Kibice mogą się cieszyć, ale trener nie może być w pełni zadowolony
Niedzielna porażka w Lublinie sprawiła, że gorzowianki w ćwierćfinale play off ekstraklasy zagrają z bardzo niebezpieczną ekipą z Polkowic.
Pszczółka Polski Cukier AZS_UMCS Lublin zwyciężyła z akademiczkami 71:62, a po zakończeniu meczu nasz trener przyznał, że w tym spotkaniu lublinianki były „świeższe”, w odróżnieniu od zmęczonych, też i podróżą, jego podopiecznych. - Do tego było widać, że pszczółki miały na nas pomysł. Poza tym trafiły 7 na 10 rzutów za trzy do przerwy, co ustawiło to starcie. Naprawdę rzadko kiedy zdarza się aż taka skuteczność z dystansu - oznajmił gorzowski szkoleniowiec.
Maciejewski dodał też, że wpływ na taki, a nie inny przebieg tej konfrontacji miał brak Nicole Seekamp, która nadciągnęła sobie pachwinę. To spowodowało, że przez zdecydowaną większość pojedynku grę naszych prowadziła ich kapitan Katarzyna Dźwigalska, a uzupełniała ją Adriana Kopciuch. - Tak naprawdę nie mieliśmy zastępstwa na pozycji numer jeden, skutkiem czego ustępowaliśmy akademiczkom z Lublina na rozegraniu. Właśnie rozgrywająca Dominika Owczarzak rozegrała bardzo dobre zawody, zresztą, kolejne takie. Ostatnio widzieliśmy ją z JAS-FBG Zagłębiem Sosnowcem, wtedy gdy robiliśmy przedmeczowy skauting. W niedzielę nie mogliśmy sobie z nią poradzić - mówił opiekun akademiczek.
Courtney Hurt dodała, że to zmęczenie dało im się we znaki w pierwszych minutach. - Zaczęłyśmy bardzo powoli, nie byłyśmy przygotowane do gry na początku. Wpadłyśmy w dołek. Po przerwie walczyłyśmy i odrobiłyśmy straty, ale nie miałyśmy siły w końcówce. To była cenna lekcja przed play-offami - zwróciła uwagę amerykańska silna skrzydłowa, zdobywczyni 14 punktów.
Maciejewski na przyczynę porażki wskazywał też układ gier jego zawodniczek. -Porażka się zdarza. Teraz najważniejsze, żebyśmy się zregenerowali, bo rozegraliśmy trzy mecze w ciągu siedmiu dni: bardzo ciężkie spotkanie w Gorzowie z Wisłą Can-Pack Kraków, zwycięski dla nas, środowa potyczka z PGE MKK też nie była łatwa, a teraz mieliśmy następny trudny i istotny pojedynek - powiedział trener AZS.
On sam był zadowolony z tego, że jego koszykarki wróciły do gry, choć przegrywały do przerwy 24:41. - Cieszę się tak naprawdę z tego, bo było bardzo niebezpiecznie, przegrywaliśmy prawie 20 punktami i doszliśmy Polski Cukier na dwa „oczka”. Trochę zabrakło nam skuteczności w dwóch kwartach - dodał szkoleniowiec naszych pań.
Maciejewski nie do końca był usatysfakcjonowany tym, że AZS AJP w play offach zmierzy się z CCC. - Przed następnymi meczami musimy odpocząć i dobrze się przygotować, a niewiele mamy na to czasu. Trafiliśmy na Polkowice. Chyba tylko kibice się ucieszą: będzie bardzo blisko i głośno. To jest najbliższy przeciwnik dla nas, ale z drugiej strony też i bardzo trudny rywal. Zresztą w tych play offach będzie wszystko możliwe. Każde rozstrzygnięcie jest prawdopodobne. Utrzymaliśmy się w czwórce - takie było założenie w drugiej rundzie. Teraz koniecznie chcemy w tej czwórce zostać. Trzeba wygrać z CCC - życzy sobie gorzowianin.
Najlepiej trzy razy, gdyż w ćwierćfinale gra się do tylu zwycięstw. Pierwsze dwa spotkania zostaną rozegrane w sobotę i w niedzielę w hali przy ul. Chopina. Trzeci i ewentualnie czwarty mecz odbędzie się 25 oraz 26 bm. w Polkowicach. Na możliwe piąte starcie wrócimy 29 bm. do Gorzowa.
W pozostałych parach Ślęza Wrocław spotka się z Basketem 90 Gdynia, Wisła z Pszczółką, a Energa Toruń z Artego Bydgoszcz. Z tym ostatnim mogliśmy i my rywalizować, ale zabrakło punktu więcej w tabeli. Dziś możemy pluć sobie w brodę, że nie wygraliśmy choćby w Sosnowcu, ale może CCC nie będzie aż takie złe.