Każdy chce mieć zdjęcie z pomnikiem Jancarza

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Każdy chce mieć zdjęcie z pomnikiem Jancarza

Tomasz Rusek

Jeśli mierzyć popularność pomników przetarciami, które wskazują na ich pocieranie czy dotykanie, to rzeźba Edwarda Jancarza jest najpopularniejszą w Gorzowie.

Po błyszczących miejscach widać, że ludzie często siadają na jego motocyklu i „gazują” manetką przy kierownicy. Cały pomnik jest bowiem ciemny, a te dwa miejsca - niemalże złote.
I nie ma się co oburzać. Taka była idea.

Koło w górze? Nie! Miejsce dla kibica

Początkowo pomnik stojący przy ul. Chrobrego, przy wejściu w Strzelecką, miał być bardziej widowiskowy i pokazywać Jancarza w akcji, z uniesionym kołem. Jednak jeden z inicjatorów budowy Jerzy Synowiec mówił potem „GL” w 2005 r.: - Wolimy, by był statyczny. By dał możliwość zrobienia wspólnego zdjęcia. By zachęcał ludzi: siądź obok mnie.

I tak się stało. Ludzie siadają obok Jancarza i robią sobie pamiątkowe fotki. Jak ostatnio Ośmioletni Sebastian z trzyletnią siostrą Zosią. Pozowali, aż miło. Ona usiadła „jak trzeba” - za żużlowcem. Ale Sebastian wpakował się na bak jawy i - a jakże - zaczął dodawać gazu.

Ich mama Ewelina oglądała tę zabawę z uśmiechem. - Oczywiście wiemy, że to Jancarz. Nie trzeba być kibicem, by to wiedzieć - mówiła.

A gdyby jednak ktoś nie do końca się orientował, to za rzeźbą jest tabliczka z informacją. Także w obcych językach.
- Może turystom trzeba coś rozjaśniać. W Polsce każdy wie, kim był nasz Eddy. I ludzie o nim pamiętają. Czasami nawet palą znicze przy tym pomniku. W styczniu, gdy jest rocznica jego śmierci - mówi pan Roman Widyk.
Poza tym pomnik bywał już ubierany w koszulki, otulany szalikiem. Najczęściej działo się to i dzieje przy okazji sportowych wydarzeń.

Wzór dla młodych i pierwszy celebryta

Bogusław Nowak to też legenda żużla. Po wypadku na torze porusza się na wózku. Znał Jancarza. Razem startowali. Wspomina go w samych superlatywach. - W naszym amatorskim światku był zawodowcem. I chyba pierwszym gorzowskim celebrytą. Liznął wielkiego świata. Imponował nam, był naszym wzorem. Jednak pomimo tego nie było w nim pychy. Nie wywyższał się. Mogliśmy na niego liczyć, a on pomagał, podpowiadał - wspomina B. Nowak.

Zaznacza, że sukcesy Jancarza nie były tylko kwestią jego niezaprzeczalnego talentu, ale i ciężkiej pracy. - Zasuwał więcej i mocniej od innych. Pierwszy przychodził na zajęcia w sali, ostatni wychodził - opowiada B. Nowak.
Dziś, gdy przejeżdża obok jego pomnika, czuje radość i dumę. - Bo on jest naszą radością i powodem do dumy. Tyle lat minęło, tyle się zmieniło w sporcie, a Jancarza wszyscy pamiętają - dodaje Nowak.

Nic dziwnego. Słynny Eddy do dziś pozostaje jednym z najbardziej utytułowanych zawodników czarnego sportu. Zdobył wór medali, zaliczył mnóstwo turniejów. Był m.in. drużynowym mistrzem świata, stawał na podium zawodów indywidualnych mistrzostw świata czy mistrzostw świata par. Rządził też na mistrzostwach krajowych (dwa indywidualne mistrzostwa Polski, dwa złote medale par klubowych, trzy złote kaski).

Przez cały ten czas sławił Gorzów. W Gorzowie żył (miał willę przy ul. Chodkiewicza), dla Gorzowa jeździł. Jak mało kto zasłużył więc na pomnik, który stanął w 2005 r. i był pierwszym pomnikiem żużlowca w Polsce.

Ulica, stadion, oraz turniej na dokładkę

Jednak rodzinne miasto doceniło Jancarza nie tylko pomnikiem. Ma w Gorzowie ulicę swojego imienia - przy dworcu PKP i PKS. Jest patronem nowoczesnego stadionu żużlowego przy ul. Śląskiej/Kwiatowej. Mówi się w Gorzowie wprost, że zawody czy jakieś wydarzenie będą „na Jancarzu”. No i powstała o żużlowcu książka: „Życie na torze”. Biografię mistrza napisał Jan Delijewski.
Nie ma chyba innego gorzowianina, który miałby w rodzinnym mieście tak wiele dowodów na pamięć.

Smutna informacja w dzień zaduszny

Jancarz zmarł w 1992 r. po tym, jak w czasie kłótni żona ugodziła go nożem. Jego grób na cmentarzu przy ul. Żwirowej zawsze jest cały w płonących zniczach. Jednak w zeszłym roku, w Dzień Zaduszny, okazało się, że mogiła... nie jest opłacona.
Gdy media nagłośniły sprawę, natychmiast kibice zobowiązali się do zebrania niezbędnej kwoty - chodziło o niecałe 700 zł. Jednak kibiców wyprzedzili... miejscy urzędnicy. Migiem zapłacili zaległość.

Tymczasem klub Stal szykuje się do upamiętnienia rzeźbą kolejnej legendy czarnego sportu: Edmunda Migosia. Jego pomnik ma stanąć na Zawarciu. O nim też w końcu napiszemy w naszym cyklu „Hej, cokoły”.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.