Einstein. Anegdoty z życia

Czytaj dalej
Redakcja

Einstein. Anegdoty z życia

Redakcja

Z czego będzie pan egzaminował studentów? - Pytania będą takie same jak w zeszłym roku. - Ale panie profesorze, to kompletnie bez sensu!

Z czego będzie pan egzaminował studentów? - Pytania będą takie same jak w zeszłym roku. - Ale panie profesorze, to kompletnie bez sensu! - Ależ skąd. Pytania będą nadal takie same, ale prawidłowe odpowiedzi już zupełnie inne - tak miał tłumaczyć Albert Einstein swe specyficzne podejście do egzaminowania studentów. Jak w wypadku większości anegdot o Einsteinie nie mamy tu stuprocentowej pewności, czy przytoczona historyjka jest prawdziwą relacją, czy może tylko apokryfem. Ale doskonale oddaje ona charakter Einsteina - jego ekscentryczne zachowanie i błyskotliwy język nadążały całkiem nieźle za umysłem uczonego. Zapewne właśnie dlatego część jego powiedzonek weszła do powszechnego użycia. Jak choćby odpowiedź na pytanie, jak może wyglądać trzecia wojna światowa. - Nie wiem. Z pewnością efektownie - zaczął Einstein, by za moment dorzucić, że niezależnie od charakteru trzeciej czwarta wojna światowa toczyć się będzie na maczugi.

Einstein i Marilyn Monroe

W różnych wersjach tej historii pojawiają się różne słynne aktorki. Sceneria jest za to zawsze taka sama - eleganckie party w Nowym Jorku. Przyjmijmy więc, że to rzeczywiście Marilyn Monroe rzuciła do Einsteina pytanie, czy wyobrażałby sobie ich wspólne dziecko. - Niech pan pomyśli, pański intelekt i moja uroda! - Tylko trochę gorzej, gdyby było na odwrót, prawda? - tak miał zgasić gwiazdę Einstein.

O ślepym i mleku

Tak - również na eleganckim party - miał odpowiedzieć Einstein na prośbę, by spróbował jakoś przybliżyć obecnym swą teorię, tylko bez matematyki: „Z przyjemnością, ale najpierw opowiem anegdotę. Zapytano kiedyś niewidomego, czy napiłby się mleka. Odpowiedział: »Wiem, co to znaczy napić się, ale nie rozumiem słowa mleko«. Zaczęli mu tłumaczyć, że mleko to jest taki biały płyn, ale niewidomy przerwał: »Wiem, co to jest płyn, ale nie rozumiem słowa biały«. Tłumaczyli: »Biały to kolor łabędzich piór«. Niewidomy: »Rozumiem słowo pióro, ale nie rozumiem słowa łabędź«. Tłumaczą: »Łabędź to jest ptak z cudownie wygiętą szyją«. Niewidomy: »Rozumiem ptak i szyja, ale nie rozumiem słowa wygięta«. Wzięli jego rękę i powiedzieli tak: »Teraz pana ręka jest prosta, a teraz jest wygięta«. Na co niewidomy: »Już wszystko rozumiem! Nie, dziękuję, nie chciałbym się napić mleka«”.

Okulary

Einstein często gubił okulary. Tym razem znów niezgrabnie poszukiwał ich wokół siebie, gdy w końcu podała mu je jakaś mała dziewczynka.

- Dziękuję ci, drogie dziecko. Jak się nazywasz?

- Klara Einstein, tatusiu.

Przyjaciel

Einstein spotkał na ulicy przyjaciela. Po wymianie uścisków i wylewnych powitaniach oraz kilkuminutowej rozmowie twórca teorii względności rzuca propozycję: - Niech pan przyjdzie do nas w czwartek na obiad. Będzie profesor XXX.

- Ależ XXX to przecież ja.

- Nic nie szkodzi, niech pan i tak przyjdzie.

Redakcja

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.