Piotr Jędzura

Kolejny zwrot w głośnej sprawie o zabójstwo

Piotr S. twierdzi, że między nim a przykutym do wózka inwalidzkiego biznesmenem Adamem B. doszło do szarpaniny Fot. Piotr Jędzura Piotr S. twierdzi, że między nim a przykutym do wózka inwalidzkiego biznesmenem Adamem B. doszło do szarpaniny
Piotr Jędzura

Adam B. został skatowany w czerwcu 2013 roku. Kilka godzin później zatrzymano Piotra S., jego osobistego ochroniarza.

W tej sprawie była już ekshumacja i zmiana zarzutów. Teraz jest opinia biegłych. I może wiele zmienić.

Adam B. na zielonogórskim rynku pojawił się nagle. W ciszy sprawnie rozwijał swoje imperium. O biznesmenie zrobiło się głośno, gdy miasto obiegła wieść – nigdy niepotwierdzona – że ma tankowiec, który wozi dla niego paliwo. Początki firmy, zajmującej się hurtową i detaliczną sprzedażą paliwa, sięgają roku 1992. Wybudowała ona 14 stacji benzynowych przy granicy z Niemcami, a także potężną bazę z bocznicą kolejową w Mirosto¬wicach Dolnych koło Żar. Sukcesy zostały dostrzeżone. Posypały się nagrody. Od 2002 roku firma znajdowała się na liście 500 największych przedsiębiorstw w Polsce, publikowanej przez dziennik „Rzeczpospolita” i tygodnik „Polityka”. Apexim AB wtedy był już potęgą. Ale Adam B. nadal uchodził za osobę raczej anonimową. Nie afiszował się. A na plotki i mity nie miał wpływu.

Zarzut zabójstwa dla Piotra S.

Bomba wybuchła rankiem 5 czerwca 2013 roku. Zieloną Górę obiegła informacja, że biznesmen nie żyje. Twórca paliwowego imperium, który od dawna jeździł na wózku inwalidzkim, został skatowany na
śmierć. Ciało Adama B. w jego domu w Zielonej Górze znaleźli pracownicy jednej z jego firm. Kilka godzin później policja zatrzymała Piotra S. Jeździł po mieście samochodem swojego nieżyjącego już szefa. Zachowywał się, jakby był pod wpływem narkotyków.

Piotr S. od dawna był związany z firmą Adama B. Kiedyś zarządzał jedną z jego stacji benzynowych. Nie był jednak uczciwy wobec szefa. Do prokuratury trafiła sprawa kradzieży paliwa, której dokonać miał właśnie Piotr S. Po tym incydencie panowie rozstali się. Ale nie na długo. Piotr S. znów wkradł się w łaski Adama B. Był bardzo blisko biznesmena. Pilnował swojego szefa, opiekował się nim – ciężko chorym człowiekiem. Stał się jego osobistym ochroniarzem.

Adam B. został pochowany. A Piotr S. usłyszał prokuratorskie zarzuty, w tym najcięższy – zabójstwa. Trafił do aresztu. Od początku nie przyznawał się do winy. W lipcu 2013 roku śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze. Powodem było stwierdzenie, że zawiłość sprawy, szczególnie pod kątem specjalistycznej opinii sądowo-medycznej, powoduje potrzebę uzupełnienia niektórych badań.

Ekshumacja i zmiana zarzutu

Kolejna bomba wybuchła w kwietniu 2014 roku. Na polecenie prokuratora okręgowego ekshumowano zwłoki biznesmena. Ponieważ śledztwo okazało się bardzo trudne pod względem prawnym i dowodowym, a wyniki pierwszej sekcji nie były jednoznaczne, ciało ponownie zostało poddane autopsji. Powołani biegli z instytutu medycyny w Bydgoszczy wydali obszerną opinię uzupełniającą, w której odnieśli się do powstania obrażeń na ciele Adama B. Na jej podstawie Piotrowi S. zmieniono zarzut na nieumyślne spowodowanie śmierci oraz popełnienie innych poważnych czynów przeciwko mieniu i zdrowiu. Podejrzany pozostał w areszcie. Wydział V Śledczy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze zakończył śledztwo przeciwko Piotrowi S.

23 maja 2014 roku akt oskarżenia trafił do sądu. Prokurator zarzucał Piotrowi S. wymuszenie przelewu 3 milionów złotych w formie darowizny na swoje konto. Nie udało mu się to, bo biciem spowodował u Adama B. zawał. Piotrowi S. groziło do 10 lat więzienia. Konsekwentnie nie przyznawał się on do popełnienia zarzucanego czynu, a w składanych wyjaśnieniach zmniejszał w nim swoją rolę.

Piotr S. wyszedł na wolność. Sąd uznał, że nie będzie mataczył ani utrudniał śledztwa. Odpowiadał z wolnej stopy. Miał obowiązek stawiać się regularnie w komendzie policji, pod której dozór został przekazany. Nie mógł też opuszczać kraju.

Ruszył proces. Oskarżony nie do końca przyznawał się do śmiertelnego pobicia Adama B. Twierdził, że między nim a przykutym do wózka inwalidzkiego biznesmenem doszło do szarpaniny...

Co zmieni nowa opinia biegłych?

Kilkanaście dni temu, 8 listopada, odbyła się kolejna rozprawa. Do sądu trafiła nowa opinia biegłych, tym razem z instytutu medycyny w Katowicach. Różni się ona od opinii wydanej przez biegłych z Bydgoszczy. Zdaniem oskarżycieli posiłkowych nowa opinia wyraźnie wskazuje przyczynę śmierci Adama B.: cios lub ciosy zadane w klatkę piersiową wywołały mechaniczny uraz serca. Przypomnijmy, że poprzednia opinia jako przyczynę zgonu wskazywała zawał, ale nie bezpośrednio od zadawanych ciosów.

Jarosław Kijowski, szef Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, wystąpił do sądu z wnioskiem o konfrontację dwóch zespołów biegłych, którzy wydali opinie. Nie zgodzili się z tym jednak oskarżyciele posiłkowi. – Opinię wydali biegli wysokiej klasy, specjaliści z dziedziny kardiologii – zaznaczył mecenas Mikołaj Pietrzak z Warszawy, dając do zrozumienia, że kolejna opinia jest tylko przedłużaniem procesu. To samo stanowisko utrzymali mecenas Krzysztof Szymański z Zielonej Góry i mecenas Urszula Podhalańska z Warszawy, którzy reprezentują córkę Adama B. Oskarżyciele posiłkowi uznali, że można przeprowadzić wideokonferencję z biegłymi lub spotkać się z nimi w jednym z instytutów. – Wymiana opinii na pismach będzie bowiem wymagała kolejnych doprecyzowań, ponieważ powstaną kolejne pytania, które sąd sam może zadać biegłym – argumentował mecenas Szymański.

Obrona Piotra S. stoi na stanowisku, że nowa opinia biegłych nic do sprawy nie wnosi. – Nie wskazuje przyczyny śmierci – twierdzi mecenas Witold Majchrzak z Zielonej Góry. Zwraca uwagę na zapis biegłych, którzy podkreślają, że co do przyczyny śmierci „można domniemywać”, czyli prawdopodobnie. Nie ma więc konkretnego wskazania przyczyny zgonu. Oznacza to poszlakę, która działa na korzyść oskarżonego. To nie koniec. Mecenas Majchrzak dodaje, że przyczyny śmierci Adama B. dziś już nie da się ustalić.

Sąd uznał, że zwróci się do biegłych o doprecyzowanie opinii na piśmie. Zada im również konkretne pytania, na przykład takie, czy po zadaniu ciosu ręką lub kopnięciu w klatkę piersiową zostaje ślad.

Piotr Jędzura

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.