Duchowy krok ku realnej wolności

Czytaj dalej
Fot. Filip Pobihuszka
Filip Pobihuszka

Duchowy krok ku realnej wolności

Filip Pobihuszka

Nowosolski areszt dorobił się kaplicy, z której od razu użytek zrobiło trzech osadzonych - przyjęli sakrament bierzmowania

Małe pomieszczenie na poddaszu nowosolskiego aresztu kaplicą jest od kilku tygodni. Ale dopiero teraz zostało oficjalnie poświęcone i oddane do użytku. Podczas mszy, którą odprawił biskup Paweł Socha, bierzmowanie przyjęła trójka osadzonych, a sama kaplica zyskała patrona – został nim św. Brat Albert.

- Bardzo dobrze się z tym czuję, to dla mnie nowy krok – mówi Michał, jeden z bierzmowanych. Imię jakie sobie wybrał na okoliczność sakramentu to Ryszard, jak sam wyjaśnia, po ojcu. - Zatraciłem się gdzieś po drodze, straciłem wiarę. Warto ją w sobie odrodzić. To samo przyszło, z czasem – wyjaśnia.

Obecna na uroczystości była m.in Izabela Bojko, wójt gminy wiejskiej Nowa Sól. Samorząd w listopadzie podpisał z aresztem umowę, dzięki której osadzeni nie siedzą bezczynnie za kratami, a dbają o porządek w gminie wykonując drobne prace remontowe czy porządkowe. – Chciałaby podziękować dyrektorowi za współpracę, bo ona bardzo dobrze się układa i jestem z niej bardzo zadowolona – mówiła pani wójt rozpoznając w jednym z bierzmowanych mężczyznę, który w ramach wspomnianej umowy pracuje na terenie gminy wiejskiej.

Tymczasem okazuje się, że kaplica w areszcie niekoniecznie musi być normą. - W rzadko którym więzieniu są typowe kaplice. Wbrew pozorom nie jest to norma. Posługi odbywają się w polskich więzieniach od roku 1990 w różnych pomieszczeniach. Dziś zakłady coraz częściej muszą myśleć o wygospodarowaniu takiej powierzchni – wyjaśnia dyrektor Aresztu Śledczego w Nowej Soli, ppłk Dariusz Rączkowski. - Nasza kaplica nie jest duża, ale na co dzień, dla tych 10 – 15 osadzonych to w zupełności wystarcza i swobodnie się tam zmieszczą – dodaje.

Jak wyjaśnia ppłk Rączkowski, który stanowisko dyrektora objął w ubiegłym roku, potrzebę zorganizowania kaplicy omawiał księdzem biskupem Tadeuszem Lityńskim, niedługo po tym, jak zaczął kierować nowosolskim aresztem. - Zasygnalizowaliśmy taką potrzebę i zaczęliśmy od tamtego roku przebudowywać i dostosowywać to pomieszczenie, by wygospodarować miejsce na kaplicę – opowiada.

- Tych trzech bierzmowanych osadzonych to 6 proc. wszystkich przebywających w areszcie w tej chwili. A że jest to areszt, to rotacja jest tu duża, można powiedzieć, że stuprocentowa w przeciągu miesiąca. A trzeba pamiętać, że przygotowanie do bierzmowania przez księdza trochę trwa, więc muszą to być osadzeni, którzy odbywają dłuższą karę, pracują na terenie miasta czy sąsiednich gmin – wyjaśnia. - Ogólnie ok. 20 proc. osadzonych korzysta z posług religijnych – dodaje dyrektor aresztu w Nowej Soli.

Czy bierzmowanie jest formą resocjalizacji? - Wystrzegam się słowa resocjalizacja – odpowiada. - Wolę mówić o readaptacji społecznej, czyli pokazaniu ludziom, że można inaczej. To humanitarny sposób odbywania kary, z poszanowanie w kwestii wiary, bo może pójść do kaplicy, może się pomodlić, wyspowiadać. Tu się pracuje z człowiekiem.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.