Bo nie jestem potworem

Czytaj dalej
Fot. Lucyna Makowska
redakcja Gazety Lubuskiej

Bo nie jestem potworem

redakcja Gazety Lubuskiej

- Nie jestem potworem i udowodnię to przed sądem, choćbym miał na to poświęcić resztę życia - mówił oskarżony o molestowanie seksualne były już pedagog Ośrodka dla Dzieci z Wadami Słuchu i Mowy w Żarach

Wpołowie maja w żarskim sądzie proces Adama H. ruszył od nowa. Na trzech pierwszych terminach wyjaśnienia składał oskarżony. Pedagog spisał je - ich treść liczyła 120 stron.

- Wciąż naiwnie wierzę w sprawiedliwość, resztki honoru i w... święty spokój. Po więcej niż czterech latach miałem wreszcie możliwość pełnego odniesienia się do zarzutów. Sąd uznał moje wnioski dowodowe. Ufam, że zdołam udowodnić swą niewinność. To będzie ulga nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla rzekomych poszkodowanych. Chciałbym uwolnić ich od brzemienia bycia ofiarą takiego oprawcy, jak ja.

Rodzice molestowanych wychowanków są zdecydowanie innego zdania. Na pierwszy termin rozprawy przyszło kilkoro z nich, mimo że nie byli wzywani na przesłuchania.

- Nasze dzieci uwielbiały tego wychowawcę, a on je tak perfidnie wykorzystywał - mówi mama dorosłego już dziś chłopca. - Nie daruję mu tego, co zrobił mojemu dziecku. Zwichrował mu psychikę na całe życie.

A inna matka dodaje: - Wierzyliśmy mu bezgranicznie, traktowaliśmy jak członka rodziny. Mój niepełnosprawny syn chce o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Ma już naprawdę dość przesłuchań, sądów, psychologów...

Proces jest w całości wyłączony z jawności.

- Chodzi tu o ważny interes prywatny - mówi przewodnicząca składu sędziowskiego Monika Bogusławska. - Mamy już opinie biegłych psychologów, dwóch seksuologów, psychiatry. Do przesłuchania jest 123 świadków, w tym 23 pokrzywdzonych. Od kolejnej rozprawy będą już przesłuchiwani świadkowie, oczywiście z udziałem biegłego tłumacza języka migowego.

Sędzia Bogusławska tłumaczy, że będzie to ten sam tłumacz, który uczestniczył w toczącym się poprzednio procesie, chociaż jego kompetencje wcześniej kwestionował oskarżony. Adam H. sam biegle włada językiem migowym z racji wykonywanej w ośrodku pracy. Przez wiele lat był też instruktorem nauki jazdy dla niesłyszących.

- Biegłą jest osoba, która od dziecka posługuje się tym językiem, poza tym zna sprawę i posiada wysokie kwalifikacje - tłumaczyła sędzia Bogusławska wybór biegłego.

Przypomnijmy: w grudniu 2012 roku 36-letni wówczas Adam H. został zatrzymany przez policję na gorącym uczynku z 12-letnim wychowankiem w jednym z zielonogórskich hoteli. Mężczyzna był wówczas terapeutą w Ośrodku dla Dzieci z Wadami Słuchu i Mowy w Żarach, w którym pracował od 12 lat. W internacie mieszkało 54 wychowanków: dzieci głuchonieme, z autyzmem, lekko upośledzone oraz z trudnych domów, mające problemy w nauce. Od chwili zatrzymania wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Rozpoczęto przesłuchania podopiecznych i kadry pedagogicznej. Mężczyzna cieszył się w ich oczach doskonałą opinią. Tym większym szokiem była dla nich wiadomość, że podczas przeszukania znaleziono u niego filmy i zdjęcia z treściami pornograficznymi z udziałem nieletnich chłopców.

Prokuratorskie śledztwo zakończyło się postawieniem mu 37 zarzutów. Główny brzmiał, że jako wychowawca wymuszał na chłopcach, również tych mających mniej niż 15 lat, poddanie się innym czynnościom seksualnym. Akt oskarżenia zawierał też posiadanie dziecięcej pornografii. W kwietniu 2014 roku rozpoczął się proces.

Pierwszy wyrok w głośnej sprawie karnej raz już zapadł - w październiku ubiegłego roku. Osiem lat więzienia, zawieszenie w wykonywaniu zawodu związanego z opieką nad małoletnimi oraz zakaz opuszczania kraju, 10-letni zakaz wykonywania zawodu oraz pięcioletni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych! Po odbyciu kary mężczyzna miał trafić do zamkniętego zakładu na leczenie. Od orzeczenia sądu odwołał się zarówno nauczyciel, jak i prokurator. Apelacja oskarżenia dotyczyła zarzutu odnośnie rozstrzygnięcia o karze, nie o winie. Chodziło o brak orzeczenia wobec byłego wychowawcy obowiązku zadośćuczynienia i odszkodowania na rzecz poszkodowanych. Z kolei obrońca Adama H. podnosił błędy procesowe. Sąd uznał, że wymagane jest powtórzenie postępowania dowodowego w całości.

W sierpniu 2015 roku Sąd Okręgowy w Zielonej Górze uchylił wyrok, a Adama H. wypuścił na wolność. Nauczyciel spędził w areszcie trzy lata i siedem miesięcy. Wiadomo, że okres aresztu zostanie mu zaliczony do okresu odbywania kary. Oskarżony odpowiada teraz z wolnej stopy.

Kilka miesięcy po aresztowaniu dyrektor ośrodka dla głuchych zwolnił pedagoga dyscyplinarnie. Siedzący jeszcze wtedy w areszcie Adam H. zwrócił się w tej sytuacji do sądu pracy o odszkodowanie. Twierdził, że nie jest skazany prawomocnym wyrokiem, a tylko to - zgodnie z Kartą nauczyciela - kwalifikowałoby go do dyscyplinarki. I sprawę wygrał. Dostał cztery tysiące złotych odszkodowania.

Adam H. mieszka dziś u rodziców w Zielonej Górze. Jak sam mówi, jest wrakiem człowieka. Właściwie jest na ich utrzymaniu, szuka pracy.

- Wiem, że po tylu latach spędzonych za kratkami to może być gra do jednej bramki, ale nie odpuszczę, choćby mi to zajęło resztę życia. Straciłem wszystko, a siłę do życia czerpię z wiary rodziców i sąsiadów, którzy nie odwrócili się ode mnie. A przecież teraz dla większości jestem medialnym potworem molestującym i katującym bezbronne, niepełno-sprawne dzieci, producentem filmów pedofilskich na służbowych komputerach. Nawet jeśli wygram, nigdy nie wrócę do tej pracy.

Na maj i czerwiec sąd zaplanował siedem terminów rozpraw...

redakcja Gazety Lubuskiej

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.