Czesław Czernicki: To Falubaz ma mniej do poprawy

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Gawałkiewicz
Jakub Lesiński

Czesław Czernicki: To Falubaz ma mniej do poprawy

Jakub Lesiński

- Chcę, żeby ten finał był nasz, lubuski. Życzę sobie także, aby był on okraszony takim poziomem, jak tegoroczne derby - przyznał Czesław Czernicki

Czy awans do play off Betardu Sparty Wrocław stanowi dla pana jakieś zaskoczenie?
Nie, bo mam świadomość jaką pracę wykonuje tam mój przyjaciel Piotr Baron. Z drugiej strony patrzę jak zarządzany jest wrocławski klub przez Krystynę Kloc i Andrzeja Rusko. Po trzecie warto zwrócić uwagę jak ciekawie zbudowany jest ten zespół. Zawodnicy Sparty mocno utożsamiają się z tamtejszym środowiskiem, pomimo, że Wrocław drugi sezon jeździ na obczyźnie. Trzeba pamiętać, że przed połową sezonu brzydkiej kontuzji doznał Maks Drabik. Jestem pełen podziwu dla tego chłopaka, bo wróble ćwierkają, że ma być on gotowy już na play off. Generalnie cieszę się, że Sparta dostała się do „czwórki”, bo ta ekipa tworzy znakomite widowisko, także na wyjazdach.
Kiedy spotkaliśmy się miesiąc temu, przepowiadaliśmy, że każda następna kolejka ekstraligi musi być zakrapiana dobrą whisky, albo koniakiem. Było arcyciekawie do samego końca rundy zasadniczej. Przecież o to czwarte miejsce biło się kilka drużyn.

Która z lubuskich drużyn ma w teorii bardziej komfortową sytuację jeżeli chodzi o przeciwnika w półfinale?
Z mojego doświadczenia wynika, że nie można do tego podchodzić w ten sposób. Kiedy jeszcze w play off brało udział sześć drużyn, krajobraz po tej „bitwie” z rundy zasadniczej całkowicie się zmieniał. Mówi się, że Stal Gorzów zaczyna teraz lekko „dołować”. Jako trener wiem, że w sporcie ciężko jest przez cały sezon utrzymać najwyższy pułap formy, no chyba, że mówimy o fenomenie Anity Włodarczyk. Nie można stawiać na „żelaznych” faworytów. Wiadomo, że teraz zaczynają się kalkulacje. To jest mecz i rewanż. Na pewno lepiej jest jechać pierwsze spotkanie na wyjeździe, a nasze zespoły mają ten komfort. Jedna i druga para musi wyciągnąć wnioski z tego, co było w rundzie zasadniczej.

Dla trenera, zawodników, ogólnie dla drużyny play off, te decydujące starcia stanowią większą presje, tak zwany „inny ciężar gatunkowy”?
Liga polska została okrzyknięta przez media najlepszą na świecie. Ja zachowuje do tego duży dystans. Jeżeli w naszych zespołach krajowi seniorzy będą w stanie decydować o obliczu poszczególnej ekipy, osiągną przewagę personalną oraz umiejętnościową, a nie będzie układu: trzech obcokrajowców, dwóch Polaków, to będzie nawiązanie do tego, że wygrywany na świecie wszystko, co tylko można. Przykład Unii Leszno. W tym sezonie mają w składzie trzech „stranieri”, niby wielkie nazwiska, a zespół całkowicie się „posypał”. W zawodowym sporcie musi być presja, bo bez tego nie osiągnie się wyniku. Są przecież sponsorzy, potężne środki finansowe…

W Stali Gorzów i Ekantor.pl Falubazie Zielona Góra jest coś do poprawy?
Moim zdaniem mniej mają zielonogórzanie. Ta drużyna „złapała” taki pułap jeździecki, że w przypadku Jasona Doyle’a, Piotra Protasiewicz i Patryka Dudka nie możemy autentycznie nic poprawić. Ta trójka musi po prostu utrzymać poziom, który do tej pory prezentowała. Wrócił Jarek Hampel. Nie nakładałbym na niego jakiś mega zdobyczy punktowych, kompletów. Dobrze będzie jak zdoła pojechać tak, jak z Unią Tarnów. Ciężej będzie Andrzejowi Karpowowi. On pokazał się, kiedy drużyna jeździła z „zastępstwem zawodnika”, wtedy miał więcej okazji do startów. Ten chłopak chce się uczyć i być lepszy, ma mądre podejście do żużla. Stanowi przeciwieństwo innych zawodników Falubazu, pochodzących zza wschodniej granicy.
Pozostają młodzieżowcy. Popatrzmy na juniorów czterech zespołów, które dostały się do play off. Każdy z nich ma jednego, wybitnego. W Zielonej Górze jest nim Krystian Pieszczek. Sebastian Niedźwiedź doznał przykrej kontuzji. W takim układzie, przed Aleksem Zgardzińskim otworzyła się ogromna szansa. Jeżeli będzie brał wzorce od swojego kapitana to daleko zajdzie.

A w przypadku gorzowian?
Ten zespół stanowi praktycznie sześciu wyrównanych zawodników. Przed ostatnim Grand Prix wytworzyła się ogromna presja na Bartku Zmarzliku. Chwała mu, że on sam potrafi to stonować. Ten chłopak ma dopiero 21 lat, więc ci wszyscy doradcy, sponsorzy i opiekunowie czort wie jakiej maści powinni dać mu spokój. Bartka otaczają mądrzy ludzie, tata, mama, brat, który też kiedyś jeździł. W gorzowskim zespole ma on niesamowitą rolę do spełnienia, bo jest takim „jokerem” w talii Staszka Chomskiego. Jadąc z tej pozycji, przy każdym pojawieniu się na torze trzeba mieć świadomość, że nie można „dać plamy”. Wypadałoby, żeby Bartek również utrzymał tę dyspozycję z najlepszych spotkań.

A reszta drużyny Stali?
Sądzę, że Krzysztof Kasprzak, Michael Jepsen Jensen, Przemysław Pawlicki, Niels K. Iversen i Matej Zagar zrobili sobie rachunek sumienia. Widzimy co dwaj ostatni prezentują w cyklu Grand Prix, a jeszcze nie tak dawno byli zawodnikami wiodącymi. Na dzień dzisiejszy są średniakami. Przemek ma wielkie możliwości, co udowodnił nieraz. Moje spostrzeżenia prowadzą do tego, że jak jeszcze był juniorem to miewał lepsze mecze, niż teraz, posiadając pewien bagaż doświadczeń. Aktualnie jest seniorem i kapitanem, a od żużlowca pełniącego tę funkcję wymaga się więcej. Jensen to dla mnie takie niespełnione dziecko duńskiego speedway’a. Chciałoby się przypomnieć pojedynki i wyniki, które Michael miał, kiedy pierwszy raz przychodził do Stali... Jeżeli to zostanie spełnione, gorzowska drużyna będzie praktycznie kompletna. Do ideału brakuje jeszcze Adriana Cyfera.

Kto pana zdaniem pojedzie w starciu o złoto i sięgnie po tytuł?
Jestem zielonogórzaninem, z tego regionu się wywodzę i zawdzięczam wszystko, co osiągnąłem w sporcie. Gorzów także jest mi bliski. Dlatego chcę, żeby ten finał był nasz, lubuski. Życzę sobie także, aby był on okraszony takim poziomem sportowym, jak tegoroczne derby. No i jestem zbudowany tym co pokazali kibice, zarówno w Zielonej Górze, jak i w Gorzowie.

To która ekipa miałby zwyciężyć w tym lubuskim finale?
Niech będzie tak, jak w tegorocznych derbach. Wówczas decydowały niuanse. Takie mecze się pamięta. To nie to samo, jak wysokie zwycięstwa jednej z drużyn.

Jakub Lesiński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.