Ale historia: złodziej oddał pompkę, bo... 40 tys. ludzi zobaczyło jak kradnie

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Ale historia: złodziej oddał pompkę, bo... 40 tys. ludzi zobaczyło jak kradnie

Tomasz Rusek

Złodziej ukradł pompkę w gorzowskim salonie rowerowym. Właściciel sklepu wrzucił nagranie do internetu i... odzyskał "zgubę".

- Nie sądziłem, że będzie z tego taka historia. Naprawdę! - 33-letni Mariusz Piątek uśmiecha się skromnie w piątkowe południe na widok reportera „GL”. Spotykamy się w jego salonie rowerowym przy ul. Dekerta.
Stoimy przed olbrzymią ścianą pełną akcesoriów rowerowych, w tym pompek. To ważne. Bo to przed tą ścianą rozegrała się scena, którą obejrzało... ponad 40 tys. ludzi! A pompka zagrała w niej jedną z dwóch głównych ról.
Warto w tym miejscu dodać, że recenzje widzów były więcej, niż pochlebne. „Brawo, tępić złodziejstwo!”. „Dobry pomysł. Może ktoś następnym razem zastanowi się, zanim coś ukradnie”. „Ale czad! A jednak facebook czasami do czegoś się przydaje”. „I tak się walczy ze złodziejami! Brawo”.

Kamera widziała

Jest 8 stycznia. Do salonu wchodzi jegomość koło 50. Dopytuje sprzedawcę o kilka rzeczy, ogląda, przegląda, sprawdza. Gdy pracownik na chwilę znika z pola widzenia, niedoszły klient szybko ściąga z haka jedną z pompek, chowa ją i po chwili wychodzi.
Nie wie dwóch rzeczy. Pierwszej: że jego dziwne zachowanie przyuważył inny z pracowników, który serwisował narty. I drugiej: że salonu pilnuje osiem kamer.
Pracownicy dają znać pani Mariuszowi. Szybki przegląd nagrań z monitoringu ujawnia, że tajemniczy klient ukradł pompkę.
- Przez chwilę się zastanawiałem, co zrobić. Bo ta pompka kosztuje 30 zł. Jednak uznałem, że złodziejstwo trzeba tępić. Podjąłem decyzję, że opublikujemy filmik z kradzieży na naszym profilu na facebooku. Chodziło mi o to, by pokazać wszystkim, że mamy kamery i takie numery będziemy piętnować - opowiada Mariusz Piątek.
Zaznacza, że zdawał sobie sprawę, iż upubliczniając wizerunek złodzieja, pewnie postępuje nie do końca zgodnie z przepisami. - Jednak byłem gotowy bronić swojego postępowania w sądzie. Choć nie chciało mi się wierzyć, by złodziej mnie pozwał, bo musiałby się przyznać do kradzieży - tłumaczy M. Piątek

Kariera „bohatera”

Jednak krótki filmik zatytułowany „Złodziej w Gorzowie” zaczął robić karierę. W kilka dni dotarł do niemal 100 tys. internautów, a obejrzało go ponad 40 tys. z nich! No i najwyraźniej nagła popularność zaskoczyła złodzieja, bo... sam stawił się na policji. Zapłacił mandat za wykroczenie (bo kradzież tej wartości to nie przestępstwo), a następnie... poprosił policjantów, by w jego imieniu oddali pompkę i poprosili o usunięcie filmy z internetu.
- Mundurowi byli u mnie w czwartek. Dostałem pompkę, padła też prośba o wykasowanie filmu. Zrobiłem to, bo ten pan poniósł już karę. Takiego wstydu nie zapomni, mam nadzieję, do końca życia - uśmiecha się pan Mariusz, który słynną już pompkę trzyma teraz na honorowym miejscu. I nie jest ona już na sprzedaż.
Co o jego pomyśle sądzą gorzowianie? - Trzeba sobie samemu radzić. Przecież gdyby nie puścił tego filmu, to w życiu złodziej by nie oddał fantu - powiedział nam Piotr Czeczot, czekający nieopodal sklepu na autobus 126. A pani Joanna (na oko koło 40., w grafitowym płaszczu) dodała: - Jeśli ktoś łamie prawo, niech się liczy z konsekwencjami czyli rolą w filmie z monitoringu!

Kamerą w złodzieja

Pierwszy, znany, podobny przypadek opublikowania w sieci nagrania z kradzieży był autorstwa znanego gorzowskiego księgarza Daniela Puczyłowskiego. Jednak wówczas nagranie nie przyczyniło się do zwrotu ukradzionej książki. - Umieściłem je w sieci po to, by każdy mógł zobaczyć twarz złodzieja - wspomina D. Puczyłowski (potem okazało się, że nie była to pierwsza kradzież bohatera nagrania, dzięki czemu odpowiadał za przestępstwo, a nie wykroczenie).

Nie wolno, ale...

Prawo stanowi jasno: na upublicznienie wizerunku jest potrzebna zgoda nagranej osoby. Można więc powiedzieć, że sklepikarze czy hotelarze, którzy pokazują nagrania z widoczną twarzą złodzieja, łamią przepisy.
Jednak Krzysztof Grzesiowski, ceniony ekspert i doktor prawa, specjalista od prawa cywilnego, przekonuje, że w podobnych przypadkach nie ma się raczej czego obawiać.
- Upubliczniając wizerunek złodzieja, właściciel sklepu broni dobra wyższej wartości i jest w stanie wyższej konieczności. Uważam, że gdyby jakiś złodziej postanowił dochodzić swoich praw przed sądem, przegrałby taką sprawę - mówi K. Grzesiowski.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.