Co by zrobił dr Piotr Klatta, gdyby był prezydentem Gorzowa?

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Miłkowski
dr Piotr Klatta

Co by zrobił dr Piotr Klatta, gdyby był prezydentem Gorzowa?

dr Piotr Klatta

Nie jest to wcale łatwe, gdyż meandrujący pomiędzy PO, PiS i ruchem miejskim Ludzie dla Miasta prezydent nie jest zbyt wyrazisty. Nieco odbudował swój wizerunek, sprawnie włączając się w akcję gaśniczą wieży katedralnej, a następnie w jej odbudowę, ale będący szczęściem w nieszczęściu pozytywny efekt wizerunkowy może szybko minąć.

Dlatego, gdybym był prezydentem, chciałby nieco rozhuśtać lokalną gospodarkę. Przynosi to wpływy do budżetu i buduje pozytywne opinie u ludzi, dla których ciągle najważniejsza jest gospodarka. Nie wystarczy jednak ulokować u nas kolejną fabrykę montującą „coś”. Taka sztuka jest dzisiaj zresztą i tak trudna, bo: a) nie ma tu pracowników, b) koszty pracy są wysokie. Trzeba pozyskać więcej firm, też lokalnych, działających w obszarze wysokich technologii, wdrażających innowacje.

Jako prezydent chciałbym zahamować proces ubywania mieszkańców. Trzeba inwestować na istniejących i nowych osiedlach. Przede wszystkim należy tworzyć więcej parkingów i dróg dojazdowych. Tereny mieszkaniowe nie są dostosowane do obecnego ruchu samochodowego. Przydałaby się infrastruktura w obszarze opieki nad dziećmi i edukacji oraz kultury (kopie klubu Jedynka na wszystkich osiedlach?). Chciałbym wejść w rządowy program Mieszkanie Plus (jak Witnica). Chciałbym również stworzyć nową, lepiej dostosowaną do współczesnego rozwoju miasta, sieć transportu publicznego i indywidualnego, np. dwie wydzielone szybkie trasy autobusowe i rowerowe w układzie północ - południe i wschód - zachód oraz przystanki przesiadkowe. O rozwoju sieci tramwajowej nie wspomnę.

Będąc prezydentem bezdyskusyjnie musiałbym wesprzeć odbudowę spalonej wieży katedry. To ważny element tworzący tożsamość nie tylko mieszkańców Gorzowa, ale całego regionu gorzowskiego. Musiałbym też w końcu docisnąć śrubę wykonawcom i doprowadzić do zakończenia trwających od roku remontów głównych dróg. Jeśli to się nie uda, najprawdopodobniej musiałbym też odczuć gorycz porażki w kolejnych wyborach.

Jak wspominałem, będąc prezydentem, nadal musiałbym meandrować pomiędzy liczącymi się siłami politycznymi, czyli PO i PiS, oraz obecną opozycją a wcześniej moim własnym elektoratem, czyli LdM. Meandrowanie to objawia się wizerunko - wym traktowaniem działań urzędu i takim zarządzaniem jego strukturą, żeby najważniejsze siły były zadowolone.

Zadowalanie PO i PiS wiąże się z przeniesieniem rodzimego LdM do wiecznej opozycji, ale też bałaganem organizacyjnym, i problemami z decyzyjnością. Będąc prezydentem, musiałbym w końcu doprowadzić te elementy do jako takiego porządku. Inaczej nawet urzędnicy nie głosowaliby na mnie. To straszna perspektywa, więc zrobiłbym wszystko, aby ją odsunąć, nawet gdybym musiał wcześniej informować o planach i konsultować je ze środowiskami politycznymi i społecznymi miasta.

Gdybym był prezydentem, nigdy bym nie podałbym się do dymisji. Jednocześnie nigdy nie odrzuciłbym żadnej możliwości dialogu, bo przecież warto rozmawiać. Nigdy też nie podejmowałbym decyzji pod wpływem chwili i w oparciu o niejasne czy niekompletne dane. Nie odrzucałbym też krytyki ze strony ekspertów.

dr Piotr Klatta

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.