Irek Dudek: Jarosław Kaczyński szanuje Ślązaków, którzy są dumni z Polski

Czytaj dalej
Marcin Zasada

Irek Dudek: Jarosław Kaczyński szanuje Ślązaków, którzy są dumni z Polski

Marcin Zasada

Dziś nie o muzyce. Bo Irek Dudek, organizator Rawy Blues, to też baczny obserwator sceny politycznej.

Dziś nie o muzyce, dobrze?
Dobrze. Ale od razu mówię, że nie jestem fachowcem od polityki.

Więc a propos: był pan już w kinie na filmie „Smoleńsk”?
Jeszcze nie. Ale jego producentem jest mój świetny kolega, Lucek Siwczyk. On, w duecie z reżyserem Antonim Krauzem, który z całą pewnością bałaganu by nie zrobił, gwarantują, że to powinien być dobry film.

Krauze mówił, że wiarygodna będzie dla niego opinia normalnych widzów, patrzących na film, a nie politykę, która za nim stoi. Czego by pan oczekiwał od „Smoleńska” na moim miejscu?
Rzetelnego spojrzenia na sprawę katastrofy. Takiego, które wzbudziłoby pytanie o to, co naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010. Bo oczywistość, którą nam od tego dnia serwowano, jest podważalna. Naszym obowiązkiem powinno być dążenie do prawdy.

A w jaką prawdę o Smoleńsku pan wierzy?
Na razie prawda o Smoleńsku nie została nam objawiona.

Według recenzentów, film sugeruje, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Pan podziela tę hipotezę?
Nie jestem fachowcem od lotnictwa. Ale jako obywatel mam prawo mieć wątpliwości i pytania, które w związku z tą katastrofą muszą zostać wyjaśnione.

Przeczytaj komentarz Sławomira Cichego, szefa działu wydarzenia "Dziennika Zachodniego": Artyści też mają prawo do manifestowania swoich poglądów politycznych. Na Zachodzie nikogo to nie oburza ani nie dziwi

Czy w Polsce mamy do czynienia ze wściekłym atakiem na film „Smoleńsk”, jak napisał jeden z tygodników sympatyzujących z PiS?
Faktem jest, że wiele recenzji tego filmu powstało jeszcze zanim trafił on do kin. A przecież jest uznany reżyser, który podpisał się pod tym dziełem i zasługuje on, by dyskutować o jego dziele, a nie gardzić bez obejrzenia, co dokładnie nakręcił. Moja refleksja: kiedy mieszkałem w Holandii, myślałem sobie, że jestem Europejczykiem, że jestem w stanie wiele nauczyć się od Holendrów… Ale dopiero kiedy zacząłem śpiewać po polsku Symphonic Blues, zostałem zauważony, dostałem zaproszenia na największe festiwale. Po narodzinach naszych córek, powiedziałem żonie: „Wracamy do Polski, bo jesteśmy Polakami”. Chciałbym, by każdy w Polsce najpierw sięgnął do swoich źródeł i zapytał sam siebie, jakim jest Polakiem, czy chce być Polakiem, czy woli być Europejczykiem-bezpaństwowcem. Ja uważam, że ludzie w Polsce powinni być Polakami, oczywiście mieszkającymi w Europie.

Czy recenzja filmowego krytyka, który wylicza, dlaczego to słaby film, to jest opinia czy atak?
Jeśli ktoś jest politycznie nastawiony do tego filmu, to trudno dyskutować z taką opinią. Wolałbym, żeby na „Smoleńsk” patrzono jak na dzieło sztuki, bez polityki.

A gdy dla odmiany patrzy pan na polską politykę, to rozumie pan, dlaczego niemal rok temu PiS bezapelacyjnie wygrał w Polsce wybory parlamentarne i prezydenckie?
Jeszcze kilka lat temu była taka moda, że Polacy zachłysnęli się europejskością. Mówiłem wtedy: „Jesteś Europejczykiem? To pokaż mi swój paszport. Co tam jest napisane?”.

Na górze: „Unia Europejska”.
W tej właśnie Europie bardzo wielu się zagubiło - szukając większych pieniędzy, szukając atrakcji, szukając szczęścia. A PiS wygrał na tym, że w końcu podkreślił ważność Polski, naszej historii, naszego języka i tradycji. Ludziom tego brakowało.

A co poza tym, że Polska jest ważna w Polsce?
Nie tylko w Polsce! Klaustrofobiczne myślenie, że najlepiej się odgrodzić przede wszystkim na zewnątrz też nie jest dobre. Polska powinna być przede wszystkim ważna na arenie międzynarodowej.

I po roku rządzenia PiS może pan powiedzieć, że to była dobra zmiana?
Prosta rzecz: 500+. Udało się? Teraz słyszę o kolejnym programie dla ludzi, którzy zaczynają dorosłe życie: „Mieszkanie Plus”. Mówi się o tym, by lepiej spiąć studia z rynkiem pracy. Też dobry pomysł. Dlaczego wcześniej tak się nie dało? Dlaczego przez 25 lat kolejne rządy nie były w stanie zrealizować żadnej obietnicy dla Polaków? Kierunek, który dziś pokazał PiS, to jest właśnie dobra zmiana.

A czy dobre są także przykłady rzeszy działaczy, których rządząca partia umieszcza w spółkach skarbu państwa? Słyszał pan pewnie o Bartłomieju Misiewiczu.
Słyszałem, że ma 10 lat doświadczenia.

Przede wszystkim ma 26 lat, nie zdążył nawet zdobyć wyższego wykształcenia, ale dostał order od szefa MON i miejsce w radach nadzorczych m.in. Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Ja też nie mam studiów, a jak przychodzili do mnie muzycy, to pytali, dlaczego ze swoją wiedzą nie wykładam na akademii. Jeśli ktoś pojął coś, w co jest zaangażowany, dyplom nie jest mu do niczego potrzebny.

Ciekawa teoria.
Proszę pana, Lech Wałęsa ma zawodówkę. Aleksander Kwaśniewski skończył tylko liceum. A zostali prezydentami. Ja wierzę w ludzi, którzy zatrudnili Misiewicza i w system, który umożliwił mu awans. Pojawiły się wątpliwości, Misiewicz został zawieszony. A jeśli ludzie, którzy mu zaufali, się pomylili, jestem pewien, że to wyjaśnią.

A zastanawiał się pan, co ma z tego, że nominaci poprzedniej partii na państwowych posadach są zastępowani przez ludzi z kolejnego rozdania?
Przez 8 lat widziałem, jak średnia klasa w Polsce biedniała, szpitale stawały się niewydolne, uczelnie produkowały bezrobotnych absolwentów, a ludzie musieli szukać zatrudnienia za granicą. Ci wszyscy nominowani, o których pan mówi, byli częścią tego chorego systemu. Zmiany w tym systemie, czasem do samego dołu, były i są konieczne.

I jak starych działaczy na państwowych posadach zastąpią nowi, to kraj zacznie działać jak należy?
Ja nie mówię, że tak będzie. Mówię, że trzeba zmieniać, by było to możliwe. Wspomniał pan o ministerstwie obrony. Mnie na przykład spodobało się stwierdzenie ministra Macierewicza, że nikt nie będzie Polsce mówił, gdzie i z kim ma podpisywać kontrakty zbrojeniowe. Ta niezależność jest nam potrzebna. I odpowiedzialność. Państwo działa dobrze, jeśli politycy odpowiadają za swoje posunięcia. Do tego stopnia, że jeśli łamią prawo, powinni lądować w więzieniu.

Czy dla Śląska zwycięstwo PiS to też była dobra zmiana?
Nie zauważam złych zmian.

A myśli pan, że Jarosław Kaczyński lubi Ślązaków?
Myślę, że tak. Ale skoro pan pyta o Ślązaków… Ja zawsze podkreślam, że moi dziadkowie walczyli o polskość Śląska w powstaniach. U mnie w domu zawsze była Polska, mówiło się po polsku i zawsze czułem się Ślązakiem i Polakiem. Jestem pewien, że takich Ślązaków Jarosław Kaczyński ceni i szanuje.

Gorzej, jeśli u kogoś mówiło się po niemiecku.
Ale ja nie widzę żadnego niemieckiego wroga! To politykierzy są od podziałów.

Właśnie. Jeden z posłów PiS z Zagłębia apelował ostatnio do ministra Macierewicza, by tworzyć oddziały obrony terytorialnej na Śląsku, właśnie po to, by bronić się przed proniemieckimi siłami.
To jest głupota. Natomiast same oddziały obrony terytorialnej są ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju. I dobrze funkcjonują w innych państwach.

Więc na Śląsku nie dzieje się nic niepokojącego, z punktu widzenia polskiego interesu?
Nie. Zresztą, znam pana Jerzego Gorzelika z RAŚ. Gdy 4 lata temu wracałem do Katowic z Memphis, po odebraniu nagrody Keeping the Blues Alive, Gorzelik i prezydent miasta, Piotr Uszok, byli jedynymi, którzy osobiście mi gratulowali. Gorzelik jest lokalnym patriotą, cieszy go, gdy ktoś stąd osiąga jakiś sukces poza Śląskiem. Może ma inne spojrzenie na Śląsk, ale nie będę podważał jego argumentacji, bo wystarczy mi, że mam swoją.

A doradca prezydenta Andrzeja Dudy chce wtrącić Gorzelika do więzienia. Za zdradę.
Nie znam sprawy, znam natomiast samego prezydenta i uważam, że to bardzo wyważony człowiek, inteligentny, świetnie reprezentujący nasz kraj. Powinniśmy się cieszyć, że mamy takiego prezydenta.

Zatem z jednej strony, pan chwali obecną władzę za to, że dzięki niej Polska jest wreszcie Polską, ale z drugiej, wbrew obowiązującej doktrynie, nie odmawia Ślązakom prawa do manifestowania swojej tożsamości czy kulturowej odrębności?
Odrębności? U mnie w domu, nawet za komuny, zawsze się godało. Ale z domu, jak wychodziłem, mama powtarzała mi: „Mów po polsku”. Gdy pierwszy raz wszedłem do studia, wyrzucono mnie z nagrania, bo było słychać, że trochę ciągnę po śląsku. Ślązacy powinni móc swobodnie dbać o swoją gwarę, ale na przykład pomysły w stylu dwujęzycznych tablic czy wprowadzenia śląskiego do urzędów uważam za nonsens. Na Śląsku każdy jest i powinien w stanie dogadać się w oficjalnych sprawach po polsku.

Namawiałby pan PiS, by uznał śląszczyznę za język regionalny?
Pieniądze na gwarę, na badania, na śląską kulturę na pewno są potrzebne i powinny się znaleźć. Ale nie na te wszystkie hajmat-melodie, które tworzą nieprawdziwy obraz Ślązaków. Przede wszystkim chciałbym, żeby Ślązacy byli dumni z bycia Polakami i mieszkania w Polsce.

Nie słyszałem, żeby Śląsk się wyprowadzał z Polski. Zresztą, na tej samej zasadzie można oskarżać Jarosława Kaczyńskiego, że chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej.
I to nieprawda. Ale liczę na to, że PiS pomoże w doprowadzeniu do tego, co kiedyś ta Unia miała znaczyć. To ma być unia państw, narodów, bogata w różnorodność tradycji. Nie Związek Radziecki Republik Zachodnich.

Dziś w Europie mówi się, że w Polsce PiS podważa filary demokratycznego państwa.
Chętnie zapytałbym pana Schulza i Junckera, czy z taką samą troską patrzą na to, co dzieje się w ich krajach. Mądry człowiek i dobry polityk, jakim jest Jarosław Kaczyński, doskonale wie, co dziś dzieje się z Europą. Gdyby wszystko działało w niej, jak należy, nie byłoby Brexitu. A teraz słyszę, że polskie argumenty zaczynają podzielać inne kraje Unii - nie tylko z Grupy Wyszehradzkiej, ale ostatnio też Austria. Jako człowiek głęboko wierzący, chciałbym, żeby Europa wróciła do chrześcijańskich korzeni, przestała się ich wstydzić, stawiając na nową formę komuny, którą jest liberalizm. Nie da się budować szczęścia człowieka bez udziału Boga.

I oczywiście jako chrześcijanin, przyjąłby pan pod swoich dach uchodźców?
Miłosierdziu, jak głosi Pismo Święte, powinna towarzyszyć roztropność. Tej roztropności wymagam od Unii i od Polski w całej polityce wobec uchodźców. Bo wiemy, że nie wszyscy uciekają przed wojną z powodu swoich przekonań religijnych.

Papież Franciszek apelował o taką ofiarność wobec drugiego człowieka, bez względu na przekonania.
Zgadza się. Ale najpierw trzeba wiele rzeczy uporządkować. Przecież w Syrii i innych krajach ogarniętych wojną nadal są chrześcijanie, którzy nie chcą opuszczać swoich domów. Im też należałoby pomóc.

Skąd u pana, człowieka, który sprowadza do Polski bluesa, muzykę amerykańskiego niewolnika, taka niechęć dla wszystkiego, co niepolskie?
Ja nie przekreślam innych kultur, mówię tylko, żeby nie zapomnieć o własnej. Poza tym, blues jest podstawą wszystkich gatunków muzyki, oprócz klasycznej. I blues, z którego ja korzystam, czerpał m.in. z twórczości Chopina.

To co Polska daje dziś światu, prócz tego, że jest Polską?
Podam przykład z Holandii. W Amsterdamie był kościół obok Central Station, do którego chodziłem. Gdy przyjechałem tam po paru latach, kościół był zamknięty, za to obok stały rozebrane panienki z „czerwonej dzielnicy”. To symbol zdegenerowanej Europy, porzucającej Boga i tradycję chrześcijańską. Polska pokazuje, że nie tędy droga. W Polsce mamy nieustający cud nad Wisłą, dzięki modlitwom do Matki Boskiej Częstochowskiej, Królowej Polski. Już za komuny było tak, że więcej pieniędzy wydawaliśmy niż zarabialiśmy. Polak powinien czasem zastanowić się, na ile jego byt zależy jest od tego, co widzi, a na ile od tego, czego nie widzi.

Czyli znów okazało się, że jesteśmy narodem wybranym.
Jesteśmy stworzeni do wielkich rzeczy. I powinniśmy od siebie takich rzeczy wymagać.

Jak oceniasz muzyczne dokonania Irka Dudka?

Ireneusz Dudek to muzyk, bluesman, organizator Rawy Blues, jednego z największych i najważniejszych festiwali bluesowych na świecie.

36. Rawa Blues Festival rozpoczęła się 29 września.
Dziś w Sali Koncertowej NOSPR wystąpią: Corey Harris oraz Keb’ Mo’. W sobotę Rawa Blues tradycyjnie zagości w Spodku. Koncerty na Małej Scenie rozpoczną się o godzinie 11, natomiast na Dużej Scenie o 15. Gościem specjalnym festiwalu będzie Bruce Iglauer - prezydent wytwórni Alligator Records, świętującej w tym roku 45-lecie działalności.

Marcin Zasada

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.