Karać za poglądy? Porwich: Nigdy tego nie chciałem
„Porwich chce kary więzienia za krytykę rządu” – huczy w sieci. A on tłumaczy: Bzdura. Krytykujmy, ale nie donośmy na kraj i nie żądajmy sankcji!
Zaczęło się od wywiadu posła PO Borysa Budki dla niemieckiej gazety „Die Zeit”. Powiedział w nim (przedstawiamy autoryzowany fragment): „Unia powinna przede wszystkim postawić ultimatum Polsce i polskiemu rządowi. Jeżeli zostaną takie decyzje przyjęte, to wówczas będą konsekwencje (...)”.
Jak zdrada stanu
Na tej podstawie poseł Kukiz 15 z Gorzowa, Jarosław Porwich, stwierdził w programie „Woronicza 17” w TVP Info: „Poseł Budka powiedział, że Polsce i polskiemu rządowi należy postawić ultimatum, a jeżeli nie zostaną spełnione warunki (z Brukseli – dop. red.), powinny być wyciągnięte konsekwencje. To jest wypowiedź naganna i bardzo szkodliwa. Przy tej okazji warto powiedzieć, że bardzo często polscy politycy obrażają rząd Polski, wypowiadają się wbrew racji stanu, wbrew interesowi narodowemu. Takich polityków powinno się pozbawić pełnienia funkcji publicznych, a w skrajnych przypadkach powinien być zastosowany na tę okoliczność jakiś paragraf. W ostateczności takie osoby powinny trafić do więzienia (...). Pewne kwestie można sprowadzić do zdrady stanu, zdrady narodowej. Jeśli ktoś bije w Polskę i Polaków, konsekwencje powinien ponieść (...)”.
Natychmiast w sieci pojawiły się głosy, że poseł Porwich chce wtrącać opozycję do więzienia za poglądy. A przecież sam w młodości należał do Ruchu Młodzieży Niezależnej, który walczył m.in. o swobody demokratyczne.
– Kiedyś pan się bił o to, by Polacy mogli głośno wypowiadać poglądy, korzystać z prawa i pomocy organizacji międzynarodowych, a teraz pan chce za to karać? – pytamy Porwicha.
Ten ciężko wzdycha i zapewnia: Nic takiego nie powiedziałem. Niczego takiego nie chcę. Krytykujmy rząd! Ostro! Pilnujmy jego poczynań. Ale nie domagajmy się sankcji i karania własnej ojczyzny. To chore, głupie i szkodliwe. Poseł nie powinien zachęcać czy wzywać kogokolwiek do sankcji wobec swojego kraju. O to mi chodziło – mówi Porwich. I dodaje, że „tyle gazet, portali i mediów o tym kłamliwie pisało, a dziennikarz »GL« jest pierwszym, który dzwoni i pyta o szczegóły”.
Przypominamy mu, że za czasów rządów PO obecnie rządzący przedstawiciele PiS-u też skarżyli się na władzę międzynarodowym instytucjom. Porwich odpowiada: Oceniam to tak samo: żenada i szkodzenie. Ktokolwiek to robi! Jak Porwich będzie donosił na swój kraj albo żądał sankcji, to też należy go ukarać!
Dać się zapamiętać
Dr hab. Łukasz Młyńczyk, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego, w wypowiedzi Porwicha widzi kolejny kamyczek wrzucony do „wulgaryzacji języka w polityce”. – Takie są czasy, że najlepiej sprzedaje się pogląd wyrazisty, który potem będzie powtarzany, cytowany. Rzetelna, merytoryczna debata słabiej się przebija. W wyobrażeniu polityków lepiej powiedzieć coś, co oburzy, ale przykuje uwagę. Wydaje im się, że w takim momencie mówią w imieniu ludzi. Tylko że kontrowersyjna wypowiedź to towar o krótkim terminie przydatności. Nie sądzę, by ktokolwiek na poważnie rozważał pomysł pana posła – dodaje dr Młyńczyk.
Stanisław Żytkowski, legenda Solidarności z Gorzowa (i były jej szef, jak Porwich), słów Porwicha za bardzo komentować nie chce. – Proponuję każdemu przemyśleć, co chce publicznie powiedzieć. Kamera czasami sprawia, że nawijamy trochę bez sensu, byle mówić – ocenia. I dodaje, że każdy człowiek ma prawo interweniować i prosić o pomoc instytucje, które działają w ramach prawa. – To my się pchaliśmy do Unii. Ja po wartości, a nie pieniądze. Więc nie dziwmy się, że jak jest powód, to Unia może wykorzystać zasady i przepisy, które przecież akceptowaliśmy, gdy do niej wstępowaliśmy – podkreśla Żytkowski.
Kolejne kontrowersje
Porwich ma już na koncie podobną sławę. Dwa lata temu w Gorzowie była manifestacja przeciwko uchodźcom. W czasie wiecu z tłumu dało się słyszeć wezwania: „Gorzów wolny od islamu”. Potem na scenę wszedł Porwich i mówił, że „Oni (imigranci – dop. red.) nie będą szanować naszego prawa, konstytucji, naszych zwyczajów”. Ktoś zawołał: „Będziemy ich zabijać!”.
Poseł Porwich nie zaprzeczył, nie oburzył się. Skwitował tylko: Słyszę takie bardzo radykalne okrzyki...
– Wzywanie do sankcji jest jak zdrada stanu – twierdzi poseł Jarosław Porwich