SK, JP, MAZ

Dopingowy cień na mistrzu [wideo]

SK, JP, MAZ

Próbki przebadane w Polsce potwierdzają, że Tomasz Zieliński stosował doping. Podejrzenia padły też na Adriana. W piątek okaże się, czy jest czysty.

Tomasz Zieliński jest już w kraju, ale pewnie nie takiego powitania po powrocie z Rio oczekiwał. Po tym, jak dwie próbki przebadane w Brazylii potwierdziły stosowanie niedozwolonych środków, „ratunku” szukał jeszcze w badaniach próbek pobranych podczas zgrupowania w Spale. - Byłem tam badany trzy razy i wszystko było w porządku. Byłbym debilem, biorąc doping przed igrzyskami - bronił się.


Polski dopingowicz po powrocie do kraju: Czy ja wyglądam na osła? (źródło: TVN24/x-news)

Kolejna podejrzana próbka

Okazało się jednak, że próbki dopiero są badane. A Komisja Zwalczania Dopingu w Sporcie wczoraj pozbawiła zawodnika złudzeń. - Próbka pobrana u Tomasza Zielińskiego podczas lipcowego zgrupowania w Spale potwierdziła wysokie stężenie nandrolonu - powiedział Michał Rynkowski, z Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie. W próbce stwierdzono wysokie stężenie substancji (12 ng/ml; przy progu decyzyjnym wynoszącym 2,5 ng/ml).


Próbka B potwierdziła, że Tomasz Zieliński stosował nandrolon. Prof. Smorawiński: To typowy steroid, który przede wszystkim wzmacnia masę mięśniową (źródło: TVN24/x-news)

Równocześnie Rynkowski przekazał informację o kolejnej „podejrzanej” próbce pobranej od ciężarowców. Nazwiska nie chciał podać.

To padło za to z ust Dariusza Bednarka, wiceprezesa CWZS Zawisza. Naszemu dziennikarzowi powiedział, że podejrzany o doping jest drugi z braci. - Adrian już o tym wie - przekazał w telefonicznej rozmowie.

Z Dariuszem Bednarkiem nasz dziennikarz rozmawiał w o godzinie 14.30. Przed godziną 15 jeszcze raz zadzwonił do wiceprezesa CWZS, by ponownie potwierdzić tę informację. Po medialnym szumie, Dariusz Bednarek sam zadzwonił jednak do naszego dziennikarza z prośbą, by nie podawać go jako źródło informacji. O 15.48 skontaktował się ponownie. - Nie rozmawiałem z dziennikarzem na ten temat - stwierdził. Świadkami wszystkich rozmów było kilka osób w redakcji.

Informacje o tym, że podejrzenia o stosowanie dopingu padły także na Adriana, podał wczoraj również „Przegląd Sportowy”. Na swojej stronie internetowej dziennik napisał: - „Rano brazylijskiego czasu, otrzymaliśmy nieoficjalną informację, że również wynik bardziej znanego z braci, Adriana, jest podejrzany. Chodzi o tę samą substancję. W polskiej Misji Olimpijskiej nikt o tym nie wiedział, podobnie w Polskim Związku Podnoszenia Ciężarów (...) Nam jednak udało się wszystko potwierdzić. - Na razie mogę powiedzieć tylko, że wynik jest podejrzany. Oficjalny komunikat pojawi się najwcześniej w piątek. Do sobotniego startu będzie wszystko jasne - powiedziano nam w Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.”

Nic nie jest pewne. „Czekamy”

Podobnie jak w przypadku Tomasza, wczoraj też panował ogromny informacyjny chaos. PZPC i PKOl nie potwierdzały żadnych informacji. Przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie prof. Jerzy Smorawiński mówił z kolei portalowi sport.pl: - W Rio nie pobierano od Adriana materiału, w Polsce tak. Wiadomo tyle, że badania próbek pobranych 1 lipca, po mistrzostwach Polski, dały niepewny wynik. Prowadzone są nad nimi dalsze badania. Dokładnie wyniki, które przesądzą o tym, czy Zieliński jest winny dopingu, czy nie, będą znane w piątek - powiedział. Podejrzane próbki wysłano do ponownego zbadania, do Rzymu.

W sprawie pojawia się wiele pytań o pracę laboratorium. Próbki pobrane od sztangistów na początku lipca, dopiero teraz są badane. Na wynik trzeba czekać do piątku, a start Adriana Zielińskiego zaplanowano na sobotę. Profesor Smorawiński tłumaczył wcześniej, że zwłoka wynikała m.in. z awarii sprzętu. Wczoraj dodawał: - Obiecano nam, że w piątek wszystko będzie jasne. Nasze laboratoria są przepełnione, próbki pojechały do Rzymu. Badania próbek pobranych 12 i 22 lipca, dopiero będą wykonywane.

Spisek i manipulacja?

Adrian Zieliński zapewniał, że o sprawie dowiedział się od dziennikarzy. - Pojawiła się jakaś oficjalna informacja? Ja nic nie dostałem, tylko tyle, ile dziennikarze mi powiedzieli - mówił, cytowany przez „Przegląd Sportowy”. Bronił siebie i brata. - Musielibyśmy być skończonymi idiotami, żeby wziąć nandrolon i przyjechać do wioski. Nie wiem, to jakaś manipulacja. Trudno mi zebrać myśli, żeby racjonalnie to wytłumaczyć. Wrócę do kraju, trzeba będzie przeprowadzić śledztwo i dojść z adwokatem do tego, jak to się stało - opowiadał. Jak podał „PS” Adrian przyznał, że gdy poinformowano o pozytywnym wyniku brata, otrzymał sygnały, że podobnie może być z nim. Dziennikarzom przepytującym go w Rio mówił jednak, że „jeśli wynik faktycznie jest pozytywny, ktoś mógł mu dosypać czegoś do odżywek”.


Tomasz Zieliński twierdzi, że nie stosował dopingu. "Być może ktoś mi podłożył świnię" (źródło: TVN24/x-news)

Autor: SK, JP, MAZ

SK, JP, MAZ

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.