Czy Grand Prix w Gorzowie się opłaca?

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Jakubczak/Polska Press
Paweł Tracz

Czy Grand Prix w Gorzowie się opłaca?

Paweł Tracz

Zbliża się święto kibiców żużla, czyli zawody Grand Prix w Gorzowie Wlkp. Czy utrzymywanie tej kosztownej imprezy rzeczywiście opłaca się miastu?

Ireneusz Maciej: Tak - Dopóki stadion jest pełen fanów, nie rezygnujmy z Grand Prix

27 sierpnia na „Jancarzu” odbędzie się szósty turniej Grand Prix. Przy tej okazji wraca pytanie, czy ta impreza rzeczywiście opłaca się naszemu miastu?
Zanim na nie odpowiem, należy pamiętać, że jednym z podstawowych zadań klubów sportowych, tak jak wielu instytucji o podobnym charakterze, jest dostarczenie mieszkańcom roz-rywki. Jeśli chodzi o żużel, to oprócz rozgrywek ligowych najważniejszymi imprezami w sezonie są już tylko zawody rangi mistrzostw Polski oraz świata, w tym Grand Prix.

Zatem warto mieć GP czy też niekoniecznie?
Z marketingowego punktu widzenia oczywiście, że tak. To ogromna wartość promocyjna, bo Gorzów jest obecny w wielu mediach przez przynajmniej kilka, kilkanaście dni w roku. Nie tylko tych branżowych. Kumulacja informacji, gdzie pojawia się nazwa miasta przy okazji tego żużlowego wydarzenia, następuje tuż przed, w trakcie oraz po zawodach. Tych przekazów medialnych zawsze jest bardzo dużo. My jako klub również dbamy, aby w naszej promocji pojawiała się nazwa miasta. Gdy dochodzi do tego jeszcze sukces sportowy z udziałem polskich reprezentantów, o Grand Prix w Gorzowie jest dużo i głośno. I to w mediach należałoby badać, jaką siłę oddziaływania ma organizowanie przez Gorzów i Stal najważniejszej żużlowej imprezy w sezonie.

Niektórzy uważają, że nie przekłada się to na faktyczne zyski do budżetu miasta i dla mieszkańców.
Dlatego zasadne jest pytanie, co Gorzów ma do zaoferowania przy okazji tej imprezy. Od kilku lat przy okazji Grand Prix odbywają się u nas koncerty i Moto Racing Show. W tym czasie Gorzów żyje, bo oprócz żużla dzieją się u nas inne ciekawe rzeczy. Na ulicach jest gwarno, przyjeżdżają ludzie z najdalszych zakątków. Dlatego dopóki stadion będzie wypełniony jak do tej pory, nie ma potrzeby rezygnacji z GP.

Jerzy Synowiec: Nie - Finansowe korzyści dla Gorzowa z tytułu organizacji GP są marne

Co jednodniowy turniej Grand Prix daje Gorzowowi?
Nie podlega dyskusji, że te zawody są potrzebne nie tylko kibicom żużla z Gorzowa i okolicznych miejscowości, ale całej dyscyplinie. Przyjeżdżają do nas osoby z różnych stron, co podnosi samopoczucie fanów Stali, którzy mają nie tylko świetny zespół ligowy, ale również jeden z turniejów cyklu, który wyłania indywidualnego mistrza świata. Po prostu lepszych imprez żużlowych nie ma. Jest to ważne dla mieszkańców, którzy tłumnie przychodzą na żużel, dlatego warto organizować GP.

Czy zatem promocja miasta w taki sposób jest zasadna?
To jest właśnie sedno sprawy. Z jednej strony doceniam świetną i jedną z najważniejszych imprez światowych. Tyle tylko, że nie oszukujmy się, że jest to świetna promocja Gorzowa. Bo to żadna promocja w Europie i na świecie! Wielokrotnie pytałem naszych kibiców, czy mogą powiedzieć coś więcej o włoskim Terenzano, szwedzkiej Malilli czy chorwackim Gorica¬nie. Wiedzieli tylko tyle, że tam także odbywają się turnieje Grand Prix. Kojarzą tylko nazwę i na tym koniec. Tak samo jest z Gorzowem. Gdybyśmy spytali mieszkańców tych zagranicznych miejscowości o nasze miasto, odpowiedź byłaby podobna. Dlatego trzeba to zbilansować, bo finansowe zyski dla miasta są marne. Mówimy raptem o kilkudziesięciu tysiącach dla hotelarzy itd.

W jaki sposób to zrobić?
Skoro z budżetu Gorzowa idą pieniądze na GP, to przyjmijmy pomysł z Torunia. Tam też miasto kupuje prawa do organizacji turnieju, ale zysk trafia na jego konto. I z tym się zgadzam. U nas jest inaczej – płaci miasto, a zysk bierze klub. Trzeba to uporządkować, bo skoro Stal czerpie korzyści finansowe z tego tytułu, to musi też partycypować w pozostałych kosztach, a nie tylko płacić za samą organizację imprezy.

Dariusz Smoczyński, rencista z Zielonej Góry

Romuald Wojno, trener piłkarski z Nowej Soli

Mariusz Mazurek, emerytowany wojskowy z Międzyrzecza

Tomasz Raźny, informatyk z Górzycy.

Mirosław Szymeczko, listonosz z Żar

Krzysztof Kapturkiewicz, emeryt z Zielonej Góry

Paweł Tracz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.