Gorzów: Robert Piotrowski napisał książkę o... łaźni miejskiej [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Gorzów: Robert Piotrowski napisał książkę o... łaźni miejskiej [ZDJĘCIA]

Tomasz Rusek

- W momencie budowy łaźnia była projektem niesamowitym - mówi regionalista i historyk Robert Piotrowski. Dziś premiera jego książki o słynnym basenie.

Pierwsze wspomnienie o łaźni?
Rok 1981. Podstawówka. Nauka pływania. Moja mama liczyła, że może będzie ze mnie zawodnik. Pływać się nauczyłem, ale zawodnik był ze mnie żaden (śmiech). Chociaż... Jest jeszcze wcześniejsze wspomnienie, niemal mgnienie: byłem w łaźni z mamą po przejazdówkę.

Po przejazdówkę?!
Tak. To był przecież komunalny budynek, więc miasto instalowało tam różne przedsięwzięcia. Przez jakiś czas była też i kasa z biletami miesięcznymi.

I po tym wstępie przechodzę do rzeczy: właśnie napisałeś książkę o łaźni miejskiej. W poniedziałek o 18.00 w klubie MagnetOffOn jest jej promocja. Czemu akurat monografia łaźni?
Bo jest ładna i jedyna.

Jedyna?
Kościołów mamy wiele. Kamienic też. Willi również. Mury obronne są co prawda pojedyncze, ale inne miasta też je mają (uśmiech). A łaźnia jest jedna. Wyjątkowa. Wybitna. W momencie, gdy była budowana, była przedsięwzięciem niesamowitym. Dodatkowo jest to przecież dar człowieka, przedsiębiorcy Maxa Bahra, dla ludzi. Osobno niezwykłą kwestią jest jej projekt. Piękny, dopracowany, nowatorski. Jej elewacja i te kafle do dziś zachwycają. Gdy oprowadzałem po mieście młodych architektów lub inne wycieczki, przystanek przy łaźni był zawsze momentem szczerych zachwytów. Do dziś wrażenie robi zmyślny plan budynku. Przecież nawet dziś świetnie się broni swoją funkcjonalnością. A budynek łaźni zgodnie i bez kłopotu mieści wiele firm, pomieszczeń, sal, są tu też przecież mieszkania prywatne, a główna część, z dawną niecką basenu, to siedziba klubu tenisa stołowego.

Przed łaźnią staje dziś Max Bahr, dzięki któremu łaźnię zbudowano. Co by sobie myślał?
Cóż... Chyba byłby dumny. Budynek stoi, pomimo zaniedbania nieźle się prezentuje, ciągle są tu funkcje sportowe, choć zamiast basenu gra się w tenisa stołowego. Na pewno byłby zdziwiony, że dziś to polski obiekt i korzystają z niego Polacy. Przecież Niemcom służył tylko kilkanaście lat. Sądzę też, że byłby szczęśliwy, że jego dzieło ciągle jest przydatne.

Czy dziś bogaczy i przedsiębiorców byłoby stać na taki gest?
Chcę wierzyć, że tak! (uśmiech).

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.