Jak przyjeżdżają, to cała wieś świętuje

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Olszowy
Leszek Kalinowski

Jak przyjeżdżają, to cała wieś świętuje

Leszek Kalinowski

W żadnym afrykańskim kraju nie spotkali tak szczęśliwych, życzliwych ludzi jak w Ugandzie. „Zaadoptowali” trójkę dzieci. 400 dolarów i... uczeń ma zapewnioną naukę, posiłek w szkole, ubrania. Tam ponad 90 procent ludzi żyje za mniej niż dwa dolary dziennie. Dzieci noszą stare, porwane majtki po cioci czy wujku. Tam nie ma nic bezpłatnego. Za wszystko trzeba płacić, nawet za pocztę, którą dostarcza listonosz.

Zielona Góra miała na mnie duży wpływ. To jej zawdzięczam to, kim dziś jestem - mówi Arkadiusz Olszowy, który ma coraz większą rodzinę, a to za sprawą adopcji na odległość. Choć on nie tylko poznał dzieci na zdjęciach, ale i spotkał się z nimi. Pan Arkadiusz znany jest w Zielonej Górze, bo tu spędził swoją młodość, ukończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną, tu urodził się jego syn. Tu rozpoczął pracę w radiu i „Solidarności”.

Nie chce za dużo o działalności opozycyjne. Było minęło. - Byliśmy wtedy jeszcze wszyscy bardzo młodzi, traktowaliśmy to trochę jako swój obowiązek, ale też jak zawody sportowe - mówi. - Ganianie się, dopiekanie w różny sposób, by dołożyć komunie...

W latach 1976-1978 został redaktorem akademickiego radiowęzła przy WSP, w 1978 r. - w zielonogórskiej Rozgłośni Polskiego Radia. W tym samym roku otrzymał nagrodę Czerwonej Róży dla najlepszego studenckiego dziennikarza radiowego w Polsce! W latach 80. zaangażował się w działalność „Solidarności”. Został zwolniony z pracy... Aresztowany w związku ze śledztwem przeciwko wydawcom i kolporterom „Solidarności Środkowego Nadodrza”. Skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Nakłaniany do wyjazdu z Polski...

- Nie mam złych wspomnień z tamtych czasów. Przecież zakończyło się to wszystko wolnością - podkreśla A. Olszowy, który od 1983 roku jest na emigracji. Tam pracował m.in. w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.
- Z Zieloną Górą miałem jednak kontakt - wspomina. - Do swojej dawnej kierowniczki z radia, Ziuty Kozaczyńskiej, wysyłałem kartki pocztowe. Teraz dowiedziałem się, że z ich powodu była wzywana przez SB. Podobnie jak Tadeusz Krupa, do którego zadzwoniłem...

Jego przyjacielem był nieżyjący już Włodzimierz Bogucki, prawnik „Solidarności”. To on po latach namawiał pana Arkadiusza, by złożył wniosek o odszkodowanie za represje okresu stanu wojennego.
- Nie chciałem tego robić. Nie widziałem powodu, żeby państwo, w którym żyję i które jest moim państwem, miało mi płacić za grzechy państwa, które nie było moim państwem - mówi. - Ale Włodzimierz przekonał mnie, że pieniądze te mogę przeznaczyć na cele charytatywne. I tak się stało. Trafiły do rodzin, do stowarzyszenia pomocy osobom represjonowanym. Ufundowałem dwa sztandary...

Od 1996 roku znów na stałe mieszka w Polsce. Bo tu czuje się najlepiej. Choć bardzo lubi - z żoną Justyną - podróżować po świecie. - Ponad rok temu nasz bliski znajomy zorganizował nam spotkanie z Crystal Evans, która wspólnie ze swoim partnerem Didanem Atukunda stworzyła szkołę Loving Hearts w Ugandzie - opowiada. - Postanowiliśmy przyłączyć się do tego niesamowitego projektu. Dziś oboje są z tego powodu przeszczęśliwi.

Justyna (artystka-malarz) i Arkadiusz Olszowy jeżdżą do Afryki, by odwiedzić swoje dzieci i pracować społecznie m.in. w szkole.
Arkadiusz Olszowy Justyna (artystka-malarz) i Arkadiusz Olszowy jeżdżą do Afryki, by odwiedzić swoje dzieci i pracować społecznie m.in. w szkole.

Pojechali do Afryki. Ale jeszcze będąc w Polsce „zaadoptowali” na odległość jedno z dzieci ze wspomnianej szkoły . To dziewczynka o imieniu Rovinah (dziś ma 11 lat), którą wraz z jej dwojgiem starszego rodzeństwa wychowuje bezdzietna ciocia. Mama Rovinhy zmarła przy jej porodzie, a ojciec zaraz potem porzucił trójkę małych dzieci i odszedł do sąsiedniej wioski, by założyć nowa rodzinę.

Justyna i Arkadiusz Olszowy uwielbiają podróże po Afryce. Jeżdżą dżipem i na dachu auta najczęściej rozbijają namiot, w którym śpią. Uważają, że podróżując w ten sposób dotkną prawdziwej atmosfery kontynentu

W szkole Loving Hearts spędzili osiem dni. Pracowali tam jako wolontariusze. - Pierwsza rzecz, jaka nas uderzyła, to fakt, że nie wszystkie dzieci – a jest ich 152- jedzą tzw. lunch. Tylko 46 z nich może liczyć na ten ciepły posiłek, który często jest jedynym, jakie dziecko otrzymuje w ciągu dnia i to tylko dzięki swoim sponsorom - podkreśla A. Olszowy. Niestety, na nakarmienie wszystkich dzieci szkoła nie ma po prostu pieniędzy! Nie ma tam też stołówki czy zwykłych łyżek. Uczniowie jedzą kukurydzane kule rękami, siedząc na ziemi.

Wtedy postanowili: wybudujemy stołówkę! Kupimy łyżki! Po dwóch miesiącach obiekt był gotowy. Dzieci mogą jeść posiłek, używając łyżek i siedząc przy stołach. Pomogli też dobudować do stołówki bibliotekę.
W domu Rovinhy zauważyli, że nie ma w nim żadnego oświetlenia. Po zmierzchu trzeba siedzieć przy świecy.
- W ciągu 48 godzin udało nam się zorganizować firmę, która zainstalowała panel solarny oraz pięć punktów świetlnych wewnątrz domu i gniazdko. Okazało się, że dokonanie tego jest nie tylko proste, ale też nie jest kosztowne dla przeciętnego Europejczyka - mówi pan Arkadiusz. - Zmienia to natomiast diametralnie jakość życia tych ludzi. Pół wsi się zbiegło, by zobaczyć światło. Nie zazdrościli. Cieszyli się, że komuś z ich społeczności się polepszyło.

Justyna (artystka-malarz) i Arkadiusz Olszowy jeżdżą do Afryki, by odwiedzić swoje dzieci i pracować społecznie m.in. w szkole.
Arkadiusz Olszowy Szkoły prowadzą różne Kościoły. W jednej wsi jest meczet, kościół protestancki, katolicki... Wszyscy żyją zgodnie. Ale nie wszystkich stać na takie mundurki jak na zdjęciu. Część uczniów chodzi w podartych swetrach i bez butów.

Będąc już w Polsce, zlecili podprowadzenie bieżącej wody pod dom Rovinhy. Od tej chwili ani ona, ani jej rodzeństwo nie muszą codziennie po szkole pokonywać długiej, kilkukilometrowej drogi, aby napełnić wodą ciężkie kanistry i nosić je do domu.
Tuż przed wyjazdem z Ugandy zdecydowaliśmy się „zaadoptować” 12-letniego chłopca o imieniu Clinton. Zwrócił ich uwagę, bo miał wielki talent muzyczny, a na sobie doszczętnie porwany sweter. Okazało się, że jak większość dzieci tam, i on stracił mamę. A ojciec? Odszedł, wyrzekając się go na rzecz nowej rodziny. Clintona od piątego roku życia wychowuje babcia.

- Tydzień po naszym powrocie do Polski okazało się, że z powodu silnych opadów deszczu Clinton i jego babcia stracili dom, a to co zostało, nie nadawało się już do odbudowy - mówi A. Olszowy. - Przy pomocy naszych przyjaciół i znajomych podjęliśmy się zadania budowy nowego domu dla Clintona. Chcemy i w domu Clintona zainstalować oświetlenie i podprowadzić bieżąca wodę.

Justyna i Arkadiusz zaangażowali się także w projekt o nazwie Omutima Project. Dotyczy on najbiedniejszych, pozbawionych perspektyw na wykształcenie dzieci. Został stworzony przez zaprzyjaźnioną Ugandyjkę Lilian Kamusiime (sama zaadoptowała piątkę dzieci) oraz Amerykankę Rosanne Cicanese (mieszkającą od kilku lat w sąsiedniej Rwandzie). Te pełne otwartego serca kobiety pomagają dzieciom w szkole Rumbugu Primery School oraz ich rodzinom.

Justyna (artystka-malarz) i Arkadiusz Olszowy jeżdżą do Afryki, by odwiedzić swoje dzieci i pracować społecznie m.in. w szkole.
Arkadiusz Olszowy Clinton to pełen optymizmu nastolatek, który jest utalentowany muzycznie. Mimo trudnych waru-nków życiowych, ciągle się śmieje i podnosi na duchu swoją babcię. Nawet wtedy, gdy ulewa całkowicie zniszczyła ich dom, wierzył, że po burzy musi wyjść słońce i dom uda się jakoś odbudować.

No i... przybyła im kolejna córka - sześcioletnia Gift. Cieszą się, że rodzina staje się coraz większa. I cały czas myślą, jak pomóc więcej, większej liczbie osób. - Przez ostatnie dwa miesiące robiliśmy również akcje wśród naszych znajomych w postaci zbiórki ubrań, butów i zabawek dla dzieci w Ugandzie - mówią. - Tam dzieciom brakuje dosłownie wszystkiego! Udało nam się zebrać ponad 60 kg rzeczy, które wyślemy w najbliższych dniach. Akcja kolejnej zbiórki już trwa i można się przyłączyć, za co z góry dziękujemy. Wszelkie pytania prosimy kierować na email: [email protected], wpisując w temacie: hasło Uganda.

Czasem słyszą, że pomagać powinni w Polsce, bo biedy u nas nie brakuje. Też pomagają polskim rodzinom, ale zwykle wtedy mówią: - Jeśli ktoś chce naprawdę poznać biedę, niech wybierze się do Afryki albo Ameryki Środkowej. Bo bieda to nie tylko problem z jedzeniem. To brak perspektyw, jakiejkolwiek opieki (nie tylko medycznej), zwrócenia się do kogokolwiek o jakąkolwiek pomoc, zasiłek, Jest się zdanym tylko i wyłącznie na siebie.

Kiedy poprosili ciotkę Rovinah, by pokazała im kuchnię, zobaczyli obok domu cztery kamienie i palenisko. I miednicę, w której gotuje się posiłki. Jak sama czegoś nie zrobi, nikt jej nie pomoże, umiera z głodu. Dobrze, że na małym poletku coś urośnie... Mimo tej biedy mieszkańcy Ugandy są szczęśliwi i wdzięczni za każdy gest.

Leszek Kalinowski

Jestem dziennikarzem działu informacyjnego. W "Gazecie Lubuskiej" pracuję od 1991 roku. Najczęściej poruszam tematy związane z Zieloną Górą i oświatą (przez lata prowadziłem strony dla młodzieży "Alfowe bajerowanie" - pozdrawiam wszystkich Alfowiczów rozsianych dziś po świecie). Z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Ukończyłem też dziennikarstwo oraz logopedię, a także podyplomowe studia "Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy unijnych".


Dziś zajmuje sie sprawami, dotyczącymi Zielonej Góry i regionu, zwłaszcza interesuja mnie tematy, związane z: 


- budową Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, 


https://gazetalubuska.pl/jak-zmienia-sie-centrum-zdrowia-matki-i-dziecka-w-zielonej-gorze-kiedy-zakonczenie-prac/ar/c1-14995845


- rozwojem Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym m.in, medycyny, 


https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-mistrzostwa-polski-w-szyciu-chirurgicznym-studentow-medycyny-zdjecia-wideo/ar/c1-14620323


- rozbudową Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, 


https://gazetalubuska.pl/ale-sie-dzieje-w-szpitalu-uniwersyteckim-zobacz-jak-sie-zmieniaja-rozne-obiekty/ar/c14-15111792


- inwestycjami oświatowymi i poziomem nauczania w szkołach, 


https://gazetalubuska.pl/egzamin-osmoklasisty-z-jezyka-polskiego-za-nami-zobacz-jak-bylo/ar/c5-15028564


- komunikacją miejską i elektrycznymi autobusami. 


https://gazetalubuska.pl/zobacz-jak-zmienia-sie-centrum-przesiadkowe-zdjecia/ga/13729844/zd/32684686


W wolnej chwili lubię popływać, jeździć na rowerze, obejrzeć spektakl teatralny, posłuchać koncertu, zwiedzać mało znane miejsca, poznawać nowych ludzi, od których czerpię wiele pozytwynej energii. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.