Dyscyplinarka dla salowej, która nie chciała rady powiatu

Czytaj dalej
Fot. Renata Hryniewicz
Renata Hryniewicz

Dyscyplinarka dla salowej, która nie chciała rady powiatu

Renata Hryniewicz

Salowa ze szpitala od grudnia walczy o powrót do pracy. Zamiast tego otrzymała zwolnienie dyscyplinarne. A wszystko zaczęło się od referendum...

- Po zwolnieniu lekarskim chciałam wrócić do pracy, niestety dostałam zwolnienie dyscyplinarne. Jeden z radnych Andrzej Bycka potwierdził moje przypuszczenia i już wiem, że wszystkie działania kierowane przez szpital przeciwko mnie były na zlecenie starosty Marcina Jabłońskiego. To kara za to, że uczestniczyłam w referendum o odwołanie rady powiatu - mówi Anna Schoepe, salowa z prawie 30-letnim stażem pracy w tym zawodzie.

O problemach salowej ze słubicką lecznicą pisaliśmy już dwa razy. Przypomnijmy krótko. Anna Schope pracowała w szpitalu blisko 30 lat. W grudniu 2016 r. była jednym z inicjatorów referendum w sprawie odwołania rady słubickiego powiatu. Szpital podlega powiatowi i mimo że powody zwolnienia ( uzasadnione podejrzenie pracodawcy o rozpowszechnianiu informacji poufnych, wrażliwych itp.) były inne, to salowa twierdzi, że decyzja była czysto polityczna. - W czasie wolnym od pracy zbierałam podpisy pod referendum o odwołanie Rady Powiatu w Słubicach. Prezes szpitala jest powoływany przez starostę i podejrzewam, że zwolnienie miało na celu ukaranie mnie za referendum - mówi salowa. Odwołała się do sądu i sprawę wygrała. Miała wrócić do pracy. I wróciła, ale do Rzepina na stanowisko administracyjne. Cała akcja tak odbiła się na zdrowiu salowej, że lekarz stwierdził zespół depresyjno-lękowy. Pani Schoe-pe poszła na zwolnienie. Po dwóch miesiącach chciała wrócić do pracy, ale musiała przejść badania lekarskie. Słubicki lekarz medycyny pracy stwierdził, że salowa nie może pracować. Odwołała się więc do medycyny pracy w Gorzowie. Tam wydano orzeczenie, że nie ma przeciwwskazań do pracy. Jak twierdzi, poszła do szpitala i o tym powiedziała. Potem czekała na telefon. Gdy nie było, sama poszła do szpitala, ale nie dopuszczono jej do wykonywania obowiązków. Po paru dniach dostała zwolnienie dyscyplinarne. Powód? Nie stawiła się do pracy.

- Nie wiedziałam, ża mam iść do pracy, czekałam, żeby ktoś mi dał znać. Wystarczyła dobra wola pani prezes. Takiej woli być nie mogło, bo przecież to starosta kazał mnie zwolnić. Powiedział mi to Andrzej Bycka, radny powiatu i dyrektor szpitala - mówi.

A. Bycka temat sprowadza do krótkiego komentarza. - Widziałem panią Schoepe i słowo z nią zamieniłem, ale nie w takim świetle, jak to przedstawia - mówi Bycka.

Na ostatniej sesji radna Krystyna Skubisz poprosiła starostę o odpowiedź na pytanie, czy ma coś wspólnego ze zwolnieniem salowej. Odpowiedź pisemną dostała od sekretarza starostwa, który poinformował, że zatrudnianie i zwalnianie pracowników nie należy do zadań powiatu tylko szpitala. Poprosiliśmy starostę o komentarz w tej sprawie.

- Bzdura!. Nie znam tej pani. Nie zajmuję się salowymi. To jakaś krewna jednej z radnych. Zachowują się widać podobnie. Mówił mi już o tym radny Bycka, zapewniając, że ta pani zmyśla i kłamie - mówi starosta Jabłoński.

Prezes Szpitala Powiatowego w Słubicach Małgorzata Kra-sowska-Marczyk twierdzi, że to nic dziwnego, że zwalnia się osobę, która do pracy nie przychodzi.

- Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy na wniosek Pani Anny Schoepe stwierdził, że jest zdolna do pracy na stanowisku salowej. Pracownica nie poinformowała pracodawcy o zapadłym rozstrzygnięciu i mimo posiadania korzystnego dla niej zaświadczenia nie stawiła się w zakładzie pracy następnego dnia po badaniach ani w dniach kolejnych. Zgłosiła się po przeszło dwóch tygodniach, nieusprawiedliwiając w żaden sposób przeszło 14-dniowej nieobecności - mówi prezes szpitala. - Pracownik mając świadomość, że jest zdolny do pracy, powinien niezwłocznie się do niej zgłosić. Pani Schoepe tego nie zrobiła. Opis sprawy nagłaśniany w mediach społecznościowych mija się z prawdą, wypaczając obraz faktycznego przebiegu sprawy - dodaje.

Renata Hryniewicz

Moje działania reporterskie skupiają się na terenie powiatu słubickiego i sulęcińskiego. Szukam tu ludzi, miejsc, wydarzeń, o których warto pisać i je pokazywać. Szukam tematów, które niosą jakiś przekaz, pokazują ciekawe działania, ale także takich, w których poprzez nagłośnienie mogę pomóc rozwiązać problem. Zawsze staram się dociec prawdy wysłuchując różnych wariantów, jeśli chodzi o spór – wysłuchuję i opisuję obie strony. Staram się, żeby Czytelnik sam ocenił, po której stronie leży prawda. Można zgłosić mi każdy temat, każdy problem, każdą inicjatywę.
Jestem zawsze blisko ludzi i staram się spotykać z nimi osobiście, by ocenić sytuację, a w temacie ująć także emocje. Lubię pisać o ludziach i ich przeżyciach, pokazywać to, co w moim rejonie dzieje się dobrego, ale nie uciekam od spraw kontrowersyjnych, o czym nie raz przekonali się moi Czytelnicy.
Jestem optymistką i nigdy się nie załamuję. Wierzę, że zawsze jest jakieś wyjście. Lubię dobry żart i ludzi wesołych z pozytywną energią. Nie znoszę smutasów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.