Jestem naprawdę szczęśliwy, że mam dużo pracy
O karierze naukowej, badaniach i związkach z regionem rozmawiamy z drem hab. Wojciechem Błogowskim, prof. UZ z wydziału lekarskiego i nauk o zdrowiu.
Odebrał pan prestiżową nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologii za całokształt osiągnięć naukowych i dotychczasowy przebieg kariery. Jak się ona zaczęła?
Już jako maturzysta interesowałem się (bio)chemią. Wtedy miałem okazję poznać panią prof. Barbarę Dołęgowską, która przygotowywała mnie do części laboratoryjnej Olimpiady Chemicznej. Już na I roku studiów postanowiłem włączyć się w pracę naukową z panią profesor. Zawsze fascynowała mnie część naukowa medycyny. Myślę, że miałem i nadal mam dużo szczęścia w życiu i wsparcia ze strony moich rodziców, spotkałem też wyjątkowych nauczycieli.
A skąd się wzięły pana naukowe zainteresowania przewodem pokarmowym?
Na studiach łatwo „przyswajałem” wiadomości, dotyczące tej tematyki. Ale pierwotnie planowałem karierę w dziedzinie ginekologii, w szczególności onkologii ginekologicznej. Jednak ostatni egzamin na studiach z zakresu chorób wewnętrznych zdawałem w Klinice Gastroenterologii u pani prof. Teresy Starzyńskiej. Po egzaminie zaprosiła mnie do odbywania stażu podyplomowego w kierowanej przez nią klinice, jak też włączyła mnie w badania naukowe realizowane przez jej zespół. Była bardzo otwarta na rozwijanie moich dotychczasowych badań prowadzonych we współpracy z panią prof. Dołęgowską. Choroby, zwłaszcza onkologiczne, przewodu pokarmowego to ogromny problem społeczny i ciekawe wyzwanie naukowe.
Jak to się stało, że związał się pan z Uniwersytetem Zielonogórskim?
W czasie studiów miałem znajomych, którzy pochodzili z Zielonej Góry i okolic. Poinformowali mnie, że na UZ są plany kształcenia lekarzy i że jest to wyjątkowo ważne z punktu widzenia regionu. Byłem akurat świeżo po obronionej habilitacji, rozpoczynałem „nowy etap” swojej naukowej kariery i (jak zawsze) byłem bardzo otwarty na nowe doświadczenia i wyzwania, tym bardziej jeżeli dla tak dużej społeczności utworzenie kierunku lekarskiego było czymś wyjątkowo potrzebnym. Skontaktowałem się z panią prorektor Graczyk, która wraz z panem rektorem Kuczyńskim dołożyła ogromnych starań, abym jak najszybciej mógł być częścią uniwersytetu i to właśnie tu kontynuować swoją karierę. Duże wsparcie otrzymałem też ze strony śp. pana prorektora Gila, który natychmiast wyraził zgodę, bym mógł na UZ realizować międzynarodowy projekt badawczy.
W swojej pracy badawczej koncentruje się pan na badaniu (pato)fizjologii ludzkiej tkanki tłuszczowej, otyłości i jej związku z rozwojem nowotworów przewodu pokarmowego. Co przynosi pani najwięcej satysfakcji?
Jestem szczęśliwy z tego, że mam dużo pracy. Choć może to trochę paradoksalnie brzmi, to pamiętajmy, że żyjemy w czasach, kiedy dużo osób generalnie nie ma pracy lub ma taką, która była dostępna. Ja mam komfort, bo moja praca sprawia mi ogromną przyjemność. Cieszę się, że dzięki badaniom i prowadzonym projektom możemy pomagać ludziom. To najcenniejsze.
Co by pan powiedział tym, którzy myślą o karierze naukowej?
Większość osób rozpoczynających karierę naukową szybko się zniechęca . W nauce jest duża konkurencja. Trzeba liczyć się z ogromną liczbą początkowych niepowodzeń. Należy więc być wytrwałym i pamiętać, że jest to wyjątkowo fajna droga życiowa, bo chyba jedyna, w której można nieustannie definiować swoją jakość, bronić swoich (merytorycznych) poglądów. I dzięki nim ulepszać świat. Jak też udowadniać, że w tym ciągle biegnącym świecie ma się stale coś ważnego i twórczego do przekazania innym.
Dziękuję za rozmowę.