Renata Hryniewicz

Czy burmistrz jechał pijany? Czy może ktoś chce mu zaszkodzić?

Czy burmistrz jechał pijany? Czy może ktoś chce mu zaszkodzić?
Renata Hryniewicz

Spowodowanie kolizji po pijanemu zarzucają burmistrzowi Dudzisowi mieszkańcy, którzy napisali „list do redakcji”. Ten odpowiada: - To intryga!

Autorzy listu, który otrzymała nasza redakcja, twierdzą, że burmistrz Sławomir Dudzis jechał pijany, spowodował kolizję, a później próbował to zatuszować. W rozmowie z dziennikarką „GL” burmistrz Sławomir Dudziś przyznaje jedynie, że „doszło do kolizji”. Kategorycznie zaprzecza, żeby był w jej trakcie pijany. Stanowczo odrzuca też zarzut, że miałby cokolwiek próbować „zamieść pod dywan”. Co więcej, uważa, że list jest intrygą jego politycznych przeciwników.

Z listu: Jechał zygzakiem

W liście czytamy: „Wszystko wydarzyło się w sobotę 4 marca 2017 r. w godzinach tuż przed 12.00. Dwóch braci Mateusz i Wojciech jechało samochodem przez Drzeńsk. Zauważyli przed sobą dziwnie jadący samochód. Chcieli go wyprzedzić, ale jechał od lewej do prawej strony. W pewnym momencie się zatrzymał, więc wykorzystali okazję i chcieli go wyprzedzić. Wtedy bez użycia kierunkowskazów samochód skręcił w lewo w stronę posesji. Chłopcy uderzyli w bok auta. Po chwili z samochodu wysiadł burmistrz Rzepina Sławomir Dudzis, ledwo stał na nogach” - podkreślmy: tak piszą autorzy listu.

I dalej czytamy w nim: „Burmistrz zna rodzinę i obiecał załatwić wszystko z rodzicami chłopaków, mówił o pokryciu kosztów naprawy auta. Chłopcy zgodzili się i pojechali do domu. Gdy rodzice usłyszeli o akcji, ich ojciec natychmiast zadzwonił do Dudzisa. Ten odebrał, ale nie można było zrozumieć jego bełkotu. Ojciec pojechał do Drzeńska. Wyszedł syn burmistrza i powiedział, że ojciec jest w terenie”.

Ojciec chłopców: Tak było

„GL dotarła do „chłopców” opisanych w liście. Obaj mieszkają w Kowalowie. 19-letni Mateusz (to on kierował „wtedy” samochodem) i 17-letni Wojciech (był pasażerem) nie chcieli jednak z nami rozmawiać. Nie wyrazili też zgody na publikację ich nazwiska w gazecie (jako osoby prywatne mają do tego prawo). W ich imieniu i za ich zgodą to, co się wydarzyło, przedstawił nam ich ojciec.

Potwierdził on bieg wydarzeń opisany w piśmie do „GL”. - Chłopcy opowiedzieli mi, co się stało. Było tak, jak jest opisane, chociaż nie wiedziałem, że ktoś się tak tym interesuje. Choć niespecjalnie to komuś opowiadałem, to - jak widać - wieści szybko się rozchodzą. Dodam tylko, że stłuczka miała miejsce przy posesji burmistrza. On skręcał do domu bez żadnego sygnalizowania, a chłopcy byli w trakcie wyprzedzania. Powinien ich widzieć z boku. Burmistrz zna ich od lat, bo nasze dzieci razem jeździły na konkursy w jeździe rolkami do Niemiec. Kiedy wyszli z samochodu nie poznał ich jednak. Moi synowie byli zaskoczeni, widzieli, że nie jest trzeźwy - opowiada pan Mariusz.

Zaraz po wysłuchaniu synów zadzwonił do burmistrza. - Nie mogłem go zrozumieć, bo mówił bełkotliwie. Pojechałem więc do jego domu. Wyszedł do mnie syn burmistrza i powiedział, że tata pojechał na spotkanie, ale kazał przekazać, że zadzwoni do nas jutro. Ja z kolei kazałem powiedzieć panu burmistrzowi, że jeśli nie porozmawiam z nim teraz, to zawiadamiam policję - opowiada pan Mariusz.

Do rozmowy nie doszło, ojciec chłopaków zgłosił więc kolizję słubickiej policji. Po około upływie około półtorej godziny przyjechał patrol z Rzepina.

Policja: Sprawdzamy

Autorzy listu piszą, że policję następnego dnia powiadomił burmistrz, wskazując na winnego Mateusza, który kierował pojazdem. Burmistrz Dudzis w rozmowie z „GL” zaprzecza jakoby zgłaszał kolizję policji. Co na to policja? Potwierdza, że zgłoszenia burmistrza nie było. A temu, że „burmistrz pojechał do rodziny i załatwił sprawę w inny sposób” - jak twierdzą autorzy listu - nie potwierdza nawet ojciec Mateusza i Wojciecha. - Nie spotkałem się z burmistrzem. Sprawa nie została zamieciona pod dywan - mówi.

To, czy sprawa skończy się w sądzie, nie jest pewne. - Prowadzimy czynności wyjaśniające - mówi Magdalena Jankowska, rzeczniczka powiatowej policji w Słubicach. - Polegają m.in na przesłuchaniu świadków. Chcemy ustalić przebieg zdarzenia i sprawcę. Decyzja, czy będzie wniosek o ukaranie, zapadnie po zbadaniu wszystkich okoliczności.

Autorzy listu piszą, że burmistrz był kilka godzin po kolizji w komisariacie w Rzepinie, żeby sprawdzić swoją trzeźwość. Podali w liście nawet nazwisko policjanta, który go badał, i ilość promili, jakie rzekomo „wydmuchał” burmistrz.

Policja to dementuje wiadomość z listu. - W dniu kolizji policja pojechała do burmistrza, ale nie zastano go w domu. Burmistrz nie był również na komisariacie, żeby zbadać trzeźwość - mówi rzeczniczka.

Burmistrz: To intryga

Burmistrz jest pewien, że cała afera jest ukartowana. - To jest jedna wielka intryga utkana przez moich politycznych przeciwników. Nawet ja nie spodziewał bym się, że są zdolni do czegoś takiego. Domyślam się, kto jest tego twórcą, ale nie mam jeszcze wiarygodnych dowodów. Mogę tylko potwierdzić , że brałem udział w kolizji drogowej. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie i wtedy opinia publiczna dowie się wszystkiego, mam nadzieję, że również tego, kto był twórcą tej intrygi - mówi Sławomir Dudzis.

Nie chce nam zdradzić kogo podejrzewa, bo póki co, nie może oskarżać bez dowodów.

Renata Hryniewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.