81-letni Czytelnik prosi, by zadbać o „jego” kwiaty
- Chciałem dać spółdzielni i mieszkańcom coś od siebie - mówi 81-letni Julian Stechnij, który przez lata dbał o klomb przed blokiem
Julian Stechnij to emerytowany nauczyciel. Z żoną interesują się ogrodnictwem. Od kiedy wprowadzili się do bloku przy ul. Widok, ponad 37 lat temu, dbają o klomb kwiatów znajdujący się na trawniku przed wejściem do ich klatki (czytaj list na str. 1).
- Jak wprowadziliśmy się w latach 80., przed budynkiem rosły tulipany na dziko. Zajęliśmy się nimi, posadziliśmy jeszcze inne kwiaty. Powstał spory klomb – mówi pan Julian.
- Kiedyś spółdzielnia postawiła nawet płotek. Byłem pewny, że wszystko będzie się już zawsze tylko rozwijało – mówił pan Julian. Niestety, z biegiem lat okazało się inaczej. Na ulicy były wcześniej trzy klomby, ale dwa z nich - jak mówi dziś pan Julian z goryczą - umarły śmiercią naturalną.
- Inni mieszkańcy nie zajmowali się kwiatami, dlatego po latach został tylko mój. Nieraz pytałem sąsiadów, czy nie chcieliby mi pomóc. Zrobiła to jednak tylko jedna osoba - wspomina emeryt. Po latach czuje, że ani on, ani żona już nie mają sił na to, żeby należycie dbać o kwiaty . „Chciałbym wiedzieć, że to, co zrobiłem, nie można zaprzepaścić. Jestem zdumiony, że Pan Prezes zatrudnia tak dużo ludzi i nie może komuś zlecić pielęgnowania tak dekoracyjnych, sprawiających przecież przyjemność mieszkańcom, reprezentacyjnych skrawków ziemi. Moim zdaniem zarząd powinien być zadowolony z takich uroków na swoim terenie - napisał pan Julian do redakcji.
W rozmowie z nami opowiadał: - Zgłosiłem się do zarządu. Powiedziałem, że jest mi coraz trudniej dbać o kwiaty. Mam już 81 lat, ja i żona chorujemy. Poprosiłem także o wymianę płotku, który kiedyś spółdzielnia postawiła, a teraz spróchniał. Jaką odpowiedź usłyszałem od spółdzielni? „Jak zgnije, to się usunie”.
Pan Julian jest tym rozgoryczony. Wychował się na wsi, jak mówi, zawsze był blisko przyrody. - W mieście dominują kolory szare, tutaj droga, tu kolejna. Nasz blok też nie należy do najbardziej kolorowych. Jak się rozejrzeć, to wśród ponad 30 balkonów, tylko trzy są udekorowane kwiatami – mówi ze smutkiem pan Julian.
Podkreśla, że dbał o klomb na własną rękę, ale nie tylko dla siebie. - Chciałem dać spółdzielni i mieszkańcom coś od siebie, sprawić, żeby było ładniej. Dwa drzewka, które kiedyś posadziłem, są już naprawdę duże – mówił pan Julian.
„GL” interweniowała w tej sprawie w spółdzielni. Tu usłyszeliśmy jednak, że „było inaczej”. - Ze starszymi ludźmi ciężko się współpracuje, zdarza się, że mówią rzeczy, które tak naprawdę nie miały miejsca – mówi wiceprezes spółdzielni Waldemar Borek. Administrator ul. Widok: - Nie rozmawiałam z tym panem, ale znam sytuację.
Spółdzielnia zapewnia „GL”, że nie odmówi panu Julianowi pomocy. - Postaramy zająć się klombem w miarę możliwości, ale trzeba pamiętać, że dozorca też ma ograniczony czas - mówi nam pani administrator.