Dąb rodziny Mokrzyckich jest najstarszy na całym Podkarpaciu

Czytaj dalej
Fot. Bartosz Frydrych
Anna Janik

Dąb rodziny Mokrzyckich jest najstarszy na całym Podkarpaciu

Anna Janik

500-letni dąb z Woli Rusinowskiej niedaleko Kolbuszowej jest dumą rodziny Mokrzyckich. Pamięta czasy królowej Bony. – Nawet gdyby ktoś płacił nam miliony, nie pozwolimy go ściąć – mówi gospodarz.

Gdyby potrafił mówić, mógłby opowiedzieć o zaślubinach królowej Bony z Zygmuntem Starym. Bo mniej więcej w tym czasie został zasadzony. Przetrwał czasy Franciszka Józefa, zabory, nie zniszczyły go wojny. Piękny, potężny i rozłożysty dąb z Woli Rusinowskiej na Podkarpaciu ma ponad 500 lat i jest najstarszym drzewem w tym regionie. Od słynnego dębu „Bartek” na Kielecczyźnie jest młodszy raptem o 170 lat. Z tą różnicą, że kolos z Podkarpacia nie rośnie w rezerwacie czy parku narodowym, ale tuż za ogrodzeniem domu Krystyny i Tadeusza Mokrzyckich. Na ich własnym polu, z którego zbierają siano i sadzą ziemniaki.

- Od kiedy jest tu moja rodzina, jest i to drzewo. Pamiętali go moi pradziadowie, Józef i Ewa, dziadkowie, Jan i Zofia, i rodzice, Stefan i Karolina - wspomina 63-letnia Krystyna Mokrzycka. - Sama pamiętam, jak dziadek przycinał mu gałęzie, a raz nawet z niego spadł. Pod tymi konarami wszyscy się wychowaliśmy, ten staruszek jest jak bliski przyjaciel.

Wrósł w ziemię i serca

I ze wzruszeniem patrzy na wiekowy kolos, wspominając swoje życie. Beztroskie dzieciństwo, kiedy oparta o jego pień jadła posmarowany masłem pachnący chleb. To dąb dawał ochłodę w upalne dni, a jego rozłożyste gałęzie chroniły przed deszczem, kiedy pracujących w polu domowników zaskoczyła burza. To wreszcie on był świadkiem pierwszych pocałunków, kiedy swoją narzeczoną odprowadzał po zabawie do domu narzeczony Tadeusz.

Dziś mają czterech synów, w tym bliźniaki. Wszyscy pracują za granicą, w Belgii i Niemczech. Ale kiedy tylko przyjeżdżają do domu, zaraz idą obejrzeć dąb. - To nie tylko członek, ale i symbol rodziny. Wrósł nie tylko w naszą ziemię, ale i serca - przyznaje 67-letni Tadeusz Mokrzycki. - Nawet gdyby ktoś zapłacił nam miliony za jego drewno, nie pozwolilibyśmy go ściąć. Chcemy, żeby cieszył oko również naszych wnucząt i prawnucząt.

A na to są spore szanse. Jarek, jeden z synów Mokrzyckich, ze swoją żoną Basią mają już dwie córki: 13-letnią Natalię i 16-letnią Magdę. Rodzina mieszka obok dziadków. W domu pani Barbara prowadzi swój mały zakład krawiecki. Pochylona nad maszyną do szycia spędza w nim długie godziny, a dziewczynki dużo czasu przebywają na świeżym powietrzu. Dlatego to one jako pierwsze zaalarmowały rodzinę, że burza uszkodziła ich ukochane drzewo.

- To było w zeszłym roku, w sierpniu. Przez wieś przeszła potężna nawałnica i odłamała cały konar dębu - opowiada 34-letnia Barbara Mokrzycka. - Bardzo było nam go szkoda, teściowa miała wręcz łzy w oczach. Ale to właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że jest aż tak stary.

My odejdziemy, on zostanie

Bo na polu Mokrzyckich pojawili się przyrodnicy zaalarmowani o szkodzie przez gminę. Obejrzeli słoje, wyliczyli wiek dębu i zmierzyli kolos. Ze zdumieniem stwierdzili, że ma aż 38 metrów wysokości, a obwód pnia wynosi prawie 8 metrów. Od tego czasu pod domem Mokrzyckich pojawia się sporo chętnych na obejrzenie okazu i zrobienie mu zdjęć. Sędziwy dąb ma nawet szansę zostać oficjalnym pomnikiem przyrody. Rodzina, zachęcona podpowiedziami gości, myśli także nad imieniem dla swojego liściastego przyjaciela. - My umrzemy, a on dalej będzie żył. I tak samo jak my, będą o niego dbać następne pokolenia naszej rodziny - zamyśla się Krystyna Mokrzycka.

Rodzina może liczyć na wsparcie gmin. Łukasz Lis, sekretarz rzeszowskich struktur Ligi Ochrony Przyrody, tłumaczy, że z wnioskiem o nadanie statusu pomnika przyrody musi wystąpić do gminy właściciel terenu, na którym występuje dany obiekt przyrodniczy. - To rada gminy decyduje o tym, czy dany okaz będzie pomnikiem przyrody, czy nie. Na pewno rodzina, która stanie się właścicielem pomnika przyrody, zgodnie z prawem może liczyć na wsparcie gminy w utrzymaniu go - mówi Łukasz Lis. - A co do warunków, jakie musi spełniać drzewo, to wcale nie jest to kryterium wielkościowe. Ustawa mówi, że musi wyróżniać się na tle przyrodniczym lub historycznym.

Rodzina Mokrzyckich chętnie pokazuje gościom swój dąb. I szuka dla niego nazwy.
Bartosz Frydrych Rodzina Mokrzyckich chętnie pokazuje gościom swój dąb. I szuka dla niego nazwy.

Tak jest np. z jesionem „Konfederatem” rosnącym przy cerkwi w Radoszycach. Wziął swą nazwę od obozu konfederatów barskich, którzy tam stacjonowali. Z kolei w Żołyni rośnie słynna „Sosna Sobieskiego”, która zapewne tego króla nigdy nie widziała, ale jest przepiękna i pokrojem bardziej przypomina brzozę niż sosnę. Z kolei dąb „Chrześcijanin” w Januszkowicach (gm. Brzostek) jest najgrubszym okazem w Polsce, jego obwód wynosi 10,42 m. Ma pusty pień, ale jeszcze żyje. W lepszym stanie jest drugi najgrubszy dąb na Podkarpaciu, czyli „Poganin” w Węglówce (gm. Korczyna), liczący w obwodzie prawie 9 metrów. Prof. dr hab. Roman Reszel, kierownik Katedry Agrobiologii i Ochrony Środowiska Wydziału Biologiczno-Rolniczego Uniwersytetu Rzeszowskiego, który podjął się skatalogowania wszystkich pomników przyrody na Podkarpaciu, przyznaje, że dziś nie brakuje właścicieli, którzy są dumni ze swoich drzew.

- Znam przypadki, że na ogrodzeniu posesji wywieszają tabliczkę, iż tu znajduje się pomnik przyrody - mówi naukowiec. - Nowi właściciele starych parków też potrafią włożyć sporo wysiłku i pieniędzy, aby chronić starodrzewy. Ba, znamy takie przypadki, że o zakupie działki zadecydował fakt, iż rósł na niej potężny dąb!

Oprócz drzew do pomników przyrody na Podkarpaciu należą też głazy. Między innymi głaz w Strzegocicach, Foluszu w Magurskim Parku Narodowym oraz głaz w Iwierzycach. Głaz w Foluszu nazywany jest „Diablim Kamieniem”, bo wedle legendy, szatan miał go użyć do zniszczenia pobliskiego kościoła w Nockowej.

Autor: Anna Janik

Anna Janik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.