Gang Olsena, czyli niewiarygodne wpadki rzezimieszków

Czytaj dalej
Patryk Drabek

Gang Olsena, czyli niewiarygodne wpadki rzezimieszków

Patryk Drabek

Pewnie każdy z nas kojarzy Gang Olsena, a więc filmową serię o przestępcach nieudacznikach. Życie samo pisze jednak nieprawdopodobne scenariusze, a my przejrzeliśmy kroniki policyjne z ostatnich 3 lat, by przedstawić te najbardziej absurdalne. Niektóre są tak zabawne, że policjanci do dziś się z nich śmieją.

Są takie historie, że opowiadając o nich, policjanci nie mogą powstrzymać się od śmiechu. Choć to nie były żarty, a przestępstwa, zaś bohaterowie tych opowieści często ucierpieli. Oto Gang Olsena z województwa śląskiego.

Są takie rejony, gdzie przedziwnych historii jest więcej niż w innych zakątkach województwa śląskiego. Na brak nietypowych zdarzeń nie mogą narzekać policjanci z powiatu będzińskiego. Tylko w ostatnim półroczu działo się tam tyle, że zastanawialiśmy się, czy tego materiału nie oprzeć na historiach wyłącznie z Komendy Powiatowej Policji w Będzinie. Przesada? Wystarczy przedstawić kilka historii, by Państwa przekonać.

Zacznijmy więc właśnie od Będzina, cofając się do początku marca tego roku. Pewien 22-latek postanowił podpalić samochód. Polewał auto benzyną, kiedy użył... zapalniczki. Doszło do eksplozji. Zdarzenie nagrała jedna z kamer monitoringu. Mężczyzna przeżył. Uciekł, a po drodze zdjął palące się ubranie. Poparzony zgłosił się do szpitala, ale gdy policjanci trafili na jego trop, to tłumaczył im, że dokładał do pieca i „mu buchnęło”. Mundurowi nie uwierzyli.

Z miłością nie ma żartów

W naszym materiale nie mogło zabraknąć również 30-latka z Siewierza. Mężczyzna zakończył kilkuletni związek i nie mógł pogodzić się z tym, że jego miłość wybrała innego. W lutym tego roku wpadł zatem na pomysł, że podrzuci rywalowi narkotyki. Nie mógł ich jednak wrzucić do jego samochodu, ponieważ był zamknięty. Dlatego wymyślił, że zostawi je na podszybiu. Później zadzwonił na policję i chyba nie miał świadomości, że rozmowa jest nagrywana. Funkcjonariusze, po nitce do kłębka, ustalili, że mężczyzna może mieć związek ze sprawą. Jego głos został rozpoznany na nagraniu zgłoszenia.

Mało przykładów z powiatu będzińskiego? To teraz Sławków. W lutym tego roku 40-latka zgubiła kartę bankomatową. Znalazła ją 26-letnia kobieta i stwierdziła, że wykorzysta pieniądze, które znajdują się na koncie. Wydawało jej się, że skoro jest sprzedawcą w jednym ze sklepów w Sławkowie, to będzie mogła bezkarnie płacić za swoje zakupy. Od chwili, gdy znalazła kartę, aż do momentu, gdy 40-letnia kobieta ją zastrzegła, przeprowadzono aż 8 różnych transakcji. Płacono głównie za alkohol i słodycze. Policjanci pojechali do sklepu, w którym płacono zgubioną kartą. Porównali terminy płatności z nagraniami z monitoringu i okazało się, że kilka transakcji przeprowadzono, gdy w sklepie... nie było klientów. 26-latka przyznała się do kradzieży i złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze.

We wrześniu 2018 roku 21-letni mieszkaniec Sosnowca chciał zemścić się na byłej dziewczynie i kilka razy porysował jej auto. Kobieta zgłosiła się na policję. Kryminalni z będzińskiej komendy, kilka minut po północy, zaparkowali nieoznakowany radiowóz obok jej skody. Wkrótce przy aucie zjawił się także 21-latek. Oparł się o policyjny samochód i znów próbował zniszczyć auto. Jak łatwo się domyślić, tym razem mu się nie udało.

Na mapie przestępczych absurdów jest także Chorzów, gdzie znajduje się opuszczona placówka Tesco. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że „kręcą się tam jacyś dziwni ludzie”. Na miejsce pojechał policyjny patrol, ale mężczyźni uciekli. Okazało się, że demontowali urządzenia chłodnicze. Znalezienie sprawców nie było trudne, gdy okazało się, że jeden z nich zostawił tam plecak, w którym był m.in. portfel z dokumentami.

W grudniu 2016 roku w Bytomiu policjanci zatrzymali 19-letniego włamywacza, który wyważył drzwi do mieszkania przy ulicy Murarskiej, a potem... zasnął. Mężczyzna miał we krwi prawie 3 promile alkoholu. Gdy już się obudził, miał zaplanowane spotkanie z prokuratorem.

Damskie rajstopy na głowach
Nietypowych zdarzeń nie brakowało także w Katowicach. W lutym 2017 roku 27-letnia kobieta i 25-letni mężczyzna postanowili napaść na sklep, gdy w domu skończył im się alkohol. O pomoc poprosili kolegę, który miał stać na czatach. Do sklepu przy ulicy Korfantego złodzieje weszli z damskimi rajstopami naciągniętymi na głowy i zażądali wydania dwóch butelek wódki. Gdy ekspedientka odmówiła, 25-latek wyciągnął nóż, zaczął jej grozić i sam zabrał alkohol.

- Sprawcy nie spodziewali się, że na zapleczu będzie właścicielka razem z mężem. Słyszeli, co się dzieje, podeszli do złodziei i odebrali im łup - mówią policjanci. 27-latka zaatakowała właścicielkę pałką, jednak od razu zorientowała się, że została w sklepie sama, a jej kompan uciekł. Też rzuciła się do ucieczki, ale złapał ją właściciel sklepu, a następnie przekazał interweniującym policjantom. Wkrótce mundurowi zatrzymali dwóch pozostałych sprawców rozboju.

Funkcjonariusze oddziału prewencji policji zatrzymali natomiast kierowcę forda mondeo, który jechał bez dokumentów, a potem... Gdyby nie oficjalny policyjny komunikat, to nie uwierzylibyśmy, że to wydarzyło się naprawdę. A było tak: luty 2018 roku, policjanci z OPP zatrzymują do kontroli forda mondeo. Okazuje się, że kierowca nie ma przy sobie prawa jazdy oraz dowodu rejestracyjnego. Dzwoni więc do kolegi, by ten przywiózł mu dokumenty.

Pasażer auta zachowywał się jednak bardzo nerwowo i policjanci postanowili sprawdzić dlaczego. Powód? 5 woreczków z ponad 10 gramami amfetaminy. Pasażer forda został zatrzymany. W międzyczasie na miejsce przyjechał kolega kierowcy, który przywiózł ze sobą dowód rejestracyjny pojazdu. Funkcjonariusze wylegitymowali go i okazało się, że jest poszukiwany listem gończym przez Wojskowy Sąd Garnizonowy w Szczecinie. W związku z tym jego też zatrzymano. Koniec niecodziennej historii? Nic z tych rzeczy. Już w Komisariacie II Policji w Katowicach wykonywano dalsze czynności i nagle do budynku wpadł brat mężczyzny zatrzymanego za posiadanie narkotyków. Stwierdził, że amfetamina należy do niego i to on przekazał ją zatrzymanemu, by ten „jedynie przewiózł ją we wskazane miejsce”. Mężczyzna też został zatrzymany.

Zajechał drogę... policjantom

To na koniec Zabrze i kwiecień 2016 roku. Na ulicy Stalmacha kierowca forda mondeo zajechał drogę osobówce. Zabrzanin wyszedł z auta i gdy podszedł do pojazdu, wyciągnął przedmiot przypominający broń. Chciał pouczyć kierowcę, jak jeździ się po zabrzańskich drogach. Okazało się, że 35-latek ma do czynienia z nieumundurowanymi policjantami. Mężczyzna próbował uciekać, ale został obezwładniony i trafił do policyjnego aresztu. Kryminalni zabezpieczyli rewolwer na amunicję hukową oraz prawie 200 nabojów, które znajdowały się w aucie 35-latka.

Patryk Drabek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.