - mówi Anna Dańko, szefowa nadzoru sanitarnego powiatowego sanepidu w Gorzowie. Ta instytucja wskazuje, że sprawą winna się zająć ochrona środowiska. - Problemem z muchami powinien się zająć sanepid, a jeśli nie to gmina. My się nie zajmujemy kontrolą owadów - usłyszeliśmy w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Gorzowie. W czwartek, 30 czerwca, sprawa much stanęła na sesji rady miejskiej w Witnicy. - Zjawiskiem zajmą się naukowcy, żeby ustalić źródło pochodzenia owadów - mówi burmistrz Dariusz Jaworski. Dlaczego?

Małgorzata Pyka z Karolinką. W tle ferma norek.
Artur Szymczak Taka ilość much zbiera się każdego dnia i to tylko na jednej tacy.

Właściciele ferm współczują mieszkańcom, ale mówią, że na muchy nic nie poradzą. - Na naszej fermie nie ma much. Stosujemy odpowiednie opryski. A skąd muchy u ludzi, tego nie wiem - mówi Renata Tyrka - Fortuna, właścicielka fermy. Andrzej Dudczyn, właściciel drugiej fermy, też twierdzi, że nie jest w stanie pomóc. - Muchy zawsze występują okresowo. Wtedy jest ich bardzo dużo i pojawia się problem. Ale jest to tylko kilka dni w roku. Oczywiście stosujemy cykliczne opryski - zapewnia.

Podobne dramaty przeżywali mieszkańcy Bronowic pod Strzelcami Krajeńskimi. - Właściciel fermy w końcu zastosował odpowiednie opryski i od kilku lat jest spokój - mówi burmistrz Mateusz Feder. Gdy w Radnicy w powiecie krośnieńskim pojawił się przedsiębiorca, który planuje budowę fermy norek, mieszkańcy od razu zaczęli protestować... Walkę z owadami prowadzi się też w miastach. Od 15 lat Gorzów rok w rok robi masowe opryski w okresie wylęgu meszek. Od kilku lat podobnie robi Kostrzyn.

Artur Szymczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.