Dziś pożegnamy Szambelana. Był symbolem naszej starówki

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Leszek Kalinowski

Dziś pożegnamy Szambelana. Był symbolem naszej starówki

Leszek Kalinowski

Zdzisław Piotrowski więcej już nie pomacha szablą, nie pokaże swojej kolejnej publikacji, w której wychwalać będzie Winny Gród. W wieku 80 lat odszedł na inną służbę, na inny deptak...

Kiedy odszedł red. Antoni Łusiak, w książce wspomnieniowej Zdzisław Piotrowski napisał: „ W opinii wielu obserwatorów stosunki czytelnika „Gazety Lubuskiej” Zdzisława Piotrowskiego z redaktorem działu miejskiego, Antonim Łusiakiem można było zakwalifikować do średniego stanu męskiej przyjaźni. Obaj kochamy Zieloną Górę i szanujemy jej mieszkańców. Świadomie użyłem określenia kochamy, bo ja ciągle żyję, a Antoni, hen z zaświatów, przypatruje się Zielonej Górze i przeżywa radości z pozytywnych działań, a smuci się z pechów czy niedoróbek”. Teraz pewnie przypatruje się miastu Szambelan. Tym tytułem określało go wielu zielonogórzan.

Zdzisław Piotrowski urodził się 14 kwietnia 1938 roku. Gdy miał 10 lat, przybył z rodzicami do Zielonej Góry. Często wspominał miasto pełne magnolii, ogródków, winnic. I pierwszą swoją szkołę, która znajdowała się w obecnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli.

Po maturze został kierownikiem klubu kultury „Zastal”. Potem pracował m.in. w: CPN-ie, Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego, Lumelu, Wojewódzkim Urzędzie Statystycznym, PTTK, Turyście, Spółdzielczość Pracy Rembud, Nafcie.

Żartował, że wie, co zrobić z bronią, bo był strażnikiem w Zastalu. Przez lata był stałym gościem naszej redakcji. I choć nie zawsze zgadzaliśmy się z jego pomysłami, nie sposób odmówić mu zaangażowania w sprawy miejskie.

- Pierwszy raz poznałem Zdzisława Piotrowskiego ponad 20 lat temu - przyznaje prezydent Janusz Kubicki. - Pracowałem wtedy w jednym z mediów lokalnych. Pomagałem mu w wydaniu jego publikacji. Potem często dyskutowaliśmy o mieście. I wydawało się, że Szambelan na deptaku będzie zawsze. Był barwną postacią...

Ewa Duma często wspominała go w kronikach miasta. Bo był wszędzie tam, gdzie się coś działo. Radny Andrzej Bocheński bliżej poznał Szambelana, gdy był marszałkiem, a los województwa stał pod znakiem zapytania. Bardzo angażował się w obronę naszego regionu.

- Brał udział w demonstracjach w Warszawie. W swoim kontuszu z czasów Jana III Sobieskiego i szalbą wzbudzał zainteresowanie wszystkich stacji telewizyjnych - opowiada też Andrzej Brachamński. - Miał wiele ciekawych pomysłów. Jeszcze za czasów Edwarda Mincera mówiłem, że przydałby się mu asystent z miasta, który pomógłby w ich realizacji. Bo tak to często nie doczekiwały się wykonania.

Zdaniem A. Brachmańskiego wadą Szambelana było to, że wszystko zbierał. Nie podobało się to jego otoczeniu.

- Należało mu w tym pomóc. Nie wyszło, co potwierdza słabość opieki społecznej - mówi radny Brachmański, który niemal każdego dnia spotykał Piotrowskiego pod szafą z książkami przy ratuszu. Wyciągał lektury, przynosił swoje.

Był bohaterem filmu „Nachbar” Andrzeja Fidyka, który opowiadał o życzliwej współpracy między Polakami i Niemcami. A Szambelan przyjaźnił się z niemiecką rodziną.

Teraz wyszedł z domu z torbami książek, które chciał oddać. Zasłabł. Zdążył je przekazać, ale już nie osobiście... Pogrzeb Zdzisława Piotrowskiego odbędzie się dziś, 2 lutego, o godzinie 13.10 na nowym cmentarzu przy ul. Wrocławskiej.

Leszek Kalinowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.