Jarosław Miłkowski

Dostała w prezencie naparstek i tak to się zaczęło...

Od tego naparstka wszystko się zaczęło... Fot. Jarosław Miłkowski Od tego naparstka wszystko się zaczęło...
Jarosław Miłkowski

Strzelczanka Michalina Grund zebrała ponad 300 naparstków. Można je zobaczyć w Gorzowie.

Wkażdym domu powinien być naparstek – mówi Michalina Grund ze Strzelec Krajeńskich. Ona sama ma ich w domu aż 328! Jeden – taki najzwyklejszy – służy do szycia. Reszta to naparstki ozdobne. Właśnie można je oglądać na wystawie w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorzowie (róg ul. Sikorskiego i Kosynierów Gdyńskich). Pani Michalina zbiera je już od 15 lat. Skąd wzięła się ta pasja?

W 2002 r. zięć późniejszej kolekcjonerki – Dariusz Orłowski - był w Sankt Petersburgu.

- Było tam dużo pięknych pamiątek, ale naparstki były tak piękne, że wybrałem jeden z nich – opowiada nam pan Dariusz. Wówczas, 15 lat temu, nawet nie przypuszczał, że jego prezent zapoczątkuje sporą kolekcję.

- Gdy zięć przywiózł mi ten naparstek, pomyślałam: Matko, co on tam kupił?! To był naparstek ażurowy, a więc kompletnie niepraktyczny. Nie można było pchnąć nim igły – mówi teściowa Orłowskiego.

A na szyciu pani Michalina zna się jak mało kto. Krawcową jest z wykształcenia. Tego zawodu uczyła też innych – w szkołach w Skwierzynie i Strzelcach, gdzie była nauczycielem.

Prezent od zięcia, choć niepraktyczny, był niezwykle ładny.

- Podziwialiśmy jego artyzm. A pewnego dnia przyszedł mi do głowy pomysł, żeby takie naparstki zbierać – mówi M. Grund.

W ciągłym poszerzaniu się kolekcji udział ma i rodzina, i znajomi. - Kto zna moje hobby, ten zewsząd przywozi mi naparstek - mówi pani Michalina. Dziś wszystkie eksponaty cieszą oko strzelczanki ułożone w gablotach zawieszonych w domu. A że naparstków cały czas przybywa, to stolarz robi już kolejną gablotę!

Większość naparstków z kolekcji pani Michaliny to okazy porcelanowe. Pochodzą z Grecji, Maroka, Polski. Ale są też egzemplarze z metalu, a jeden – z Izraela – nawet z drzewa oliwnego. Ich kształty też są zróżnicowane. Niektóre z nich to… małe czajniczki.
- Wszystkie są bliskie mojemu sercu. Nie wyróżniam żadnego z nich poza tym, że pokazuję ten, od którego wszystko się zaczęło – mówi Grund.

Skąd właściwie wzięły się naparstki? – Były już w I wieku naszej ery w Pompejach. Człowiek cały czas udoskonala niedogodności w codziennym życiu. Panie kłuły sobie palce igłami, więc trzeba było coś wymyślić. Jak się zainteresowałam naparstkami, to okazało się, że to jest temat rzeka. Na przykład w XVIII wieku do dobrego tonu należało dać kobiecie z dobrego domu naparstek. One zajmowały się przecież szyciem – mówi pani Michalina.

W domu strzelczanki naparstków przybywa kilkadziesiąt rocznie. – Mam nadzieję, że w przyszłości kolekcję przejmie moja córka, a później wnuczki - mówi M. Grund.

- Taka pasja to rewelacja. Ja sama szukam naparstków na każdym wyjeździe – mówi córka pani Michaliny, Beata Orłowska.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.