Tomasz Rusek

Dobra architektura nie może być tylko ładna

Krzysztof Grzegorzewski: – Każdy projekt zależy od wykonawstwa Fot. Tomasz Rusek Krzysztof Grzegorzewski: – Każdy projekt zależy od wykonawstwa

Tomasz Rusek

– Spełniony nie jestem. Zadowolony? Tak – mówi architekt Krzysztof Grzegorzewski z pracowni JKKG, która urządza nam spory kawał miasta.

Idzie Pan przez centrum albo spaceruje po osiedlach i czuje się spełniony zawodowo?
(śmiech) Nie.

Pytam, bo pracownia JKKG, którą Pan współtworzy, odpowiada za: bulwar wschodni, biurowiec, który powstaje przy Hawelańskiej, budynek usługowo-hotelowy, który urośnie zaraz w samym centrum na bazie dawnej Centrali Rybnej, żłobek na Górczynie i za całe zespoły budynków mieszkalnych na osiedlach...
Tak, to prawda, ale to wszystko nie daje mi spełnienia. Radość? Tak. Zadowolenie? Też. Dumę? Pewnie również, bo zrobiłem coś dla swojego miasta. Jednak spełniony bym był, gdybyśmy mieszkali gdzieś na południu Hiszpanii, w mieście z niesamowitym rynkiem, wąskimi uliczkami, a jak projektowałbym, to coś za miastem, bo w centrum trzeba by już tylko dbać o wartościowe budynki, a nie stawiać nowe.

Przyjechał Pan autem, w którym jest fotelik. Projektował Pan żłobek przy ul. Maczka. Stąd pytanie: dzieci pomagają w pracy?
(uśmiech) Przy żłobku nie pomagały, ale już przy placach zabaw tak.

Jak to?
Projektowałem i projektuję także place zabaw. Mojego autorstwa jest m.in. ten przy szkole przy ul. Dobrej czy chyba wszystkim znany ten w parku Górczyńskim, koło fontanny.

I na czym polega pomoc dzieci?
Zdarzało mi się brać syna na spacer, bawić się z nim godzinę na którymś z placów i potem dokładnie wypytać o wrażenia. Co mu się podobało, co było nie tak. Mogę więc śmiało powiedzieć, że uwagi i podpowiedzi mam z pierwszej ręki.

Zaraz, zaraz. To plac nie musi po prostu być pełen huśtawek i piaskownic, a budynek zwyczajnie ładny?
Nie lubię patosu i wielkich słów, ale mój profesor powiedział kiedyś, że jeśli ktoś zamierza poważnie traktować zawód architekta, musi mieć poczucie społecznego mandatu, musi pamiętać, że kreuje wspólną przestrzeń. A przecież nie tylko o jej urodę chodzi. Staram się więc, by moje projekty były funkcjonalne, przyjazne, by – na przykładzie placu zabaw – chciało się tam spędzać czas i było bezpiecznie. Ładnie to za mało (uśmiech). Poza tym najładniejszy projekt i tak może zepsuć wykonawstwo.

Proszę sobie wyobrazić, że z chmur zstępuje teraz Wszechmogący i mówi tak: „No, Grzegorzewski! W uznaniu zasług, obdarzam cię mocą. Możesz sprawić, że jeden budynek w Gorzowie zniknie z powierzchni ziemi i możesz jakiś swój postawić w dowolnym miejscu”. Co by Pan zrobił?
Trudne pytanie. Dyplomatycznie odpowiem, że nic bym nie likwidował, choć nie wszystko jest piękne, a całą daną moc wykorzystałbym na zróżnicowanie zabudowy osiedli mieszkaniowych. Nie lubię monotonii, a sporo jej w gorzowskich dzielnicach.

Na koniec: co Pan sądzi o zakupie przez miasto wieżowca Przemysłówki?
Trafiony pomysł, do tego za stosunkowo nieduże pieniądze. Jeśli faktycznie uda się tam urządzić biura i zmieścić 300-400 osób, świetnie zagęścimy sobie centrum, co może rozwinąć usługi, handel i wpłynie na codzienny ruch.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.