Czesław Czernicki: Oby nasi nie spotkali się w półfinale

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Gawałkiewicz
Jakub Lesiński

Czesław Czernicki: Oby nasi nie spotkali się w półfinale

Jakub Lesiński

- Może ziści się moje marzenie i w końcu w finale ekstraligi pojadą dwa lubuskie zespoły - przyznał trener Czesław Czernicki.

Oceńmy dotychczasowe dokonania lubuskich zespołów w bieżącym sezonie ekstraligi. Zacznijmy od ekipy, która jest wyżej w tabeli, czyli Stali Gorzów...
To, że nasze obie drużyny są na czele jest budujące. Mnie jako trenera bardzo to cieszy. Stal praktycznie wróciła do składu, jaki zostawiłem tam w 2011. Ich głównym filarem, który podpiera praktycznie cały zespół jest młodzieżowiec Bartek Zmarzlik. Co do drugiego juniora, to jestem zawiedziony postawą Adriana Cyfera. Wróciłem mu bardzo dobrą przyszłość. Przy swoich wielkich umiejętnościach technicznych czegoś Adrianowi brakuje. Chciałbym, aby ta ostatnia część sezonu należała do tego zawodnika, bo jak do tej pory jego dobre występy w lidze można policzyć na palcach jednej ręki. Pozostali? Jestem zbudowany postawą Przemka Pawlickiego, któremu bardzo dobrze służy pobyt nad Wartą. Jak prowadziłem Stal w 2010 roku to ten żużlowiec został wypożyczony do tamtej drużyny i znakomicie się w nią wkomponował. Wiem, na co go stać. Razem z Krzysztofem Kasprzakiem są podstawowymi zawodnikami. Niels K. Iversen i Matej Zagar to solidni seniorzy. Michaela Jespera Jensena wynalazłem w 2009 roku w Lesznie, kiedy to przyjechał do nas z kadrą duńskich młodzików. Sądzę, że ostatnie tygodnie w jego wykonaniu oraz powołanie go do reprezentacji na Drużynowy Puchar Świata spowodują jego dowartościowanie. To ogniwo w Gorzowie może zaiskrzyć i być kolejnym, mocnym punktem tej ekipy.

A Ekantor.pl Falubaz?
Już w zeszłym sezonie zielonogórzan trapiły problemy. Pod koniec rozgrywek kontuzja Darcy’ego Warda, wcześniej Jarka Hampela, która z resztą ciągnie się do dzisiaj. Do tego perturbacje z Patrykiem Dudkiem, a później z Aleksandrem Łoktajewem. W sytuacji, kiedy do tego zespołu doszedłby Jarek, mogli byśmy mówić o drużynie kompletnej. To daje pięciu znakomitych seniorów. Wielkim objawieniem jest wkomponowanie Andrieja Karpowa. Patryk jedzie genialny sezon, nie odpuszcza w żadnych zawodach. W tych trudnych chwilach Falubaz pokazał ogromny charakter i determinację. Chylę czoła przed Piotrem Protasiewiczem. Nie chcę wypominać mu wieku, ale czasami z troską patrzę, jak on jedzie tam, gdzie niejednokrotnie nie włożyło by się palca. Należą mu się wielkie słowa uznania. Jako kapitan umie wpływać na ten zespół, zwłaszcza na młodych zawodników. Mam nadzieję, że „okazjonalne” występy Krystiana Pieszczka nie będą już tylko takie. On potrafi odjechać wspaniały mecz. Te „wysokie granie” w wykonaniu zielonogórzan zaczęło się od genialnego meczu z Toruniem. Ich ostatnie wyniki, które osiągnęli w spotkaniach podczas tej „wakacyjnej przerwy” pokazały, że żużlowcy Falubazu są bardzo dobrze przygotowani pod względem motorycznym i fizycznym. Moim pragnieniem jest, aby do ich grona juniorów dołączył wychowanek. Kiedyś można było zbudować tutaj dwa zespoły młodzieżowe. Liczę na Aleksa Zgardzińskiego. To cały czas jeszcze bardzo młody zawodnik. Wierzę, że doszlusuje do Pieszczka i będzie podporą zielonogórskiego zespołu. Punkty juniorów dają impuls dla całego zespołu.

Widział pan zielonogórzan w czwórce bez Hampela?
Miałem obawy, z racji tego, że była bardzo wąska ławka rezerwowych. Jednak później fajnie się to wszystko rozwijało i ułożyło. Wypaliła im ZZ-tka za Hampela. Do tego trzeba mieć trzech „grajków”, którzy pociągną cały zespół i zrekompensują przynajmniej te dziewięć punktów, w tym przypadku Jarka. A jak jeszcze wchodzi czwarty i piąty to mamy sytuację komfortową do rozgrywania taktyki. Podkreślę raz jeszcze, że znakomicie zafunkcjonował Karpow. Może nie zdobywał po kilkanaście punków, ale nie zawodził w tych najważniejszych momentach. W ostatnich starciach Pieszczek też stał się solidnym muzykiem tej orkiestry. Do Justina Sedgmena odnoszę się z szacunkiem, ale miałem go w Unii Leszno. Raczej nie przypadł mi do gustu i szybko się pożegnaliśmy. Osobiście zaryzykowałbym i jego miejsce postawił na trzeciego juniora. Nie wykluczam, że Falubaz mógł zostać liderem, bo przecież przydarzyły im się także minimalne porażki, takie jak w Grudziądzu. Niedzielne spotkanie w Lesznie zapowiada się ekscytująco. Byłem tam w zeszłym tygodniu i wiem, jaka jest „galareta” przed tym pojedynkiem.

Powoli wchodzimy w decydujące mecze...
Te pojedynki ukształtują tabelę po rundzie zasadniczej. Stal lideruje po 11 kolejkach, ale nie jest powiedziane, że Falubaz, który jest drugi, nie skończy na czele. Może ziści się moje marzenie i w końcu w finale spotkają się dwa lubuskie zespoły. W poprzednich latach ktoś z nich przepadał w półfinałach.

Problemy aktualnego mistrza, Fogo Unii Leszno wzięły się tylko z braku w pierwszej części sezonu Emila Sajfutdinowa?
Nie. Mają bardzo dobry skład w postaci Polaków. Jest zielonogórzanin Grzesiu Zengota, Tobiasz Musielak i Piotrek Pawlicki. Ten ostatni, po pewnych perturbacjach zdecydowanie się zmienił. Na pewno wróciły animozje związane z układem duńskich żużlowców i krajowym trzonem. Ponadto jest inny obraz młodzieżowców. W rozgrywkach juniorskich odnoszą niepodważalne sukcesy, ale jeszcze to się nie przekłada na bycie podporą tego mostu. To się rządzi innymi prawami. Co jeszcze? Według mnie popełniono kilka błędów. Wykluczenie Musielaka i zostawienie Petera Kildemanda? Nigdy bym tego nie zrobił jako trener. Duńczyk jest ofensywnie jeżdżącym żużlowcem, takim co nie odpuszcza, ale występy zarówno w Grand Prix i lidze trochę przerosły jego umiejętności. Jakby nie startował w cyklu to mógłby się skupić na przygotowaniach do startów w klubie. Jeszcze tego wszystkiego nie ogarnia. Doszły jeszcze problemy sercowe Nickiego Pedersena. No i Unia nam się posypała…

Unia Tarnów jest obecnie najsłabszym ogniwem ekstraligi?
Po poprzednim sezonie odszedł Martin Vaculik, ale została grupa ciekawych, młodych zawodników. Ich liderem był Krystian Rempała, jedno z objawień naszego żużla. Zmianę barw przez Artura Mroczkę uważam za kardynalny błąd. W Tarnowie jeździł z meczu na mecz coraz lepiej. Wyrządził sobie wielką krzywdę i teraz niech nie płaczę nad swoim losem, bo to wyłącznie jego wina. Jego odejście to osłabienie Unii. Piotr Świderski nie wypełnił po nim luki. Uważam, że przy rozstaniu z Vaculikiem i tragedii Rempały, jakby w zespole Pawła Barana był Mroczka, mielibyśmy inny obraz tej drużyny.

Pana prognoza na play off?
W zbliżającej się kolejce (31 lipca dop. red.) są znakomite mecze. Wiadomo, że Zielona Góra jeździ w Lesznie. Ciekawie może być w Gorzowie. No i Rybnik. ROW dopadło to, co jest najgorsze w sporcie żużlowym. Problemy Grigorija Łaguty i Rafała Szombierskiego stawiają tę drużynę w bardzo trudnej sytuacji. Nie mogą wykonywać nerwowych ruchów. Tylko praca może scementować ten zespół. Nasze lubuskie zespoły są pewne występów w czwórce. Pozostaje tylko kwestia, z którego miejsca przystąpią do dalszej fazy. Lepiej byłoby się nie spotkać w półfinale, o czym już wcześniej mówiłem. Każda następna runda wniesie coś znaczącego. Nawet Toruń nie może być pewny trzeciego miejsca. Leszno jest szóste i ma dziewięć punktów, podobnie jak Wrocław. Grudziądz ma aspiracje wejścia do play off i ich starcie z Rybnikiem może to ustawić. Można powiedzieć, że Ślązacy po pokonaniu Betardu Sparty odesłali ich z czapką świeżych śliwek. A przecież tydzień wcześniej ekipa Piotra Barona była opromieniona po pokonaniu Fogo Unii. To chyba ich zgubiło, a szkoda, bo mają ciekawą drużynę. Jakby wrócił Maks Drabik to byliby niesamowicie groźni w play off. Podsumowując: po każdej z kolejnych rund możemy sobie siadać przy dobrej kawie i dalej analizować co może się stać. Zapowiada się ekstra ciekawie. Pięć zespołów ma jeszcze szanse na play off.

Powie pan coś o poziomie rozgrywek?
Rafał Szombierski, genialny talent, który jest obecnie drwalem, po takiej przerwie wsiada na motocykl i wygrywa trzy biegi. Potem odsyła do parkingu Patryk Dudka, czyli aktualnego indywidualnego mistrza Polski… To o czymś świadczy i stanowi odpowiedź.

Wróci pan jeszcze do trenerki?
Ciekawe pytanie (śmiech). Przez te pięć lat otrzymałem kilkanaście propozycji. Powiem tak: moje życie zawodowe i prywatne szybko mija. Uznałem, że trzeba uszanować to, co zrobiła dla mnie moja żona i rodzina. Czy wrócę? Nie zabiegam o to. Chociaż w zeszłym tygodniu była opcja, żebym błyskawicznie pojawił się w Rybniku. Poczekam do września. Życie mi smakuje, ciężko pracuje, wbrew temu co mówią: „jak rolnik śpi to mu wszystko rośnie”. Jestem w bardzo dobrej formie. Nie muszę być cały czas na linii frontu, na pierwszym planie. Jeżeli zostanę poproszony to występuje jako ekspert, jednak podchodzę do tego z wielkim dystansem. Pozdrawiam wszystkich kibiców.

Jakub Lesiński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.