Ekspert: Możemy pozwać Rosjan za decyzję Gazpromu

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Blanka Aleksowska

Ekspert: Możemy pozwać Rosjan za decyzję Gazpromu

Blanka Aleksowska

- Ropa to jedyny surowiec, który pozostał Rosjanom w celu stosowania jakiegokolwiek szantażu surowcowego - wskazuje Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki i zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com. Jak podkreśla, mimo uderzenia Gazpromu, kryzys gazowy nam nie grozi.

Czy wobec wczorajszej, jednak dość niespodziewanej, decyzji Gazpromu jesteśmy zabezpieczeni pod kątem dostaw gazu? Biorąc pod uwagę także fakt, że Baltic Pipe będzie gotowy do użytku dopiero na jesień.

Tak, jesteśmy zabezpieczeni. Jeżeli chodzi o dostawy gazu do Polski, w tym momencie przebiegają one z różnych, nierosyjskich źródeł. Mamy działający gazoport w Świnoujściu, który odbiera gaz LNG na przykład ze Stanów Zjednoczonych czy z Kataru, mamy interkonektor na Litwę, czyli GIPL, który da nam dostęp do terminala w Kłajpedzie, a więc do kolejnych miliardów metrów sześciennych gazu nierosyjskiego mamy rewers na gazociągu jamalskim, którym możemy ściągać gaz z rynku niemieckiego. Mamy takie samo połączenie do Czech. Dysponujemy też zresztą własnym wydobyciem i dosyć dobrze zapełnionymi magazynami gazu - ten poziom zapełnienia sięga obecnie około 80 proc. całej pojemności, więc jesteśmy bezpieczni. Nie musimy polegać na gazie z Rosji, mamy inne źródła i inne możliwości.

Wczoraj Roman Giertych stwierdził na Twitterze, że magazyny mamy pełne tylko w 60 proc.

Trudno mi powiedzieć, skąd dokładnie pan mecenas sięgał po takie informacje. Wiem, że to jest dana, która odzwierciedlała stopień zapełnienia magazynów na marzec tego roku, wedle komunikatu z PGNiG. Ale właśnie, to było prawie 2 miesiące temu. Obecnie, według informacji przedstawionych zarówno przez spółkę Gas Storage Poland, jak i przez minister klimatu i środowiska Annę Moskwę, stopień zapełnienia naszych magazynów to jest prawie 80 proc. To jest bardzo dużo w stosunku do tego, w jakim okresie teraz jesteśmy - jesteśmy po sezonie grzewczym, a mimo to, polskie magazyny gazu są zapełnione. Możemy zatem spokojnie na tych zapasach polegać, a to przecież nie jest nasze wyłączne źródło. To jest jedno z kilku źródeł, więc nie ma powodów do obaw przed jakimś kryzysem gazowym.

Skoro jesteśmy bezpieczni i - według rządu - gotowi na surowcowe uniezależnienie się od Rosji, to dlaczego wcześniej sami nie podjęliśmy takiego kroku?

Polskę wiąże kontrakt jamalski, który zawiera między innymi klauzulę “take or pay”. Klauzula ta polega na tym, iż nawet w sytuacji, w której nie bralibyśmy gazu z Rosji, my - jako PGNiG - musielibyśmy za ten gaz płacić. Zapis ten nakłada obowiązek zapłaty nawet za gaz, który nie został odebrany. Wstrzymując zatem dostawy, nie naruszylibyśmy tego fundamentalnego założenia sankcji, jakim jest uderzenie ekonomiczne w stronę rosyjską, ale złamalibyśmy tę klauzulę, a wówczas Rosjanie mieliby podstawę prawną, by się z nami sądzić. Sytuacja byłaby niekorzystna dla nas, ale bez zmian dla Rosjan. Tymczasem teraz jest odwrotnie - to Polska ma pewną przestrzeń prawną do tego, żeby wystąpić ze skargą, na przykład do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, i żądać od Rosjan odszkodowania za te komplikacje, z którymi mamy teraz do czynienia w związku ze wstrzymaniem dostaw z kontraktu jamalskiego.

Na pewno będziemy mieli do czynienia ze wzrostem cen gazu. Jak wysokim? Jak długo będzie to trwało?

Tutaj musimy wziąć pod uwagę perspektywę do jesieni tego roku, bo wtedy rusza gazociąg Baltic Pipe, za pośrednictwem którego będziemy mogli odbierać dostawy gazu z Norwegii. To jest czynnik stabilizujący polski rynek, ale do tej pory - przez te najbliższe kilka miesięcy czy pół roku - będziemy jednak narażeni pewne cenowe turbulencje. Natomiast sytuacja na rynku gazu w Europie i w Polsce już i tak nie była wesoła. Paradoksalnie, ta sytuacja może okazać się w pewien sposób korzystna - te podwyżki nie będą tak wysokie, jak byłyby w przypadku wstrzymania dostaw na kanwie normalnych warunków ekonomicznych. Mimo to, trzeba się liczyć jednak z pewnymi podwyżkami. Odbiorcy indywidualni to grupa, która jest cały czas taryfowana, więc tutaj nie będzie rynkowego wzrostu, ten skok cen będzie musiał zostać zatwierdzony przez urząd regulacji energetyki. Jak to wszystko będzie wyglądało dokładnie, okaże się w ciągu najbliższych tygodni.

Czy możemy się spodziewać ze strony Rosji blokad kolejnych surowców i jakie by to miało skutki?

Rosjanie się rozpędzili, wstrzymują dostawy nie tylko do Polski, ale też do innych krajów, np. Bułgarii. Trudno powiedzieć, czy podobnie postąpią z innymi surowcami, Rosja jest nieprzewidywalna. Niemniej warto zauważyć, że decyzja Gazpromu o wstrzymaniu dostaw została podjęta w sytuacji, w której Polska i Niemcy porozumiały się już co do możliwych mechanizmów wzajemnego wsparcia w kwestii wstrzymania dostaw rosyjskiej ropy. Zatem Rosjanie, biorąc pod uwagę fakt, że wstrzymali dostawy gazu, a węgiel rosyjski już do Polski nie napływa ze względu na polskie embargo, mieliby spore problemy. A ropa to jedyny surowiec, którym mogą jeszcze próbować jakiegoś szantażu energetycznego.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Blanka Aleksowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.