Chcieć to naprawdę znaczy móc

Czytaj dalej
Fot. Arch. rodzinne
Eliza Gniewek-Juszczak

Chcieć to naprawdę znaczy móc

Eliza Gniewek-Juszczak

Jeśli się za coś bierze, daje z siebie wszystko. Była wybitną studentką, teraz jest menedżerem z sukcesami. Biografia Grażyny Mrowiec przynosi dowody na to, że jeśli się coś zaplanuje, to się uda. Portret pierwszej nominowanej z powiatu nowosolskiego do plebiscytu Menedżer Roku 2016.

Kęty w dolinie rzeki Soła, to miasteczko w województwie małopolskim. Można o nim przeczytać, że ma charakter handlowo-przemysłowy. Zauważa to jedna z uczennic liceum i tuż po zdanej maturze w 2006 roku chce dobrze wykorzystać czas, zanim zacznie studiować.

Jedyna kobieta na roku
Podoba jej się firma Alumetal i tam planuje staż. Kiedy inni jadą na wakacje, idzie do pierwszej pracy. W laboratorium kontroluje jakość produktów. Staż szybko się kończy, a zaczynają się studia. Już jako studentka trzeciego roku wydziału pedagogicznego, specjalności przygotowującej do pracy w roli nauczyciela wiedzy o społeczeństwie i wychowania do życia w rodzinie, stwierdza, że chce robić coś więcej. Przypomina sobie pracę wśród inżynierów i za namową narzeczonego decyduje się na drugi kierunek studiów – metalurgię na wydziale metali nieżelaznych, specjalność przeróbka plastyczna na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Czesne za inżynierskie studia płaci pieniędzmi, które dostaje ze stypendiów naukowego i rektorskiego na studiach dziennych. Na swoim roku na AGH jest jedyną kobietą. Nie brakuje profesorów, którzy chcą jej udowodnić, że się nie nadaje. Ale to ona udowadnia im swoją wiedzę, za co otrzymuje tak wysokie oceny, że i na tej uczelni trafia na listę najlepszych studentów i dostaje stypendium naukowe.

Z narzeczonym na zachód Polski
Grażyna Mrowiec przyjeżdża do sąsiedniego powiatu polkowickiego za ówczesnym narzeczonym, obecnie mężem, który po AGH dostał propozycję pracy w KGHM-ie. Podejmuje pracę, ale szuka takiego zatrudnienia, które przyniesie możliwości rozwoju. Kiedy trafia na ogłoszenie niemieckiej firmy z branży samochodowej Alu-Druckguss, bierze trzy dni wolnego, aby przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej w języku niemieckim. Jest 2011 rok, kiedy zaczyna pracę w kontroli jakości. Kierownik zakładu Lutz Materok szybko zauważa potencjał nowej pracownicy. Z jednoosobowego stanowiska kontroli jakości powstaje cały dział. W 2015 roku Grażyna Mrowiec zostaje kierownikiem tego działu. Pomoc, której udziela kierownikowi jest duża, że zostaje jego zastępcą. Kiedy przychodzę na rozmowę, jedna z pań z biura woła: - Grażynko, pani z gazety do ciebie przyszła. – Atmosfera w pracy dobra – stwierdzam na wstępie. – Na każdym poziomie, nieważne czy to kontrola jakości, czy praca fizyczna, czy stanowisko kierownicze, czy przygotowanie do auditu zawsze staram się dać z siebie wszystko. Jeśli się nie uda, okaże się, że czegoś nie zrobiłam, zapomniałam to będzie znaczyło, że już nie dałam rady więcej, bo to było wszystko, co mogłam z siebie dać najlepszego. Tak robię w całym życiu. To moje motto – mówi Grażyna Mrowiec.

Also… po polsku
Spotykamy się tuż po krótkim urlopie pani Grażyny, a przed jej wyjazdem do Niemiec. Jeździ na Węgry, Słowację, do Czech albo Włoch. – Pokazujemy klientom, co produkujemy. Na każdy produkt, który tutaj mamy, musimy uzyskać pozwolenie na produkcję. Klienci muszą do nas przyjechać i stwierdzić, czy jesteśmy wystarczająco dobrze przygotowani, czy stosujemy określone standardy i procedury, czy możemy produkować właśnie dla nich. Przygotowujemy się do każdego auditu – wyjaśnia zastępca kierownika zakładu.

Kiedy dzwoni telefon, Grażyna Mrowiec raz rozmawia po polsku, raz po niemiecku. – Nie myli Pani języków? – pytam. Potwierdza z uśmiechem. Zabawne sytuacje są w domu, kiedy już po pracy, odpowiada mężowi: „już idę”, albo „zgadzam się” po niemiecku. – Śmiejemy się wtedy oboje – przyznaje.

Będzie nowa siedziba
Rozmawiamy w siedzibie zakładu przy ul. Zielonogórskiej w Nowej Soli. Na ścianie gabinetu szefostwa wiszą certyfikaty. Stoją obok siebie dwa biurka, jest długi stół do rozmów. Wkrótce przeprowadzka. Trwa od listopada budowa nowej siedziby o powierzchni prawie czterech tysięcy metrów kwadratowych. Niemieccy właściciele firmy w ubiegłym roku musieli podjąć decyzję, który zakład rozbudowywać, ten w Polsce czy niemiecki. Celem zakładu w Nowej Soli miało być tylko proste oczyszczanie metalu. – Przekonaliśmy, że kadra, którą tutaj mamy, potrafi więcej niż zakładano. Udowodniliśmy, że jest odpowiednia do tego, aby wykonywać dalsze, bardziej skomplikowane operacje. W 2012 roku uzyskaliśmy certyfikat ISO 9001, rok później certyfikat ISO TS. Firmy zewnętrzne certyfikujące stwierdziły, że mamy wszystko – odpowiednią kadrę, zaplecze, utrzymanie ruchu, kadrę zarządzającą – wyjaśnia kierowniczka.

– Wie Pani jak będzie wyglądał Pani gabinet – dopytuję. – Wiem. Całą halę zaprojektowałam. Niemcy powiedzieli, że potrzebna jest hala o takiej i takiej wielkości: „przywieziemy wam maszyny, róbcie”. Zostawili nam wolną rękę. Trzeba było się zamienić w projektanta, planistę i wykonawcę. Cały czas możemy liczyć na ich wsparcie. Wczoraj miałam wizytę informatyków z Niemiec, dopytywałam jak powinniśmy zaplanować połączenie sprzętu w salach konferencyjnych – opowiada pani Grażyna. Nigdy wcześniej nie projektowała hal, ale tą przy ul. Zielonogórskiej, poznała tak dobrze, że wiedziała, co zrobić, aby ją ulepszyć. Projekt, który przygotowała, wysoko ocenił niemiecki architekt. – Poczułam się bardzo doceniona. To są momenty, kiedy chce się dać z siebie wszystko, pokazać ja to zrobię. A kiedy na końcu ktoś powie: zrobiłaś to dobrze, to mobilizuje do dalszego działania – mówi pani Grażyna. – Oczywiście, nie robię wszystkiego sama. Wszystkie zadania, które wykonuję, przygotowuję z kierownikiem zakładu, to jest nasze wspólne dzieło. Dzieło, które powstaje w niezwykle miłej atmosferze w pracy, a to dzięki zgranemu zespołowi pracowników Alu-Druckguss, z którymi mam przyjemność pracować – podkreśla zastępca kierownika.

Na wakacje podróże
Przy tak intensywnej pracy, Grażyna Mrowiec lubi raczej spokojnie spędzać wolny czas. Wieczorami i weekendy z mężem grają w gry planszowe, chodzą razem na siłownię, jeśli jest pogoda jeżdżą na rowerze. Pani Grażyna zbiera znaczki, ale ich nie kupuje. Znajomi z Niemiec i Polski odklejają je z tradycyjnej korespondencji. Wakacje wykorzystuje na podróże, ale w obcych krajach nie szuka zabytków czy dzieł sztuki, a dzieł natury, takich jak żółw spacerujący plażą na Sardynii, czy wiewiórki z klifów na Wyspach Kanaryjskich. – Lubię poznawać świat, kiedy tylko mam możliwość. Ostatnio Hiszpania mnie fascynuje, jak tylko będzie okazja, będę chciała znowu tam pojechać – planuje.

Eliza Gniewek-Juszczak

Opisuję to, co dzieje się w powiecie nowosolskim, ale także to, co dotyczy mieszkańców całego województwa lubuskiego. Ciekawią mnie przepychanki polityczne, przemiany gospodarcze w regionie i emocjonują ludzkie sprawy. Piszę o religii, ale też tym, co się buduje. Lubię odkrywać ciekawostki Nowej Soli, Kożuchowa, Otynia, Bytomia Odrzańskiego i Nowego Miasteczka oraz wielu innych miejscowości. Publikuję artykuły w Gazecie Lubuskiej oraz na portalach www.gazetalubuska.pl i www.nowasol.naszemiasto.pl.
Chętnie napiszę o Twojej sprawie, wydarzeniu, które organizujesz lub sukcesie, którym chcesz się pochwalić.
Skończyłam filologię polską w Zielonej Górze i dziennikarstwo w Poznaniu. W Gazecie Lubuskiej pracuję od 2016 r.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.