Hałas nie daje nam żyć

Czytaj dalej
Fot. Anna Rimke
Jarosław Miłkowski

Hałas nie daje nam żyć

Jarosław Miłkowski

Pod oknami mieszkańców hałasuje elektrociepłownia na biomasę. - Hałas jest taki, że już nawet psy i koty stąd pouciekały - mówią ludzie.

- A jeszcze niedawno mogliśmy żurawie na polach, tu, obok! - denerwuje się Edward Nowak ze Stanowic. To mała wieś między Bogdańcem a Lubnem. Mieszka tu około 300 osób. Wokół miejscowości jest pięknie i z oddali wydaje się wręcz błogo. Po dojechaniu do stojącego tu bloku, tuż obok placu zabaw, przestaje być jednak przyjemnie. Czuć dziwny zapach, porównywalny do tego, jaki wydziela się przy spalaniu śmieci. Jest też hałas. Głośny, jednostajny, dochodzi z wielkiej hali z trzema jakby kominami. To elektrociepłownia na biomasę. Powstała w miejscu, gdzie przed wielu laty były obory Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Stoi może ze 100 m od najbliższych domów.

Co wyrosło pod oknem

- Nikt nas nie powiadomił, co tu ma być. Kiedy budowali tę halę, słyszeliśmy, że na brykieciarnię - opowiadają nam mieszkańcy. Na spotkanie z dziennikarzem „GL” przyszedł spory tłum. Najwięcej z bloku, który stoi najbliżej elektrociepłowni.
- W pokojach z tej strony nie da się spać przez ten hałas. Wszyscy się przeprowadziliśmy na drugą stronę - tłumaczą ludzie, pokazując swój blok. - Mamy zamurować okna, żeby tu żyć?! - złości się pani Ewa.

Dziennikarz przyjeżdża i szum się zmniejsza

Hałas przeszkadza nie tylko mieszkańcom bloku, ale także tym, którzy żyją kilkaset metrów od elektrociepłowni. - Ja mieszkam za kościołem, a też słychać tę fabrykę - mówi pan Waldemar.
- Mam sypialnię na piętrze. O spaniu nie mam mowy - słyszymy z kolei od pani Basi, która mieszka za ogródkami działkowymi po drugiej stronie wsi.

W sprawie uciążliwości elektrociepłowni mieszkańcy poskarżyli się Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska . - Nawet już był ktoś robić te pomiary około 23.00. Tylko, że akurat był jedynie szum, jakby firma była uprzedzona, że będzie kontrola hałasu - mówi Tomasz Cieśla, kolejny z mieszkańców Stanowic.

O różnicy w natężeniu hałasu dochodzącym z elektrociepłowni przekonał się też nasz dziennikarz. Kiedy przyjechał po południu na spotkanie z mieszkańcami, hałas był taki, że mocno trzeba było się skupiać, żeby dosłyszeć, co mówią. Po kilkunastu minutach kręcenia się wokół elektrociepłowni, na placu pojawił się jeden z pracowników i znikł. Po chwili hałas zelżał i z zakładu dobiegał „tylko” jednostajny szum...

Zapraszamy na wczasy

Mieszkańcy wiedzą, iż takie przetwórnie są potrzebne. - Ale powinny być budowane w rozsądnej odległości od domostw - mówią. Zastanawiają się też, dlaczego wójt Bogdańca Krystyna Pławska zgodziła się na taką lokalizację. - Jeśli pani wójt nie widzi problemu, to my ją zapraszamy do nas na wczasy. Pobyt z wyżywieniem za darmo. Zobaczymy, jak się będzie czuła - proponują.

- Na tę inwestycję zgodziłam się pod warunkiem wykonania dodatkowej drogi do elektrociepłowni oraz aby ożywić gospodarczo tę miejscowość. Poza tym specjaliści wykazali, że elektrociepłownia nie będzie miała negatywnego wpływu na środowisko - mówi wójt Pławska. Zaznacza przy tym, że w sprawie inwestycji mieszkańcy nie zgłaszali wcześniej uwag. A była o niej mowa na spotkaniach wiejskich.

- Spotkanie odbyło się jedno. Zrobione na szybko - kontuje tymczasem Tomasz Cieśla, mieszkaniec bloku.
Pomiary hałasu i stężenia pyłu robione są do 13 maja. Dlaczego trwają tak długo? - Trzeba je zrobić w różnych warunkach atmosferycznych - odpowiada Maria Staroń, kierownik działu inspekcji w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska. Dziś nie jest w stanie określić, czy hałas z elektrociepłowni przekracza 55 dB w dzień i 45 dB w nocy, a takie są normy.

Chcemy to wyciszyć

- Nie chcemy być uciążliwi dla mieszkańców - mówi „GL” Marek Wróblewski, prezes Bioenergy Farm w Stanowicach. Firma planuje obudować obiekt, aby ograniczyć hałas dobiegający do mieszkańców.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.