Uratowali kobietę z płonącego domu [WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Artur Szymczak
Artur Szymczak

Uratowali kobietę z płonącego domu [WIDEO]

Artur Szymczak

Był poniedziałek, koło południa. – Moje okno wychodzi wprost na ten dom, w którym doszło do pożaru. Najpierw zobaczyłam dym, a po chwili ta pani zaczęła krzyczeć i wołać o pomoc – relacjonuje Agnieszka Harasimowicz, która pracuje w nadleśnictwie.

Natychmiast wybiegła ze swojego biura i zaalarmowała kolegów. – Wiedzieliśmy, że ta pani jest niepełno-sprawna i ma problemy z poruszaniem się. Sama by z tego pożaru nie wyszła. Dlatego trzeba było działać błyskawicznie – podkreśla pani Agnieszka.

Dym wydobywał się z okna na pierwszym piętrze kamienicy. Dwaj leśnicy w te pędy ruszyli do tego mieszkania. Dwaj kolejni złapali gaśnice i pognali za kolegami.

– W takich sytuacjach za dużo się nie myśli. Tam była krzycząca kobieta. Wołała o pomoc i musieliśmy coś z tym zrobić! Chwyciliśmy za gaśnice i ruszyliśmy do gaszenia – wspomina Wojciech Chochowski, zastępca nadleśniczego.

– Zadziałaliśmy instynktownie. W takim momencie człowiek nie myśli, tylko biegnie ratować drugiego człowieka – dodaje Leszek Wawryszuk, pracownik nadleśnictwa.

Po chwili mężczyźni byli na miejscu. Na szczęście sąsiedzi mieli zapasowe klucze do mieszkania, z którego dobiegał krzyk kobiety.

– Gdy tam weszliśmy, to zadymienie było już takie, że musieliśmy się nachylić, żeby cokolwiek dostrzec – nie ukrywa pan Leszek.

Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby pomoc nie nadeszła błyskawicznie. Meble w kuchni już płonęły, paliła się na nich okleina, wydzielał się toksyczny dym...

– Znaleźliśmy tę panią w rogu, wciśniętą. W oczach miała przerażenie. Ale też nadzieję, gdy nas zobaczyła – opowiada pan Leszek.

Dym wydobywający się z okna na pierwszym piętrze kamienicy zauważyła Agnieszka Harasimowicz z nadleśnictwa. Usłyszała też wołanie o pomoc. Wszczęła alarm. Czterej leśnicy natychmiast ruszyli na ratunek niepełnosprawnej kobiecie, uwięzionej w mieszkaniu, w którym wybuchł pożar. Gdy weszli do środka, zatrzymała ich chmura dymu. - Jeszcze ta temperatura jak w nas uderzyła... - wspomina Leszek Wawryszuk.

Przerażona kobieta siedziała w kuchni. Skulona w kącie czekała na pomoc. Żeby do niej dotrzeć, leśnicy wykorzystali gaśnice, które w pośpiechu zabrali ze sobą. - Panował już tam żywy ogień. Dopiero drugą gaśnicą udało się go trochę przytłumić - opowiada Wojciech Chochowski. Płomienie zajęły już znaczną część kuchni. Paliły się szafki, słychać było, jak od gorącego powietrza pękają szklane naczynia.

Gdy dzielni leśnicy ugasili pożar, zaopiekowali się poparzoną kobietą. Wynieśli ją z budynku. Na zewnątrz zaczerpnęła świeżego powietrza. Bohaterowie przykryli ją kocem i czekali na pogotowie ratunkowe.

Po kilkunastu minutach przyjechali strażacy. - Dogaszali pożar. Później wszystko posprawdzali i zabezpieczyli - informuje st. kpt. Michał Borowy z komendy powiatowej w Słubicach. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. Ale ostatecznie mają to ustalić biegli.

Po chwili na miejscu pojawiło się także pogotowie. Ratownicy udzielili poszkodowanej fachowej pomocy, a następnie przetransportowali ją do szpitala w Sulęcinie. Wiemy, że kobieta opuściła już lecznicę.

Wczoraj reporter „GL” był w kamienicy, w której dzień wcześniej wybuchł pożar. Chciał porozmawiać z kobietą, której leśnicy uratowali życie. Niestety, rodzina odmówiła jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie.

Po poniedziałkowych wydarzeniach, gdy można było już na chłodno pomyśleć, jakie mogły być tego konsekwencje, leśników naszła refleksja. - Gdy wracałem do domu po tej akcji, zajechałem do sklepu. Kupiłem gaśnicę. Bo przecież gdybyśmy wtedy ich nie mieli, to nie wiem, co by się wydarzyło - mówi Wojciech Chochowski.

Artur Szymczak

Sprawy i problemy ludzkie to "coś" co interesuje mnie najbardziej. Dlatego najczęściej taką tematykę poruszam w tym co opisuję.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.