Łukasz Koleśnik

Czy karpie zdrożeją?

Gdyby prawo wodne w oryginale weszło w życie, to gospodarstwa rybackie  przestałyby istnieć Fot. Alicja Kucharska Gdyby prawo wodne w oryginale weszło w życie, to gospodarstwa rybackie przestałyby istnieć
Łukasz Koleśnik

Czytelnicy alarmują: Rząd przygotowuje zmiany w prawie wodnym. Mają one znacznie podnieść opłaty za wodę.

Jeszcze niedawno skazywano gospodarstwa rybackie i prywatnych właścicieli na zagładę. Dlaczego? W rządzie trwają prace nad wprowadzeniem prawa wodnego. Wiążę się to z przeróżnymi podatkami za wodę w różnej postaci. Takimi opłatami miały być obciążone np. gospodarstwa rybackie.

- Od początku była to dla nas dziwna sytuacja, ponieważ ryby nie zanieczyszczają rzek, nasze działania nie wpływają negatywnie na środowisko - zauważa Zdzisław Banaszak, dyrektor gospodarstwa rybackiego „Karp” w Osiecznicy. - Złapaliśmy się za głowę kiedy zobaczyliśmy proponowane stawki. Wzięliśmy kalkulatory w dłoń i obliczyliśmy przyszłe koszty... To był szok - opowiada.

Już wtedy rozległy się głosy, że karp znacznie podrożeje. - Tak mówili ludzie, którzy nie znali dokładnie tematu. Proponowane podatki zniszczyłyby wszystkie gospodarstwa rybackie w Polsce. Pytaliśmy w ministerstwie czy autor tego prawa miał taki zamiar?_Jeśli tak, to zapewne odniósłby sukces - zaznacza Banaszak.

- Mamy tutaj jeden ze stawów. Jego powierzchnia wynosi 30 ha. Ile musielibyśmy zapłacić, gdyby oryginalne stawki weszły w życie? 590 tys. zł rocznie! A jaki zysk ma właściciel z takiego stawu? Wyłowi z niego 18 ton karpia i sprzedając po cenie detalicznej zyska 180 tys. zł brutto. Jednak musi zapłacić prawie taką samą kwotę za zarybienie, paszę oraz robociznę. To z czego miałby zapłacić nowy, potężny podatek? - wyjaśnia dyrektor. - Cena karpia musiałaby urosnąć do 50 złotych za kilogram, a to jest niemożliwe - dodaje.

Rybacy mogą odetchnąć z ulgą, ponieważ po jakimś czasie podatek został znacznie zmniejszony, a kilka dni temu całkowicie zniesiony z gospodarstw rybackich.

Radna sejmiku wojewódzkiego, Anna Chinalska podkreśla, że od takich kosztów udało się uratować jedną grupę, ale przez wprowadzenie prawa wodnego ucierpią wszyscy. Dodaje, że woda stanie się ekskluzywnym a więc bardzo drogim towarem.
Największy problem w przyszłości mogą mieć rolnicy, gdyż zostanie wprowadzona opłata, związana z melioracją rowów. - To zadanie spadnie na samorządy. Te opracują nowy podatek, tzw. opłatę melioracyjną. Według wstępnych założeń może ona wynosić od 30 do 150 zł za hektar ziemi - wyjaśnia Chinalska.

Burmistrz Krosna Odrzańskiego, Marek Cebula podkreśla, że ta zmiana dotknie wszystkich. - Wprowadzone mają zostać dodatkowe opłaty za wodę w wodociągach. To ostatecznie będzie musiało się odbić na mieszkańcach, dlatego musimy z taką zmianą walczyć - podkreślał podczas jednego z posiedzeń w siedzibie urzędu.

- To uderzy we wszystkich. Do tej pory za kubik płaciło się 7 groszy. Teraz zależnie od miejsca zamieszkania te ceny mają wzrosnąć. W przypadku małych wsi do 49 groszy, natomiast dużych aglomeracji - nawet do 70 gr. To jest wzrost o 100 procent - wylicza dyrektor Banaszak.

- Może jako gospodarstwa rybackie uratowaliśmy się od jednego podatku, ale to nie wszystko - zaznacza.
Dodaje, że dzięki protestom rybaków udało się uchronić przed prawem wodnym. - Ustawa na przestrzeni miesięcy zmieniała się już kilka razy pod wpływem nacisków. Początkowo proponowane stawki poszły w dół, więc jak widać, można i trzeba naciskać na rząd - podkreśla dyrektor „Karpia”.

- Rolnicy powinni wziąć przykład z rybaków i wspólnie się zmobilizować, ponieważ sytuacja jest naprawdę poważna. Również radni i samorządowcy nie powinni poprzestawać na jednym piśmie czy też zawiadomieniu. Rolnicy i tak nie mają wielkich zysków, więc kolejne opłaty bardzo mocno by ich obciążyły i być może sprawiłyby, że nie daliby rady - mówi radna Chinalska.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.