AGR

Dla jednych cyrk to superwidowisko, dla innych ból i cierpienie zwierząt

- Dlaczego nadal tak wiele ludzi ma zamknięte oczy na to jak traktowane są zwierzęta, gdy kurtyna idzie w dół? Czy naprawdę ktoś myśli że słonie, lwy, Fot. archiwum GL - Dlaczego nadal tak wiele ludzi ma zamknięte oczy na to jak traktowane są zwierzęta, gdy kurtyna idzie w dół? Czy naprawdę ktoś myśli że słonie, lwy, tygrysy występują dla przyjemności? - pyta Agata Bartoszek.
AGR

Przyjazd do miasta Cyrku Arena wywołał u mieszkańców moc skrajnych emocji. Nie brakowało krytycznych głosów obrońców zwierząt.

Ciężko byłoby znaleźć osobę, która nie wiedziałaby o przybyciu do miasta cyrkowców. - Jeżdżą tym wozem z megafonami i trąbią na około - mówi pani Ewa. Nie przeszkadza jej fakt, że na arenie wystąpią tresowane zwierzęta. - Jak ktoś nie chce, to przecież iść nie musi - mówi. Nie wszyscy są jednak tak wyrozumiali. Wielu młodych ludzi z zasady do cyrku nie chodzi i namawia innych do tego samego.

Cierpienie dla zabawy?

- Sam w sobie cyrk nie jest zły. Jest w nim wiele ludzkiej pasji i talentu, ale dlaczego musi się to wiązać z cierpieniem dzikich zwierząt? W wielu miastach w Polsce i na świecie nie traktuje się zwierząt jako niewolników do zarabiania pieniędzy w tak prymitywny sposób i zakazuje się tego. Mam nadzieję że i nasze miasto będzie mogło się niedługo tym pochwalić - mówi Agata Bartoszek.

- My też nigdy nie pójdziemy do cyrku! Rodzice którzy zabierają tam swoje dzieci nie mają serca albo rozumu. Cała otoczka tego „szoł” wygląda pięknie, a za kulisami prawdziwe piekło dla zwierząt. Ludzie nie zdają sobie sprawy jakie tortury musi przejść zwierzak żeby np. pięknie skłonić się dla publiczności! - komentuje pani Ilona.

Zakazu nie będzie

Burmistrz Międzyrzecza Remigiusz Lorenz uważa, że cyrk to działalność gospodarcza, której nie może zakazywać. - Występ był profesjonalny, dzieci szczęśliwe, zwierzęta zadbane, a co najważniejsze trybuny były pełne ludzi. Podczas każdego występu cyrk jest wypełniony - zaznacza włodarz.

Podobnego zdania jest dyrektor Cyrku Arena, Mirosław Złotorowicz. - Miasta, które zakazują nam występów, robią to bezprawnie, co skutkuje cofaniem zakazów przez sąd. Samorządy mają nie tylko prawo, ale i obowiązek udostępnienia nam miejsca, które jest przecież własnością nie prywatną, a wszystkich mieszkańców. Każdy może mieć swoje zdanie na temat cyrku, ale przecież nikt nikogo nie zmusza do oglądania przedstawień. Cyrk utrzymuje się właśnie z biletów, co świadczy o tym, że jest ludziom potrzebny. Organizacje mówiące o sobie, że bronią praw zwierząt nigdy nie udowodniły nam złego ich traktowania. Jedyne czym się posługują to ideologia, niepoparta żadnymi faktami - mówi.

Jak podkreśla, nawet w miastach, które wydały zakaz, cyrk rozstawia namioty na prywatnych gruntach. Tak było m. in. w zeszłym roku w Gorzowie Wlkp., gdzie grupa obrońców praw zwierząt zorganizowała protest.

AGR

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.