Do mieszkania Czytelniczki z Gorzowa wtargnął ogromny szczur [WIDEO]
Do mieszkania pani Jadwigi przyszedł szczur. Za toaletą wygryzł dziurę średnicy kilku centymetrów. – Fachowiec zawiesił trutkę, żebym pilnowała, czy szczur ją zje. A jak zje, to mam zadzwonić.
– Ja nie jestem Popiel, żeby mnie szczury zjadły – mówi Janina Szymańska. Od 60 lat mieszka w poniemieckim budynku u zbiegu ulic Matejki i Marcinkowskiego.
Kilka dni temu nasza Czytelniczka poszła do swojej łazienki. Gdy wchodziła, usłyszała hałas przewracanych plastikowych butelek. A gdy zapalała światło, przed oczami czmychnął jej szczur. – Był ogromny! – pani Jadwiga rokładając dłonie na odległość kilkunastu centymetrów. – A ogon to był jeszcze dłuższy– dodaje.
Gdy szczur schował się między pralkę a kosz do bielizny, 81-latka pozamykała wszystkie pokoje. Otworzyła jedynie drzwi na klatkę i... wygoniła go z domu. A kiedy doszła już do siebie po wizycie nieproszonego gościa, zaczęła szukać miejsca, z którego szczur mógł przedostać się do łazienki.
Znalazła. Gryzoń przegryzł plastikową rurę za toaletą. Dziura ma średnicę kilku centymetrów. Pani Jadwiga zadzwoniła więc do Administracji Domów Mieszkalnych. Ta przysłała fachowca od deratyzacji. – Zawiesił trutkę na druciki: jeden koniec na rurze, a drugi włożył do dziury. Powiedział mi przytym, żebym... pilnowała, czy szczur zje trutkę. A jak zje, to mam zadzwonić i ten pan przyjdzie z następną – opowiada kobieta.
Czytaj więcej we wtorek (29 listopada) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Przeczytaj też: Rosyjska gra wojenna z muzyką Anny German robi wrażenie (wideo)