Józef Piasecki

Kożuchowianka nie zapomniała o dziecięcej fascynacji

Elżbieta Altevogt dzieli wolny czas na  pasję tworzenia witraży i malarstwo. Szczególnie bliskie jej są akwarele Fot. Barbara Pingot Elżbieta Altevogt dzieli wolny czas na pasję tworzenia witraży i malarstwo. Szczególnie bliskie jej są akwarele
Józef Piasecki

W środę, o godzinie 14.00 w Lubuskim Muzeum Wojskowym w Drzonowie wernisaż kożuchowianki „Historie pisane emocjami. Witraże Elżbiety Altevogt”. Autorka od ośmiu lat tworzy witraże, których tematyka jest bardzo różnorodna. Kożuchowska artystka prezentuje w swoich pracach m.in. motywy roślinne i zwierzęce oraz charakterystyczne budowle.

Dlaczego witraże?
Witrażami fascynowałam się praktycznie od dzieciństwa. Urzekały mnie grą świateł. Były rzeczą bardzo piękną, lecz jednocześnie nieosiągalną. Pamiętam, że widywałam je w kościele. Pewne wydarzenie, które miało miejsce wiele lat później, mocno wpłynęło na zajęcie się witrażami od strony praktycznej. Decyzję podjęłam na przełomie roku 2008 i 2009. Mieszkałam wtedy w Szwajcarii. Codziennie, idąc z dworca kolejowego w Lozannie do szkoły prywatnej Ecole Lemania, mijałam pewną willę. Na pierwszym piętrze tego budynku w oknie znajdował się fantastyczny witraż. Wtedy byłam nim po prostu zachwycona. Witraż przedstawiał wzory secesyjne, jakieś kwiaty i linie faliste. To dzieło mocno mnie zauroczyło. Pierwszą moją myślą, było to, że trzeba być kimś wybitnie uzdolnionym, aby tworzyć witraże. Było to coś, jak niedoścignione marzenie, gdyż nie sądziłam, że sama będę je tworzyć. Jednak później przyszedł czas na zadanie sobie szczerego pytania: Dlaczego nie? Wyraz tej życiowej fascynacji znalazł praktyczne odzwierciedlenie w mojej twórczości witrażowej. Dzięki niej spełniam po prostu swoje marzenia. Dzisiaj czuję się dojrzalsza, a moje nowe prace zmierzają w zupełnie innym kierunku.

Jaką technikę witrażową stosujesz?
W 2011 roku ukończyłam kurs wykonywania witraży techniką Tifanny’ego, a później zawodowy kurs tworzenia i naprawy witraży w technice klasycznej, oraz tej wspomnianej. Mam uprawnienia do wykonywania zawodu witrażysty. Technika Tifanny’ego, którą stosuję w pracy, jest obecnie bardzo popularna. Twórca tej metody zastąpił profile ołowiane miedzianą taśmą i wykorzystywał opalizujące szkło zamiast jednobarwnego.

Swój czas poświęcasz nie tylko witrażom…
Nie ukrywam, że bardzo mnie interesuje malarstwo. Od zawsze oglądałam i podziwiałam obrazy. Miałam chęć do malowania, która powoli w domowym zaciszu dojrzewała i spełniała się. Jednak wówczas, tak sobie myślę, były to jedynie malarskie próby i zabawa kolorami. Teraz, kiedy zaczęłam studiować malarstwo, na wydziale Artystycznym Instytutu Sztuk Wizualnych Uniwersytetu Zielonogórskiego, sytuacja się diametralnie zmieniła. Poszerzam umiejętności warsztatowe, jeżeli chodzi o malowanie olejami i akrylami. Moje malarstwo jest teraz bardziej dojrzałe i świadome. Uwielbiam akwarele i postawiłam sobie za cel zgłębić tę technikę. Widzę już postęp.

Artystka urodziła się w 1965 roku. Mówi o sobie, że jest sercem kożuchowianką i zielonogórzanką. Witrażystką jest od 2009 roku. należy do Stowarzyszenia Miłośników Witraży. Witraże prezentowała m.in. w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, Muzeum Etnograficznym w Ochli, Muzeum Miejskim w Nowej Soli oraz w Centrum Kultury Zamek w Kożuchowie.

Józef Piasecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.