Kto nam chce wykręcić numer. Telefoniczny

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Jarosław Miłkowski

Kto nam chce wykręcić numer. Telefoniczny

Jarosław Miłkowski

Gdy ktoś zapuka do Twoich drzwi i zaproponuje nową umowę na telefon, uważaj. To mogą być kolejni w Lubuskiem naciągacze.

- Nie podpisujmy umowy w domu. Prośmy o przesłanie jej wzoru mailem, byśmy mogli się z nią dokładnie zapoznać - radzi Tomasz Gierczak, miejski rzecznik praw konsumenta. Rady daje nie bez powodu. To już trzecia sprawa związana z oszukiwaniem i naciąganiem konsumentów, jaką zajmuje się w ciągu ostatniego półrocza. W kwietniu przestrzegał przed firmami, które pod „płaszczykiem” innych umów podsuwały umowy na świadczenie innych dodatkowych usług.

Dwa miesiące temu zwracał uwagę, że pojawiła się firma, która naciąga przedsiębiorców na wpis do rejestru działalności gospodarczej. Teraz mówi o Polskiej Grupie Telekomunikacyjnej. Oferując usługę Telefonia Polska Razem, łapie w sidła przeważnie starsze osoby, które są przekonane, że to firma kontynuująca działalność nieistniejącej już Telekomunikacji Polskiej. W Gorzowie w ten sposób oszukanych zostało już kilkadziesiąt osób.

- Dotychczas odebraliśmy 50 sygnałów od osób poszkodowanych, ale przypuszczam, że skala zjawiska może być dużo większa - mówi nam Tomasz Gierczak, miejski rzecznik praw konsumentów w Gorzowie. Jego biuro prosi właśnie o kontakt wszystkich, którzy podpisali umowę z Polską Grupą Telekomunikacyjną, która oferuje usługę „Telefonia Polska Razem”.

Jak tłumaczy nam rzecznik konsumentów, Polska Grupa Telekomunikacyjna wykorzystuje fakt, że nazwa ich usługi jest podobna do nieistniejącej już Telekomunikacji Polskiej i naciąga klientów na podpisanie niekorzystnych umów. - Choć niewielka, to różnica jest i w cenie, i w jakości oferowanej usługi - mówi Gierczak. Tłumaczy nam, że przedstawiciel Polskiej Grupy Telekomunikacyjnej - to firma, która naprawdę istnieje - najczęściej dzwonią do starszych osób, które wcześniej korzystały z Telekomunikacji Polskiej i prowadzą rozmowę tak, że wynika z niej, iż firma jest następcą „tepsy”.

Pomaga w tym fakt, że dotychczasowy numer telefonu zostaje przeniesiony do nowego operatora. - Przychodzą do domu, dają im do podpisania umowę na dziesięć stron i nawet nie ma szans się z nią zapoznać, bo „kurierzy” nie zostawiają ani podpisanego egzemplarza, ani też podpisanej umowy - opowiada Gierczak. Gdy przychodzi pierwsza faktura, klient orientuje się, z kim podpisał umowę. Kiedy chce odstąpić od umowy, okazuje się, że trzeba zapłacić od kilkuset złotych do nawet 1,6 tys. zł.

- Później zaczyna się nękanie prze firmę windykacyjną, która grozi zajęciem majątku, choć nawet nie ma do tego podstaw. Majątek może zająć jedynie komornik i to po wcześniejszym wyroku sądu - opowiada rzecznik konsumentów - wyjaśnia Gierczak.

W sprawie Polskiej Grupy Telekomunikacyjnej już w marcu wypowiedział się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i ostrzegł przed tą firmą. Ta szybko zaprzeczyła jakoby naruszała interesy konsumentów i uznała, że organy państwowe zmierzają do jej zdyskredytowania na rynku.

„Nasze umowy i regulaminy przygotowywane są większą niż zalecana przez UOKiK czcionką i zawierają duże logo operatora. W razie wątpliwości klient może skontaktować się z telefonicznym biurem obsługi” - czytamy na stronie internetowej Polskiej Grupy Telefonicznej.

Sprawą operatora zajmuje się już warszawska prokuratura okręgowa, bo to w stolicy jest zarejestrowana firma. - Na dziś w sprawie występuje 515 pokrzywdzonych i liczba ta codziennie wzrasta - informował nas wczoraj Michał Dziekański, rzecznik prokuratury. Sprawa prowadzona jest pod kątem oszustwa, za co grozi osiem lat więzienia. Na razie nikomu nie postawiono żadnego zarzutu.

Jak uniknąć „wpadki”? - Odmawiajmy podpisywania umowy w domu, a najlepiej nie wpuszczajmy osób oferujących towary czy usługi do domu. Nie wierzmy też w niskie abonamenty. Poprośmy o przesłanie wzoru umowy pocztą lub mailem, a gdy ktoś do nas dzwoni, by „zweryfikować dane”, to ich nie podawajmy. Firmy, które chcą nas naciągnąć często dzwonią na „chybił trafił” i tak prowadzą rozmowę, by wyciągnąć od nas potrzebne informacje - radzi Gierczak. Jeśli już ktoś podpisał umowę, a teraz dostał wezwanie do zapłaty, nie powinien na nie reagować.

- Firma może, co prawda podać klienta do sądu, ale praktyka pokazuje, że gdy konsument składa wyjaśnienia i walczy o swoje, to firma się wycofuje - mówi Gierczak. Do jego biura przy ul. Orląt Lwowskich 1 w Gorzowie (tel. 95 735 57 47) dotarło ostatnio umorzenie w podobnej sprawie na 1,6 tys. zł.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.