Kto pomoże odzyskać nadzieję...Kto mógłby pomóc pogorzelcom, którzy stracili wszystko?
Najważniejszy jest teraz dach. Bez niego nie ma sensu zaczynać remontu. Dlatego wójt szuka niedrogiego wykonawcy i pieniędzy.
Miesiąc temu pożar strawił cały dobytek dwóch rodzin, pisaliśmy o tym w „GL” - 13 osób zostało bez dachu nad głową.
- Ogień i dym... - tak pamięta pierwsze chwile pożogi Jakub Ciszak, jeden z mieszkańców. Przez kilka godzin siedem zastępów straży pożarnej walczyło z żywiołem. Ogień zniszczył wszystko...
Minął prawie miesiąc. Jedna z rodzin pogorzelców mieszka w przybudówce. Akurat ona ocalała. Druga rodzina - Ciszakowie - w tym tygodniu zajęła mieszkanie socjalne, które przygotowała gmina. Odwiedziliśmy rodzinę, żeby zobaczyć jak sobie radzi.
Mieszkanie jest niewielkie, ale ciepłe i czyste. Dzieci siedzą w małym pokoiku i jedzą obiad. Są wesołe. Nie do końca rozumieją jeszcze, co spotkało rodzinę. - Wcześniej mieszkaliśmy w gminnym hotelu. Teraz mamy swój kąt, do czasu wyremontowania spalonego domu. Możemy sobie chociaż ugotować - mówi Joanna Demetruk - Ciszak. W mieszkaniu socjalnym mieszka z trójką dzieci, mężem Jakubem i teściową Janiną. - Jest ciężko, chciałabym być w swoim własnym domu. Pracowałam za granicą, z dala od bliskich wiele lat, żeby się czegoś dorobić. Każdy grosz pchałam w dom i wszystko straciłam w kilka godzin - pani Janina zaraz płacze, gdy zaczyna wspominać. Ciężko wszystko przeżywa, a jeszcze trzy miesiące temu umarła jej córka. Miała 43 lata, chorowała na raka. Panią Janinę przygniotły więc jedna tragedia za drugą. - Jestem wrakiem człowieka. Nie chce mi się żyć... - mówi wpatrując się w podłogę.
- Mama bardzo przeżywa... Jest dobrą kobietą, zawsze pomaga wszystkim, nie oczekując nic w zamian. Mam nadzieję, że wróci jej nadzieja na lepsze jutro... - mówi synowa.
Pogorzelcom od początku pomaga gmina, chociaż dom był własnością rodzin. Wójt Robert Stolarski szuka wykonawcy, który w pierwszej kolejności zrobi dach.
- Sama robocizna to koszt rzędu 25-40 tys. zł. Jestem po rozmowach z wykonawcami, ale koszt robocizny jest za wysoki albo też za długi jest termin realizacji. Udało się pozyskać część materiałów od przedsiębiorców i od nadleśnictwa, ale brakuje blachy i pieniędzy na zapłatę dla wykonawcy - tłumaczy wójt Stolarski.
Do pomocy włączyła się niezawodna Fundacja Grupy Pomagamy ze Słubic. - Jestem pełna podziwu dla wójta. Takiego życzyłaby sobie chyba każda gmina - mówi Aleksandra Kołek, szefowa fundacji. Deklaruje, że gdy dach będzie zrobiony, fundacja postara się wyposażyć dom w niezbędne meble. - Zbierzemy też naszych chłopaków, którzy poświęcą dwa weekendy na pomoc w pracach - obiecuje Aleksandra Kołek.
Dopóki jednak dach nie zostanie wyremontowany, w domu nie można nic zrobić. Jak zaznacza wójt, potrzebna jest blacha i pieniądze dla firmy, która wykona pracę. Jeśli ktoś jest w stanie i chciałby pomóc, można wpłacić pieniądze na konto Stowarzyszenia Humanitas: 17 8369 0008 0063 5244 2000 0010, z dopiskiem „Pomoc dla poszkodowanych”.