Po złamaniu obojczyka Krzysztof Kasprzak wraca do składu Cash Broker Stali Gorzów. W rozmowie z dziennikarzami opowiada o leczeniu i rehabilitacji.
Jak się dziś pan czuje po majowym incydencie z Maciejem Janowskim w PGE Ekstralidze?
Miałem szybciej wrócić do jazdy, ale trwało to dłużej. Na początku wydawało się, że bark jest pęknięty. Później okazało się, że został złamany. Do tego były trzy odłamy. Złamałem go po raz czwarty, przez co teraz musiała być wstawiona blacha. Poza tym mam dziewięć śrub. W poniedziałek byłem na wizycie u doktora Przemysława Lubiatowskiego w Poznaniu. Plan był taki, by wrócić w następnym tygodniu do treningów, ale dostałem od niego pozwolenie, by wsiąść na motocykl. Od razu po tym poszedłem na motocross. Po dziesięciu minutach ścigania nie odczuwałem bólu i natychmiast zadzwoniłem do trenera Stanisława Chomskiego z prośbą o trening na „Jancarzu”. Jeździłem na nim we wtorek trzy godziny. Nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Może jedynie miałem lekkie spięcie mięśni, ale po ich rozciągnięciu było wszystko w porządku.Jestem gotowy wystartować w rozgrywkach i zrobić punkty dla Stali, od piątkowego starcia z MrGarden GKM_Grudziądz na stadionie im. Edwarda Jancarza.
Te śruby będą na stałe?
To jest zespolenie obojczyka. Docent proponuje, żebym tak to zostawił. Przy nie daj Boże kolejny wypadku, ten obojczyk mógłbym mieć rozwalony w mak. W razie czego, gdyby coś się stało, te śruby powinny wytrzymać. Ludzie żyją z czymś takim. Można to wyciągnąć, ale wydaję mi się, że lepiej tego nie ruszać, by mieć mocniejszy bark.
Odczuwasz głód jazdy?
Tak. Niemal trzy tygodnie siedziałem bez ruchu, bo chciałem, żeby kość zrosła się jak najlepiej. Przez ten okres cały czas miałem kontakt telefoniczny, czy z chłopakami, czy z trenerem. Kibicowałem im w każdej kolejce. Z drugiej strony nie chciałem zbyt wiele razy pokazywać się na stadionie, po to by nie odpowiadać na pytania, jak się czuję. Nie lubię takich sytuacji. W każdym razie doktor mówił, że po czterech tygodniach wygląda to bardzo dobrze. Jestem zadowolony z tego, że we wtorek na „Jancarzu” zrobiłem kilka kontr na motocyklu. W takich miejscach, gdzie była znacznie bardziej obciążona lewa strona. Prawie nie czułem bólu [Kasprzak trenował też w środę - dop. red.].
Jak oceniasz starty Stali od starcia z Betardem Spartą Wrocław?
Bardzo dobrze, bo wygrywaliśmy mecz za meczem, poza derbami. Cieszyłem się ze zwycięstw, ale i żałuję, że nie mogłem jechać, bo będąc w tej drużynie stać by mnie było na punkty. Za mną jest połowa sezonu...
Kiedy wrócisz do ligi angielskiej?
Rozmawiałem z moim klubem Poole Pirates. Pytałem się, czy mógłby najpierw nabrać pewności w Polsce, zanim wrócę na Wyspy. Z tego też względu, że tory w Anglii są bardziej wymagające od naszych. Jeśli wszystko będzie w porządku, to będę chciał wrócić w lipcu. Do tego czasu nasza liga, SEC i motocross.
Przed telewizorem było więcej nerwów niż na torze?
Nie, w fotelu było wygodniej i mnie było tego stresu, ale nie na tym to polega, bym ligę oglądał w telewizorze. Nie po to przepracowałem całą zimę. Dziękuję za zaufanie prezesowi Ireneuszowi Maciejowi Zmorze i trenerowi Chamskiemu, że wchodzę do składu z marszu.Przy okazji chciałbym podziękować kibicom. W trakcie tej przerwy dostawałem od nich dużo wiadomości, bym wrócił do składu. Jestem im bardzo wdzięczny, że dodawali mi otuchy.