Andrzej Flügel

Ateńskie pożegnanie Ligi Mistrzów FIBA

Adam Hrycaniuk Fot. Mariusz Kapała Adam Hrycaniuk zaliczył bardzo dobry występ w Atenach uzyskując double-double (19 punktów i 10 zbiórek ).
Andrzej Flügel

Stelmet BC pożegnał się z Ligą Mistrzów meczem w Atenach. Nasz zespół można pochwalić głównie za pogoń rywali w czwartej kwarcie.

Przed meczem w hali olimpijskiej w Atenach sprawa była jasna. Wobec wtorkowej porażki włoskiego Varese zielonogórzanie w przypadku zwycięstwa jako jedna z dwóch ekip z siódmego miejsca zagraliby w drugiej fazie Pucharu Europy FIBA. Szanse na wywalczenie dobrego wyniku w Atenach znacznie zmalały, kiedy okazało się, że w domu musiał zostać Vladimir Dragicević, bezsprzecznie najlepszy ostatnio zawodnik ekipy. Czarnogórzec doznał w Radomiu kontuzji kostki i nie miał szans na występ w Atenach.

Mimo tego zielonogórzanie całkiem fajnie zaczęli ten mecz. Prowadzili 7:3 w 5 min. Trener AEK Jure Zdovc brał czas i moblizował swoich zawodników do żywszej gry. Pomogło. Drugą kwartę gospodarze zaczęli od wyniku 10:0 i z dobrego 19:17 zrobiło się 29:17. Dopiero po 5 minutach, po osobistych Łukasza Koszarka zdobyliśmy w tej kwarcie pierwsze punkty. Potem mocno podciągnęliśmy wynik. Wydawało się, że zaraz dogonimy AEK. Niestety, w kilku akcjach piłka do kosza nie wpadła, natomiast Michael Dixon dwa razy trafił za trzy i zespoły schodziły na przerwę przy 11 punktowej przewadze ateńczyków 35:24. Świetny początek miał Adam Hrycaniuk. W pierwszej fazie na 17 punktów aż 12 było jego udziałem, dołożył też w pierwszej połowie siedem zbiórek.

W trzeciej kwarcie gospodarze spokojnie prowadzili. Stelmet walczył, próbował, ale nie był w stanie zbliżyć się na jakąś, dającą nadzieję, odległość. Przewaga AEK oscylowała wokół 13 - 15 punktów. Klasą dla siebie był Dixon. Amerykanin z gruzińskim paszportem regularnie trafiał za trzy. Inna sprawa, że nikt nie potrafił go zatrzymać i bezkarnie rzucał. W czwartej kwarcie wydawało się, że nie dość, że przegramy w Atenach, to jeszcze zrobimy to w fatalnym stylu. Przewaga była stała i wynosiła niemal non stop ju ż 14-15 punktów. Kiedy w 37 min Giannopoulis Larentzakis trafił zz alinii 6.75 m i AEK wygrywał aż 68:49 można było się bać z jakim wynikiem Stelmet stamtąd wyjedzie. Na szczęście nasi wzięli się do roboty. Inna sprawa, że Grecy byli już bardzo pewni siebie. Stelmet zaczął gonić. Różnica malała w dość szybkim tempie. Trafiał Thomas Kelati i trener AEK musiał wziąć żeby wstrząsnąć swoją ekipą. Niestety, na to by odwrócić losy tego spotkania naszym zawodnikom zabrakło już czasu. Gospodarze wygrali, byli wyraźnie lepsi. Zielonogórzan trzeba pochwalić za walkę do końca i nieustępliwość. To była dziesiąta, a szósta pod rząd porażka Stelmetu w Lidze Mistrzów.

AEK Ateny 71
Stelmet BC Zielona Góra 64

Kwarty: 19:17, 14:7, 20:14, 16:26

AEK: Williams 10 (2), Larentzakis i Ukić po 6 (2), Eloniu 5 (1) , Milosević 0 oraz: Dixon 21 (6), Williams 10 (2), Mc Grath 8, Skoulidas 7 (1), Tsampouris 6 (1), Charistopoulos 2.

Stelmet BC: Hrycaniuk 19, Kelati 14 (4), Moore 8, Gruszecki 5 (1), Florence 3 (1) oraz: Zamojski 7 (1), Vaughn 6, Koszarek 2, Djurisić 0.

Sędziowali: Siergiej Zaszczuk (Ukraina), Marius Ciulin (Rumunia), Yohan Rosso (Francja)

Widzów: 2. 000.

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.