Renata Hryniewicz

Czy plon zbiera ten, kto sieje?

Uczestnicy warsztatów „Sprawiedliwego handlu” mogli też zdrowej żywności spróbować Fot. Sebastian Bretag Uczestnicy warsztatów „Sprawiedliwego handlu” mogli też zdrowej żywności spróbować
Renata Hryniewicz

Słubice/Frankfurt. Co jemy? Gdzie kupujemy? Kto na kim zarabia?- pytali uczestnicy warsztatów. - Chcemy pracować nad świadomością konsumentów na pograniczu - mówili

„Między sprawiedliwym handlem a zyskiem. Czy ten, kto sieje, zbiera, czy też nie?” - taką nazwę nosiły warsztaty zorganizowane w ubiegły weekend przez Stowarzyszenie Słubfurt. Około 30 polskich i niemieckich uczestników spróbowało odpowiedzieć na pytania ważne nie tylko dla handlowców. Czym jest sprawiedliwy handel (głównie żywnością)? Kim są konsumenci na pograniczu? Jak żyją, a przede wszystkim co chcą spożywać? Jak chcą robić zakupy?

Można było też próbować

- To było pierwsze spotkanie poruszające zagadnienia sprawiedliwego handlu. Cieszę się, że udało nam się zaprosić producentów z obu stron Odry. Jestem przekonany, że może w nieco zmienionej formie, ale zorganizujemy kolejne spotkania. Być może przy wsparciu lokalnych mediów staną się regularną imprezą na stałe wpisaną do słubfurckiego kalendarza - mówi Adam Poholski, prezes stowarzyszenia Słubfurt. Lokalni producenci mówili na czym polega ich działalność, można było też spróbować ich produktów.

Cieszę się, że udało nam się zaprosić producentów z obu stron Odry

- Dowiedziałam się, jak piecze się chleb według starej receptury. Bez drożdży, bez żadnych konserwantów i innych chemicznych ulepszeń. Taki chleb wyrabia na przykład producent ze Słońska. Zboże kupuje od okolicznych rolników, potem je miele w słońskim stuletnim młynie, po czym zgodnie ze swoją recepturą go wyrabia i piecze. Ten chleb jest pyszny i zdrowy. Jeden pan z Niemiec, zapytał go, czy mógłby kupować taki chleb od niego do swojego sklepu ze zdrową żywnością - mówi pani Wanda, uczestniczka warsztatów.

Kto na kim zarabia

Zaproszeni goście porównywali nakład pracy z wynagrodzeniami w różnych profesjach. Od rolnika, który najwięcej pracy wkłada w produkcję towaru, a najmniej zarabia, poprzez handlowców, którzy towar kupują, aż po firmy, które ten sam produkt sprzedają, a zysk mają nieporównywalny do producenta.

- Zallando jest dobrym przykładem. Firma zarabia gigantyczne pieniądze, bo ma tani materiał na produkt, tanią siłę roboczą, która wytwarza drogie już rzeczy. Kto zarabia najwięcej? Nie ten, który siał bawełnę, nie ten, który ją zbierał, żeby powstał materiał, nie ci, którzy teraz w firmie sortują i pakują tylko sama firma, bo powstały produkt jest ma zbyt. Takich przykładów są tysiące. To nie jest handel sprawiedliwy - mówił Michael Kurzwelly, organizator warsztatów.

Renata Hryniewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.