Agata Wolańska

Chcesz mieć pod górkę, to idź na Dolinki

Krystyna Jakowiec-Kwiatkowska i jej wierna towarzyszka Aisza są dumne z faktu, że osiedle Dolinki jest spokojne. Fot. Agata Wolańska Krystyna Jakowiec-Kwiatkowska i jej wierna towarzyszka Aisza są dumne z faktu, że osiedle Dolinki jest spokojne.
Agata Wolańska

Dolinki, osiedle które powstało w latach 70., z początku zamieszkiwali głównie pracownicy Stilonu. Jest tu prawie wszystko, czego trzeba, żeby wygodnie żyć: sklepy, biblioteka, kościół, ośrodek sztuki, knajpki, do których można wpaść na obiad... Ale jak są plusy, to minusy też muszą być. Co więc boli Dolinki?

Spokojne, ciche osiedle w pobliżu centrum. Położone na wzgórzach, dzięki czemu z 10. piętra dowolnego wieżowca widać... jak Noteć wpada do Warty w Santoku. Widać most Lubuski i dalej ul. Kasprzaka. Widać katedrę, co najmniej dwa inne kościoły, stary cmentarz. Słowem - stąd da się zobaczyć całą południową i wschodnią część miasta i to, co za nim. I to jest atut Dolinek.

Jest co robić

Ja sama, Agata Wolańska, mieszkałam na Dolinkach przez większą część życia. Co najbardziej zapadło mi w pamięć?

Przede wszystkim - biblioteka przy ul. Pomorskiej. Tak, tak, byłam kujonkiem, którego najbardziej na świecie interesowały książki. A kiedy ja biegałam za kolejną częścią ,,Harry’ego Pottera” czy ,,Wojen duszków”, mama mogła w tym czasie zrobić zakupy w sąsiadującej z królestwem książek Almarii, czyli osiedlowym ,,butiku”. A gdy wzrok szwankował po kolejnej książce czytanej po ciemku, to do okulisty nie miałam daleko, bo przy ul. Piłsudskiego, tuż przy sklepie Netto, jest jedna z największych w Gorzowie przychodni (dzisiaj to Gorzowska Lecznica Specjalistyczna). Jest też optyk, gdyby ktoś chciał od razu kupić okulary. A jeśli ktoś zgłodnieje, to może zajść na Pomorską do Hanysa na hamburgera czy placki po węgiersku. A jeśli hamburgery to nie Wasza bajka, to tuż obok kusi kurczak z rożna (i to niejeden, bo obecnie możecie go skosztować w dwóch lokalach).

Zakupy na domowy obiad to na Dolinkach też nie problem, bo na szczęście sklepów tu nie brakuje. Są sieciowe: Biedronka, In-termarche, Netto, Piotr i Paweł, a także pełno osiedlowych sklepików. No i aptek - aż trzy.

Jest też coś dla tych, których chwyta głód sztuki: Miejski Ośrodek Sztuki, tzw. Mosart (przy ul. Pomorskiej). Można tam - oprócz obrazów i rzeźb - obejrzeć także filmy. Nie zawsze tylko niszowe, zawsze za mniej niż 10 zł...

Do kościoła też nie jest daleko, bo parafia Podwyższenia Krzyża Świętego jest przy ul. Warszawskiej, tuż za starym cmentarzem. Ale żeby nie było - przy ul. Okólnej jest też sala Królestwa Świadków Jehowy.

Na osiedlu jest też kilka przedszkoli (przy ul. Stilonowej, Trau-gutta, Głowackiego, Chmielnej, Widok...). Dla starszych: szkoła podstawowa nr 9 i 17 (choć co niektórzy nie wliczają tej drugiej w obręb Dolinek). Dla jeszcze starszych - Gimnazjum nr 9, które ma bardzo dobrą opinię w mieście (na plus jest na pewno to, że oferuje naukę aż trzech języków) oraz Gimnazjum nr 3 (ale - podobnie jak SP 17 - niektórzy nie zaliczają szkoły do osiedla). Jest też znany Gastronomik i Liceum Plastyczne, a tuż obok SP 17 i Gimnazjum nr 3 - jeszcze Liceum Ogólnokształcące nr 3.

Mieszkaniec Dolinek Edmund Szczepański podpowiada: - Największym powodem do dumy jest park Kopernika! Zgadzam się, to rzeczywiście miejsce relaksu dla wielu osób. Można tam też potrenować jazdę na rowerze w miasteczku ruchu drogowego.

Są też minusy

Ale skoro są plusy, to muszą być i minusy. Największym, który dokucza chyba każdemu, jest... konieczność ciągłego wchodzenia pod górkę. Wprawdzie widoki z Dolinek są super, ale żeby spojrzeć w dół, trzeba wejść na górę. I tak mieszkańcy Dolinek wspinają się i wspinają. Tutaj każdy powrót do domu jest jak wyprawa na Śnieżkę. Jeśli więc ktoś nie jest fanem wspinaczki, niech nie szuka mieszkania na Dolinkach.

A tak już całkiem serio: mieszkańcy zwracają uwagę na brak ciekawych miejsc dla dzieci. Bo tak naprawdę - poza dobrze wyposażonym placem zabaw obok apteki przy ul. Zamenhoffa - maluchy z osiedla nie mają gdzie się podziać. Inne place zabaw to co najwyżej dwie huśtawki, piaskownica i konik. W porównaniu na przykład do Górczyna Dolinki wypadają kiepsko.

Mało jest też porządnych parkingów i nierzadko zwyczajnie nie ma tu gdzie postawić auta. - Przydałoby się coś z tym zrobić - mówi Natalia Krawczyk, 20-letnia mieszkanka Dolinek.

Z kolei Edmundowi Szczepańskiemu najbardziej przeszkadza... młodzież, która popija przy Biedronce. Wszyscy mówią też teraz o niedawnym gwałcie na 18-latku (piszemy o tym na str. 3), bo do tej pory Dolinki miały opinię jednak spokojnego i bezpiecznego osiedla... Teraz poczucie bezpieczeństwa u wielu mieszkańców zamieniło się w poczucie zagrożenia.

Za to bolączka chyba całego miasta, czyli przedłużający się remont ul. Warszawskiej i Walczaka w centrum, dla mieszkańców Dolinek okazała się niemal zbawieniem! Nagle bowiem z ul. Okólnej można bez problemu dojechać nie tylko na Piaski, na Wieprzyce czy do Silwany. Nareszcie jest bezpośredni autobus do szpitala, na osiedle Staszica czy na Zawarcie. I to nie taki, który jeździ góra raz na godzinę (mowa o autobusie linii 113), czy tylko trzy razy dziennie (114) lub jedynie dwa razy: o 7.00 i 15.00 (102). Tylko co będzie, gdy remont w centrum nareszcie się skończy?

Lekcja historii

Na Dolinkach, które zasiedlili przede wszystkim pracownicy Stilonu, ważnym miejscem była Hanka, czyli największy sklep (teraz to Biedronka). Mieszkańcy często też od-wiedzali stołówkę przy ul. Pomorskiej (dziś Inter-marche). - Nie było to najbogatsze osiedle - wspo-mina Barbara Nowaczyk, która pracowała w jednym ze stilonowskich labora-toriów. - Ale też nie naj-biedniejsze. Na każdym podwórku była piaskownica dla dzieci - mówi.

Agata Wolańska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.