Gdy Poznań przestał chodzić na piechotę. Historia komunikacji miejskiej w Poznaniu

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Monika Kaczyńska

Gdy Poznań przestał chodzić na piechotę. Historia komunikacji miejskiej w Poznaniu

Monika Kaczyńska

29 marca 1970 roku zlikwidowano w Poznaniu ostatnią linię trolejbusową - nr 103. Dziś trudno sobie wyobrazić Poznań bez charakterystycznych zielonych tramwajów i autobusów. Jednak jeszcze na początku XX wieku Poznań, a właściwie Posen - miasto twierdza, pod zaborem pruskim chodził na piechotę.

W sumie dziwić się trudno, bo miasto jak na dzisiejsze warunki było maleńkie. Obejmowało Stary Rynek i przylegające do niego ulice, granica biegła z jednej strony tuż za placem Wilhelmowskim (dziś Wolności), ulicą Solną, tuż za Chwaliszewem rozciągały się pola uprawne.

Zaczęło się od dworca

Rewolucję komunikacyjną w Poznaniu spowodowała budowa linii kolejowej i pierwszego dworca. Nastąpiło to w1848 roku, a dworzec usytuowano ładny kawałek za miastem - we wsi Jeżyce, gdzie obecnie mieści się Stare Zoo.

Wtedy komunikację z dworcem, a także z samą wsią, zapewniały prywatne omnibusy. O regularnej linii tramwajowej zaczęto myśleć po przebudowie linii kolejowej, gdy dworzec znalazł się w obecnym miejscu.

Gdy Poznań przestał chodzić na piechotę. Historia komunikacji miejskiej w Poznaniu
archiwum

31 lipca 1880 roku zaczęła kursować pierwsza regularna linia tramwaju konnego z dworca na Stary Rynek. Później przedłużono ją do Chwaliszewa oraz Ostrowa Tumskiego. Później tramwaje konne jeździły także drugą trasą wiodącą z Jeżyc do Bramy Wildeckiej.

Już wtedy jednak komunikacja miejska była deficytowa. Spółka, która miała koncesję na ruch tramwajowy w mieście, ratowała swój budżet usługami spedycyjnymi, a nawet wywozem fekaliów.

Szybko zaczęły się przymiarki do elektryfikacji linii tramwajowych. To stało się faktem w 1898 roku. Wtedy ruszyły pierwsze tramwaje elektryczne. Sieć bardzo szybko się rozrastała, a praktycznie wszystkie linie tramwajowe wiodły... na wieś. Łączyły centrum miasta z Jeżycami, Łazarzem, Wildą i Górczynem, które zostały włączone w granice Poznania kilka lat później.

Pod koniec 1925 roku po Poznaniu zaczynają jeździć też autobusy miejskie, a w 1930 roku rusza pierwszy w Polsce trolejbus. Do wybuchu II wojny światowej linia trolejbusowa łącząca Śródkę z ul. Główną pozostaje jedyną w kraju.

Poznań generalnie nie stronił od innowacyjnych rozwiązań. W czasie PeWuKi kursowały specjalnie przystosowane do przewozu pasażerów wózki akumulatorowe - przodkowie dzisiejszych meleksów.

Komunikacja miejska powraca

W czasie II wojny światowej wykorzystywano do komunikacji Wartę. I była to jedna z nielicznych udanych prób w tym zakresie.

Walki o wyzwolenie Poznania niemal całkowicie zniszczyły elektryczną sieć tramwajową i trolejbusową. Ofiarą walk padły też tory. Mimo to już dziewięć dni po wyzwoleniu poznaniacy mogli na powrót korzystać z komunikacji miejskiej. W niedzielę, 4 marca 1945 roku ruszył pierwszy tramwaj. Jeszcze w 1945 roku ponownie zaczęły kursować autobusy miejskie, w 1946 na ulice powróciły trolejbusy.

Pierwszą linią trolejbusową, która rozpoczęła kursy (1 marca 1946), była łącząca Ogród Botaniczny ze Smochowicami.

Kolejne linie biegły z ulicy Mostowej na osiedle Warszawskie (później do Antoninka) i Zawady, z Garbar na Naramowice i ulicę Umultowską. Z dworca Poznań Garbary na Wilczak.

W przeciwieństwie do sieci tramwajowej - trolejbusowa w żadnym momencie nie stanowiła zwartej całości. Trolejbusy więc z miejsca na miejsce holowały pojazdy pogotowia technicznego.

Gdy Poznań przestał chodzić na piechotę. Historia komunikacji miejskiej w Poznaniu
archiwum

Zimą 1952 roku Poznań zelektryzowała informacja o katastrofie z udziałem trolejbusu, który w niedzielny poranek 3 lutego wpadł w poślizg i spadł do rzeki z oblodzonego, drewnianego wówczas mostu Cybińskiego, do rzeki. Około 20 osób zostało rannych, trzy zginęły na miejscu, kolejne trzy zmarły w szpitalu.

- Byłem wtedy dzieckiem - wspomina Marcin Borowski.

- Do mamy przybiegła sąsiadka, której mąż chyba pracował w MPK i w tajemnicy opowiedziała o strasznej katastrofie trolejbusu. Oczywiście informacja szybko rozeszła się po rodzinie i znajomych

.

Przekazywana z ust do ust informacja szybko obiegła miasto, choć władze za wszelką cenę starały się sprawę wyciszyć. W poniedziałkowych gazetach nie znalazły się żadne informacje o wypadku. Dzień później sprawę skwitowano krótkimi notatkami. Winą próbowano obciążyć kierowcę, który przeżył wypadek. Jednak nie sposób było udowodnić mu jakichkolwiek zaniedbań. Mimo to po wyjściu ze szpitala musiał zmienić pracę. Trafił też do więzienia - skazany za „lżenie grup etnicznych”. Jak dokładnie lżył, nie wiadomo, bo akta sprawy zostały zniszczone prawdopodobnie w czasie odwilży w 1956 roku.

Gdy Poznań przestał chodzić na piechotę. Historia komunikacji miejskiej w Poznaniu
archiwum

Same władze zaś do trolejbusów się zniechęciły. Praktycznie nie inwestowano już w ich sieć, a od połowy lat 50. XX wieku stopniowo zastępowano „trajtki” tramwajami bądź autobusami.

Pierwszy, po wybudowaniu linii tramwajowej, zniknął trolejbus jeżdżący na Wilczak. Za nim poszły kolejne. Najdłużej przetrwało połączenie trolejbusowe Ogrodów ze Smochowicami. Ostatni kurs odbył się w niedzielę, 29 marca 1970 roku. Od poniedziałku na tej trasie zaczęły kursować autobusy.

Od czasu do czasu w Poznaniu pojawiają się pomysły, by przywrócić komunikację trolejbusową. Ostatnio na taki pomysł wpadli miejscy urzędnicy w 2014 roku. Chcieli oni trolejbusem zastąpić planowany tramwaj na Naramowice. Spotkali się z ostrą krytyką. Pewnie więc „trajtki” pozostaną w stolicy Wielkopolski sentymentalnym wspomnieniem.

Monika Kaczyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.