Chciała być policjantką. Na stanowisku wójta nauczyła się cierpliwości

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Chciała być policjantką. Na stanowisku wójta nauczyła się cierpliwości

Łukasz Koleśnik

30 lat pracy w oświacie, teraz trzecia kadencja jako wójt gminy Dąbie. Krystyna Bryszewska jest szanowanym przez ludzi samorządowcem.

Przyznaje, że nigdy nie nadawała się na polityka. - Nie przepadam za polityką. Ktoś kiedyś powiedział, że jestem dobrym samorządowcem. To bardziej pasuje - przyznaje Bryszewska. Jeszcze zanim została wójtem, była nauczycielką, dyrektorką, pracowała w kuratorium oświaty. W czasach LO nie chciała pracować w szkole.

- Miałam zamiar zostać policjantką. Nawet złożyłam papiery do Szczytna, ale nie przyjmowali wtedy kobiet. To były czasy, kiedy uczniów typowano na różne kierunki studiów. Wskazano mi kierunek nauczycielski. Zaparłam się i powiedziałam, że tego nie zrobię i pójdę pracować. Trafiłam do Rejonu Dróg Publicznych w punkcie w Czarnowicach. To były ciężkie dwa lata i wiedziałam, że to nie dla mnie - mówi pani Krystyna.

Licealny bunt

Ostatecznie zaczęła pracę jako nauczycielka. - To było to! Pewnie gdybym nie była wójtem, to dalej pracowałabym w szkole - przyznaje. - Śmieszne jest to, że 8 lat po zakończeniu liceum spotkaliśmy się z większością klasy na prowincji u mojego kolegi. Była tam też moja wychowawczyni, która wypytywała wszystkich, co obecnie robią. Kiedy do mnie doszło, to miałam spuszczoną głowę. Wszyscy wkoło się śmiali. Powiedziała wtedy: - Nie mów, że zostałaś nauczycielką?! Koleżanka wtrąciła: -Mało tego, dyrektorką!. Wychowawczyni zaśmiała się i powiedziała: - Widzisz? Zarzekała się żaba błota. Robiłaś kółko i sama w nie wpadłaś - wspomina wójt.

Zaraz po liceum buntowałam się. Nie chciałam zostać nauczycielką - mówi Bryszewska

Bałam się, że nie dam rady

Zaczęła w malutkiej szkole w Sękowicach. Te lata wspomina bardzo ciepło. - Praca z dziećmi, kontakt z rodzicami. Tylko przez pięć lat byłam nauczycielką, ale to był wspaniały czas - przypomina sobie. Później trafiła do Kosierza, gdzie postawiła placówkę na nogi. Następnie pracowała w kuratorium oświaty, a potem wróciła do szkoły w Szczawnie. Przed tym jak została wójtem w 2006 r., była przez wiele lat dyrektorem krośnieńskiego gimnazjum. - Pierwszy raz z gminą miałam styczność, gdy startowałam na wójta. Wcześniej nie byłam radną, nie udzielałam się. Mieszkańcy bardzo mnie chwalili i namówili do startu. To był rok 2002. Byłam sceptycznie nastawiona, ale się skusiłam. Dostałam się wtedy do drugiej tury, ale minimalnie przegrałam z panem Domalewskim. Za drugim razem już się udało - opowiada.

Przyznaje, że nie lubi zmian. - Przy każdej zmianie otoczenia czy też pracy nie byłam pewna, czy podołam - mówi wójt. Pamięta, jak dostała pierwszą teczkę na „wójtowe” biurko. - Złapałam się wtedy za głowę. „Nic nie rozumiem, jak mam zarządzać tymi ludźmi”- tak sobie myślałam. Wszystkiego się jednak uczyłam. Co ciekawe, w szkole miałam większy stres - mówi pani Krystyna. Dlaczego? Priorytetem było bezpieczeństwo dzieci.

Wójt Krystyna Bryszewska ceni sobie wsparcie innych ludzi.
Łukasz Koleśnik Wójt Krystyna Bryszewska ceni sobie wsparcie innych ludzi.

- Siedziałam na szpilkach każdego dnia, aż do odjazdu ostatniego autobusu. W gminie też są przeróżne problemy, ale nie można ich zrobić natychmiast. To na tym stanowisku nauczyłam się cierpliwości. Niektóre sprawy trzeba załatwiać miesiącami albo dłużej - opowiada. - Więc stresu jakby mniej. Bywały takie dni, że wracałam do domu i nie czułam się zmęczona. Oczywiście mężowi mówiłam co innego - śmieje się wójt Dąbia.

Inny by nie wytrzymał

Ma ogromne wsparcie w przyjaciołach i rodzinie. - Bywały bardzo ciężkie chwile. Ostatnia kampania była wyczerpująca, ale miałam ogromną pomoc od bliskich mi ludzi - mówi. - Największe szczęście, że trafiłam na takiego męża. W pracy nauczyłam się rządzić. Również w domu. Nie jestem bez wad. Bywam apodyktyczna, narwana. Taki typ choleryka. Chyba tylko taki mężczyzna, jak mój mąż, może ze mną wytrzymać - śmieje się pani wójt.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.