Casanova prosto z parkowej alei

Czytaj dalej
Fot. Towarzystwo Bory Dolnośląskie
Dariusz Chajewski

Casanova prosto z parkowej alei

Dariusz Chajewski

Piękna kobieta to klejnot, dobra kobieta to skarb” - pisał książę Hermann von Pückler. Zapomniał wspomnieć o... majątku.

Wędrując przez Park Mużakowski o księcia Hermanna Ludwiga Heinricha von Pückler potykamy się na każdym kroku. I o jego niebanalną biografię. Aby jednak tego kobieciarza i lwa salonowego poznać bliżej warto odwiedzić ekspozycję muzeum w Nowym Zamku. Tam czeka na nas stała wystawa poświęcona twórcy parku. Poznajemy wystrój zamkowych wnętrz, gabinet, w którym pisał, ale przede wszystkim kobiety jego życia, a było ich sporo. Ale po kolei...

Panem na Muskau stał się w 1811 r., gdy odziedziczył po ojcu miasto wraz z 45 wsiami. Jednak nie zapowiadało się, że kraina nad Nysą zyskała dobrego gospodarza. Już wówczas 26-letni arystokrata miał ugruntowaną sławę utracjusza, miłośnika hazardu, pojedynków i kobiet. Zresztą latorośl znamienitego rodu problemy sprawiała od zawsze, na tyle poważne, że trafił do ośrodka wychowawczego dla trudnych arystokratycznych dzieci. Według biografów prawdziwej miłości w dzieciństwie nie zaznał.
Zawsze lubił, ba, kochał zwracać na siebie uwagę i bardzo odpowiadała ma sława oryginała, na którą szybko sobie zapracował. Nieco zmienić miała go wyprawa w Alpy, gdzie usłyszał o modzie na... odwarzanie raju. Budowanie świata idealnego. I do kolekcji przymiotników, jakim obdarzali go współcześni, doszedł jeszcze jeden - romantyczny.

Jak pisał później „Arystokraci znajdowali mnie zbyt liberalnym, liberałowie zbyt arystokratycznym, pobożnisie bezbożnym, niewierzący religijnym obłudnikiem, biurokraci jako półrewolucjonistę, inni orzekli, iż władzy czasami schlebiam. Zdaje się, że nikomu dogodzić nie zdołałbym”... Ta opinia nie odstraszyła starszej o dziewięć lat rozwódki, Lucie Anny Wilhelminy von Pappenheim, z domu baronowej von Hardenberg- Reventlow, córki kanclerza Niemiec, którą poślubił w 1817 roku. Nie można powiedzieć, że książę się nie starał, nie zabiegał. Oto potrafił przejechać główną aleję Berlina powozem zaprzężonym w... jelenie. Zaręczyny uczcił lotem balonem nad stolicą. Berlin mówił o tym miesiącami.

Hermann von Pückler nigdy nie uchodził za przystojnego, ale podobał się kobietom. Zawsze był otoczony ich wianuszkiem
Towarzystwo Bory Dolnośląskie Hermann von Pückler nigdy nie uchodził za przystojnego, ale podobał się kobietom. Zawsze był otoczony ich wianuszkiem

W ten sposób znalazł kobietę dla niego idealną - piękną, bogatą i mądrą. Jak pisał o to właśnie mu chodziło. Na czym polegała owa „mądrość”? Cóż,„wiedziały gały co brały” i od początku trwania tego związku najważniejszą cnotą młodej-starszej żony była daleko posunięta tolerancja. Tak wielka, że Hermann miał opowiadać małżonce - za szczegółami, o swoich kolejnych podbojach, a nawet radzić się miał, jak sięgnąć po kolejną zdobycz. Nawiasem mówiąc nowa pani Pueckler miała piękną córkę Adelajdę i wychowanicę Helminę, co podobno w tej historii nie było bez znaczenia. Jak chcieli plotkarze to właśnie wychowanica stanowiła pierwotnie cel awansów księcia. I za jej sprawą już na starcie tego związku doszło do zgrzytu. Pueckler wpadł na pomysł sprowadzenia do Muskau Helminy, by, jak to było wówczas przyjęte, rozpocząć życie we troje. Taki arystokratyczny trójkącik. Padło zdecydowane „nie”, a Hermann, jak na arystokratę przystało, starał się później być na tyle taktownym, na ile pozwalała mu nieprzewidywalna i kochliwa natura. Gdy jedna z jego licznych kochanek niespodziewanie przyjechała do Muskau, aby zamanifestować swoje prawa do księcia ten zdecydowanie ją wyprosił, uważając, że byłoby to niestosowne wobec małżonki. Są przecież jakieś granice.

Hermann von Pückler nigdy nie uchodził za przystojnego, ale podobał się kobietom. Zawsze był otoczony ich wianuszkiem
Mariusz Kapała W muzeum w Nowym Zamku obejrzymy stałą ekspozycję poświęconą jego osobie.

Czym zatem uwiódł tak znakomitą damę oprócz aury romantyka. Oto... parkiem. Idea utworzenia w okolicy Bad Muskau wielkoprzestrzennego parku krajobrazowego powstała około roku 1815. Trzydziestoletni wówczas Hermann Ludwik Heinrich von Pueckler napisał list otwarty do mieszczan. Książę wymarzył sobie park - świat idealny, który łączyć miał z sobą harmonijnie miasto, wioski, rolnictwo, przemysł, lasy, jeziora... I dzięki posagowi Lucie mógł kontynuować swoje dzieło.

Park stał się pasją obojga. Tak wielką, gdy projekt pożarł cały majątek obojga postanowili się... rozwieść. I to był jej pomysł. Miał znaleźć sobie nową, koniecznie bogatą żonę. Jako teren łowiecki wybrał Londyn, gdzie posagów, przepraszam, panien nie brakowało. Z licznych wizyt - jak naliczono odbył ich 1.400 - na salonach i flirtów na bieżąco informował rezydującą w Muskau byłą żonę. Ze szczególami. Początkowo robił furorę, chociażby za sprawą stroju i ekscentrycznych poglądów. Tak, strój niemieckiego arystokraty wywołał zamieszanie. Turkus, szmaragd, wyszywane gwiazdy. Mógł przebierać w pannach, ale albo posag był za mały, albo nie rekompensował braków urody kandydatek. Niestety wieść, że łużycki arystokrata jest bankrutem szybko dotarła nad Tamizę. Jednak pobyt w Anglii procentował w inny sposób. Pan na Mużakowie napatrzył się na angielskie parki stanowiące wówczas Himalaje sztuki ogrodniczej. Już wiedział jak ma wyglądać jego „przydomowy” ogródek. Tak, Park Mużakowski to udany mariaż kanonów sztuki parkowej i... biografii księcia.

Hermann von Pückler nigdy nie uchodził za przystojnego, ale podobał się kobietom. Zawsze był otoczony ich wianuszkiem
Mariusz Kapała Czy tutaj projektował swój park i pisał listy do dam serca?

Wędrując po parku co i rusz potykamy się o biografię księcia. Oto ścieżka Cary... Skąd ta nazwa? Książe Pückler w latach 1834-1840 podróżował po Orien¬cie. Tam na jednym z targów niewolników, w stolicy Sudanu, kupił młodą dziewczynę, której imię brzmiało Machbuba. Ajiameh Mahbuba urodziła się prawdopodobnie w Etiopii, miała 10 - 12 lat i kosztowała... sto talarów. Jak chce legenda, miała być córką abisyńskiego księcia, a jej ojciec i dwaj bracia rzekomo zostali zabici przez handlarzy niewolników w jej obecności. Razem podróżowali po Oriencie wzdłuż rzeki Jordan do Damaszku. Dziewczyna była niezwykle inteligentna, szybko uczyła się języków. I nie tylko. Podobno pozwoliła sobie na romans. Przez Konstantynopol i Budapeszt dotarli do Wiednia, gdzie Machbuba uczyła się manier prawdziwej damy. Wszędzie, gdzie się pojawili wywoływali sensację, a może raczej skandal. Według jednych źródeł była żona dowiadując się o powrocie księcia z kochanką opuszcza Muskau, według innych wyszła mu na powitanie i dopiero widok „pamiątki’ z podróży wypędził ją do rodzinnego domu. Jest jeszcze trzecia, chyba najmniej prawdopodobna wersja. Podobno Lucie próbowała abisyńskiej piękności matkować. Jednak szybko okazało się, że jej małżonek niekoniecznie chciał być tylko tatusiem...

Niezależnie od tego jak to zabrzmi problem rozwiązał się sam. Jeszcze przed przybyciem do Muskau Machbuba, nieprzyzwyczajona do panującego w Europie klimatu, zaczęła chorować. Niedyspozycja narzeczonej-niewolnicy była dla księcia, który planował podobno z nią wspólną przyszłość, szokiem. Po powrocie do Muskau i rozmaitych rodzinnych dyskusjach stchórzył i z podwiniętym ogonem wyjechał do Berlina, do Lucie, która zadekowała się w rodzinnym majątku. Tam zajął się szukaniem pieniędzy, tym razem pisząc.

Zresztą okazało się, że ma ku temu predyspozycje i jego doświadczenia z tworzenia parku okazały się wcale interesującą lekturą nie tylko dla fachowców. Tymczasem w Muskau Machbuba umierała. On wysłał jej jedynie czekoladki i kilka listów. Każdy z nich rozpoczynał od sformułowania „Cara mia Machbuba” czyli „moja kochana Machbubo”. „Cara mia...”. Mieszkańcy Muskau pochowali dziewczynę na jednym z cmentarzy w Muskau. Pückler nie mógł podobno sobie wybaczyć, że nie było go przy Machbubie gdy go potrzebowała. Po powrocie do Muskau udał się na cmentarz i podczas pełni księżyca miał płakać nad usłanym kwiatami grobem kochanki... Po czasie żalu i rozpaczy postanowił serce Machbuby pogrzebać w spokojnym, pięknym miejscu w Parku. Być może pogrzebał je na jednej ze ścieżek parkowych... Być może na ścieżce Cary.

Hermann von Pückler nigdy nie uchodził za przystojnego, ale podobał się kobietom. Zawsze był otoczony ich wianuszkiem
Towarzystwo Bory Dolnośląskie Taki medalion z podobizną księcia znajdziemy na jednym z charakterystycznych punktów parku, przy Kamieniu Pucklera

A to tylko jedna z wielu ścieżek, których długość w parku sięga 32 km. Czy to prawda, czy tylko jeden z elementów legendy o księciu? W każdym razie szczęścia ta śmierć mu nie dała. W 1845 roku Pückler był zmuszony sprzedać posiadłość w Mużakowie i przenieść się z Lucie do Branitz koło Chociebuża, gdzie rozpoczął tworzenie kolejnego wspaniałego parku. Dbał jednak o to, aby utrwalać swój wizerunek sercołamacza. Jako 60-latek nawiązuje głośny romans z żoną francuskiego dyplomaty. Głośny. Jedna z jego ówczesnych przyjaciółek nie bez cienia złośliwości, stwierdza, iż liczba jego ofiar miłosnych przekracza zapewne zdobycze Jowisza i Don Juana razem wziętych. Lucie, na to wygląda, że jego jedyna prawdziwa miłość, zmarła w 1854 roku. Pückler wkrótce powrócił do romansowego stylu życia. Flirtował nadal, ale głównie... korespondencyjnie. A jego listy stanowią doskonały przykład obyczajowości epoki. Podstarzały książę uwodził, czarował, zniewalał. Na papierze. Aż do roku 1871. Gdy zabiła go do bólu banalna grypa. Lucie Anna Wilhelmina von Pappenheim, z domu baronowa von Hardenberg-Reventlow... Co takiego miał w sobie Hermann, że rozkochał taką kobietę?

Dariusz Chajewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.