Halo! Halo! To tylko ja, oszust...

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Jarosław Miłkowski

Halo! Halo! To tylko ja, oszust...

Jarosław Miłkowski

Lubuszanie mówią, że są naciągani na „przedłużanie” umów telefonicznych. Czy oszuści będą wkrótce wyłudzać także PESEL?

- Chciałem przestrzec innych Czytelników. Niech uważają na to, co podpisują i dokładnie przyglądają się każdej kartce, którą podpisują - mówił nam w czwartek nasz Czytelnik, pan Roman z okolic Żagania (nazwisko do wiadomości redakcji). Dzień wcześniej przeczytał nasz artykuł „Uwaga! Znów atakują nas telefoniczni naciągacze...”. Napisaliśmy w nim, że Polska Grupa Telekomunikacyjna, która ma usługę Telefonia Polska Razem, wykorzystuje jej podobieństwo nazwy do nieistniejącej Telekomunikacji Polskiej i naciąga konsumentów na podpisywanie umów.

Opieka przez telefon

- W maju czas temu zadzwoniła do mnie przedstawicielka tej firmy. Wiedziała, jak się nazywam, gdzie mieszkam, że mam telefon stacjonarny oraz internet i zaproponowała „przedłużenie tej firmy”. Ponieważ myślałem, że to Orange (następca TP S.A.), zgodziłem się. Później przyjechał kurier i podpisałem umowę. Po kilkunastu dniach coś mi jednak nie grało i zorientowałem się, że to ta Telefonia Razem, a nie Orange. Ponieważ nie minęło 14 dni, udało się umowę rozwiązać - opowiada Czytelnik. - Po jakimś czasie przyszedł jednak kwit na kwotę 10 zł od „teleopieki”. Okazało się, że umowę z nimi podpisałem „przez przypadek”, bo była ona wśród kart umowy z Razem. Zadzwoniłem do tej „teleopieki”, by zerwać umowę, ale usłyszałem, że mam najpierw zapłacić 390 zł. Ja tych pieniędzy nie wyślę. Wyślę za to pisemne wypowiedzenie - zapowiada pan Roman.

Okazało się, że umowę z nimi podpisałem „przez przypadek”, bo była ona wśród kart umowy z Razem

Wpis do ewidencji

Naciąganie przez Polską Grupę Telekomunikacyjną to kolejna próba sięgnięcia w podstępny sposób do naszych kieszeni. Dwa miesiące temu opisywaliśmy o pismach, które Centralna Ewidencji o Działalności Gospodarczej i Firm (prywatna firma) wysyłała do przedsiębiorców. Wzywała ich do zapłaty za wpis do swojej (!) ewidencji, która - jak mówił nam Tomasz Gierczak, miejski rzecznik praw konsumentów w Gorzowie - jest „psu na budę”. Z kolei wiosną Gierczak zajmował się naciąganiem klientów przez Polskie Centrum Telemedyczne, które robiło to w podobny sposób, jak opisuje pan Roman z okolic Żagania.

A to jeszcze nie wszystkie oszustwa. Starsze (w większości) osoby cały czas dają się nabrać na oszustwo „na wnuczka”, które teraz przybrało postać oszustwa „na policjanta”. Pojawia się też podstępne wyłudzanie danych. W związku z tym, że weszła w życie ustawa nakazująca rejestrować tzw. startery do telefonów, w Polsce coraz częściej słychać o „operatorach” sieci komórkowych, którzy proszą telefonicznie o podanie numeru PESEL. - W Lubuskiem jeszcze takich zgłoszeń nie mamy, ale jeśli ktoś już takie połączenie odebrał, prosimy, by dał nam znać. Dobrze też, by zapisać numer telefonu, z którego to połączenie było wykonywane. Na pewno przyda się to w namierzeniu naciągaczy - mówi Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

A jak sobie radzić, gdy zetkniemy się z naciągaczami? Gierczak daje Czytelnikom kilka rad: - Odmawiajmy podpisywania umowy w domu. Nie wierzmy w niskie abonamenty. Prośmy o przesłanie wzoru umowy mejlem. Nie reagujmy na wezwania do zapłaty wysyłane przez naciągaczy - wylicza rzecznik konsumentów.

Odmawiajmy podpisywania umowy w domu. Nie wierzmy w niskie abonamenty

Jak poznać fałszywkę?

Gierczak daje też rady, jak rozpoznać, że pismo nie jest urzędowe, a wysłane przez naciągaczy: - Przeważnie nie ma na nim pieczątki, a jeśli nawet ona jest, to nie ma pod nią podpisu konkretnej osoby z imienia i nazwiska oraz funkcji. Jeśli w piśmie nie ma też żadnego numeru telefonu, to na pewno będzie robota naciągaczy. Urzędy w swoich pismach podają przecież wiele danych, które ułatwiają kontakt odbiorcy pisma - tłumaczył nam niedawno Gierczak.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.